Główną stopę referencyjną Rada Polityki Pieniężnej (RPP) obniżyła z 5,75 do 5,25 proc. w środę ,7 maja. Niższe stopy przekładają się na tańsze kredyty mieszkaniowe i wzrost zdolności kredytowej klientów. Mogą więc sobie pozwolić na większe nieruchomości.
Czy po decyzji RPP rozdzwoniły się telefony w biurach nieruchomości? Kupujący idą na zakupy? Sprzedający dosypują do oferty, licząc na wzrost popytu?
Czytaj więcej
Osoba o średnich zarobkach po obniżce stóp procentowych będzie mogła zaciągnąć kredyt na mieszkan...
Większy ruch na rynku zauważa Katarzyna Liebersbach-Szarek, pośredniczka z krakowskiej agencji Nieruchomości Łobzowskie. – Pytań jest rzeczywiście więcej. Sądzę, że to się dopiero rozkręca – mówi. Na razie, jak zaznacza, sytuacja na rynku jest stabilna. – Mieszkań w ofercie jest sporo. Ostatnia obniżka stóp procentowych nie jest spektakularna. Oczywiście, wpłynie na rynek, bo raty kredytów będą mniejsze, trochę zwiększy się może zdolność kredytowa klientów – mówi Katarzyna Liebersbach-Szarek. – Kredyt nadal nie jest jednak tani. Na razie nie widzę miejsca na podwyżki cen mieszkań. Będą najprawdopodobniej rosły, jeśli kredyt stanie się bardziej dostępny. Nie będzie to jednak taki wzrost jak przy „Bezpiecznym kredycie 2 proc.”. I dobrze, bo rynek potrzebuje stabilizacji.
Lekkie korekty cen mieszkań, szybsze transakcje
Delikatny wzrost liczby pytań o mieszkania po majowej decyzji RPP odnotował Łukasz Wydrowski, prezes trójmiejskiej agencji Estatic Nieruchomości. – Pytają głównie osoby, które już szukały nieruchomości, a teraz chcą sobie „zaklepać” najciekawsze okazje, zanim uderzy potencjalna fala zainteresowania – mówi prezes Wydrowski. – Nie jest to efekt lawinowy. Większego ruchu spodziewam się dopiero za kilka tygodni, kiedy potencjalni nabywcy na nowo przeliczą swoją zdolność kredytową. Redukcja stóp może zmniejszyć miesięczne raty o ok. 150–170 zł przy kredycie na 400 tys. zł. To nie jest kwota, która przewraca rynek, ale może działać jak impuls psychologiczny.