Minister obiecuje podgląd cen transakcyjnych, eksperci: ale to już jest

Minister rozwoju Waldemar Buda zapowiedział, że w 2024 r. jego resort chce uruchomić stronę internetową z podglądem cen transakcyjnych mieszkań z podziałem na miejscowość, dzielnicę i metraż. Eksperci pytają, po co, skoro takie narzędzia już są.

Publikacja: 28.03.2023 13:53

Waldemar Buda

Waldemar Buda

Foto: fot. mat.pras.

W opinii ministra taki rejestr z cenami transakcyjnymi mieszkań ma pomóc w walce z "bańką na rynku nieruchomości”. Jak powiedział tam, gdzie funkcjonują flipperzy, dokonywane są cesje na rynku pierwotnym oraz nie ma wiedzy o tym, za ile realnie sprzedawane są mieszkania. I rozgorzała dyskusja.

Nowe obowiązki notariuszy

Według zapowiedzi ministra, dane do rządowego serwisu o cenach transakcyjnych miałyby, z wyłączeniem danych wrażliwych, być "przekazywane przez notariuszy w trakcie transakcji". W Rzeczpospolitej pisaliśmy o nowych obowiązkach, jakie nałożono ustawowo na notariuszy w sprawie raportowania do urzędów skarbowych wszystkich umów zawieranych z poświadczeniem notarialnym w artykule "Właścicielom mieszkań trudniej będzie wymigać się od podatku" , notariusze mieliby dostać, zatem pakiet dodatkowych obowiązków.

Czytaj więcej

Właścicielom mieszkań trudniej będzie wymigać się od podatku

- Już widzę radość notariatu – komentuje prawniczka Dorota Dymyt-Holko, specjalizująca się w transakcjach nieruchomościowych. Jak wyjaśnia, ceny transakcyjne to nie konkretny lokal, tylko efekt np. negocjacji. Dzielnica i metraż to już teraz pierwsza lepsza wyszukiwarka poda.

Powielanie narzędzi

Klient nie zweryfikuje po tym czy dany lokal powinien kosztować tyle, co jemu się wydaje na podstawie wyszukiwarki, ale o krok od tego do wprowadzenia katastru, uważa ekspertka.

- Są dostępne serwisy komercyjnie, które już takie dane oferują. Np. Cenatorium, które zostało zbudowane przy pomocy różnych dofinansowań i dzisiaj agreguje ceny transakcyjne, do których może zajrzeć każdy. A ceny wg lokalizacji są prezentowane już np. na orto fotomapie Warszawy – wylicza adwokat Maciej Górski, szef sekcji nieruchomościowej Okręgowej Rada Adwokacka w Warszawie (ORA).

W jego ocenie, taki rządowy produkt, który miałby posłużyć do „likwidacji bański mieszkaniowej na rynku” raczej nie ma szans spełnić swoje roli.

- Fakt znajomości ceny mieszkania sąsiada z zeszłego miesiąca nie musi się przełożyć na nasze cenę naszego ani nasze zdolności negocjacyjne. Nie dość, że lokale się od siebie różnią, do tego nie ma uśrednionej ceny za metr kwadratowy. Mieszkania mają różną cenę w zależności od kondygnacji, standardu czy nawet widoku z okna. Ceny też są różnicowane w czasie tj. inaczej kształtują się na początku procesu inwestycyjnego, gdy ktoś pozyskuje finansowanie inwestycji, a inaczej, gdy jest ono już zabezpieczone - wyjaśnia adwokat.

Omnibus w nieruchomościach

Już teraz deweloperzy mają obowiązek publikowania cen mieszkań w przypadku prowadzonych promocji. Nakłada na nich ten obowiązek dyrektywa omnibus. W przypadku organizowania promocji lub wyprzedaży, jest wymóg podawania obok informacji o obniżonej cenie informacji o najniższej cenie danego towaru lub usługi, jaka obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki.

- A zatem w sytuacji zorganizowania promocji powinny zostać zaprezentowane trzy ceny: cena, która zostaje obniżona, najniższa cena w ostatnich 30 dniach oraz cena po obniżce. Co ważne powyższa zasada dotyczy zarówno sprzedaży internetowej jak i stacjonarnej. Należy jednak zaznaczyć, że nie wszystkie promocje objęte są tymi regulacjami – przypomina mecenas Piotr Smagała.

Spod powyższego obowiązku wyłączone są promocje personalizowane, czyli takie, w których rabat przyznany jest konkretnemu konsumentowi. Brak wykonania tego obowiązku zaś grozi nałożeniem przez wojewódzkiego inspektora Inspekcji Handlowej kary pieniężnej w wysokości 20 tysięcy zł. A w przypadku trzykrotnego niewykonania powyższego obowiązku w okresie 12 miesięcy od pierwszego naruszenia, kara pieniężna wynosi 40 tys. zł. – ostrzega prawnik.

Sterowanie ręczne

Szef resortu rozwoju zapowiada też, że planuje zabronić dokonywania cesji nieruchomości.

- Przyglądamy się cesji na rynku pierwotnym – mówi minister, zdradzając, że resort prowadzi prace związane z zamawianiem od deweloperów mieszkań, blokowaniem tych najlepszych i później odsprzedawaniem ich i właściwie handlowaniem. -  Bo dzisiaj na stronach internetowych z ogłoszeniami jest mnóstwo mieszkań, które są jeszcze objęte umową deweloperską i ludzie, którzy je zablokowali, teraz je odsprzedają z zyskiem.

Jak chce to zrobić MRiT? Poprzez wyłączenie cesji w umowie deweloperskiej.

- Cesje to kolejny etap walki z deweloperami, cesja nie jest spekulacją na rynku. Klient ma prawo zmienić plany zakupowe i "odstąpić" swoje miejsce innemu nabywcy, poniósł koszty związane z zawarciem umowy, zamroził swoje środki finansowe i wpłacał kwoty z harmonogramem budowy, zatem dlaczego nie może mieć cesji? - pyta Dymyt-Holko.

W opinii mecenasa Macieja Górskiego, być może w czasach pędzącego rosnącego rynku mieszkaniowego miałoby to uzasadnienie, ale nie w obecnej sytuacji. W czasach, gdy ceny zmieniały się z miesiąca na miesiąc, część obrotu flipperskiego nieruchomościami mogłaby być w tej sposób wyhamowana. Dzisiaj na rynku nie ma na to przestrzeni. W ciągu kilkunastu miesięcy od zawarcia umowy deweloperskiej do czasu nabycia mieszkania niewiele się wydarzy.

- Przecież nie jest konieczne, żeby handlować tak jak robią to flipperzy. Wprowadzenie takiego ograniczenia spowodowałoby jedynie zmianę struktury transakcji. Sprzedaż mieszkań następowałaby po ich nabyciu przez flipperów i tyle – wyjaśnia adwokat. Być może mniej profesjonalni inwestorzy wypadliby z rynku, ale ci, którzy mają kapitał nie odczuliby tego, mając środki na wyłożenie na zakup lokalu a następnie odsprzedanie z zyskiem.

Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wymiana prezesów sądów na Śląsku i w Zagłębiu. Nie wszędzie Bodnar dostał zgodę
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego