Ministerstwo Sprawiedliwości chce uporządkować sytuację prawną budynków wielorodzinnych, które dziś stoją na gruntach o niejasnym stanie prawnym. W całej Polsce są ich tysiące, choć najwięcej w Warszawie, w dużych spółdzielniach mieszkaniowych.

„Rzeczpospolita” dotarła do rozwiązań, które znajdą się w projekcie dużej ustawy reprywatyzacyjnej. Pozwolą uporządkować sytuację nieruchomości opuszczonych i o nieuregulowanym stanie. – W przepisach pojawi się postępowanie wywoławcze – mówi dr hab. Kamil Zaradkiewicz, dyrektor Departamentu Prawa Administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dodaje, że spółdzielnie mieszkaniowe i jednostki samorządu terytorialnego będą mogły składać wnioski do sądu o tzw. nabycie wskutek przemilczenia. Po jego wniesieniu sąd opublikuje w mediach ogłoszenia skierowane do dawnych właścicieli, by zgłaszali się w celu ustalenia statusu własnościowego gruntu. Jeśli w ciągu roku nikt się nie pojawi, nieruchomość przejdzie na własność spółdzielni lub gminy.

– W czasie PRL budowano, nie przejmując się specjalnie uregulowaniem stanu prawnego gruntów – mówi Grzegorz Abramek, wiceprezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie.

 
Dlatego dziś mimo licznych prób trudno wyprostować sytuację prawną gruntów, a to powoduje, że lokatorzy nie mogą wykupić mieszkań na własność. W takiej sytuacji znalazła się m.in. warszawska spółdzielnia Ruda. Przy ul. Gwiaździstej i Klaudyny stoi dziesięć wieżowców wybudowanych w latach 70. XX w. Znajduje się w nich ponad tysiąc mieszkań.
 
– Proponowana ustawa byłaby dla nas wybawieniem – mówi Dariusz Śmierzyński, prezes spółdzielni. – Od 2008 r. toczy się w sądzie postępowanie o zasiedzenie. Miasto, jako współuczestnik postępowania, zgłosiło spadkobierców dawnych właścicieli. Ciągle ktoś z nich umiera, więc toczą się postępowania spadkowe, co hamuje postępowanie i końca nie widać. Nie możemy podpisać z miastem umowy dzierżawy, bo stracimy możliwość zasiedzenia. Mamy problem nawet z wycięciem suchego drzewa, które zagraża mieszkańcom. Lokatorzy nie mają zaś żadnych szans na wykup – dodaje.
 
Projekt rozprawia się też z roszczeniami dekretowymi.
 
– A nieruchomości nimi objętych jest najwięcej – przyznaje Grzegorz Abramek.
 
Dawni właściciele gruntów i ich spadkobiercy będą mogli zgłaszać wojewodzie roszczenia o zadośćuczynienie w wysokości 20 procent wartości nieruchomości. Będzie na to tylko rok od wejścia w życie ustawy.