Przypominają, że rok temu niektórzy wieszczyli masowe bankructwa firm, spadki cen mieszkań nawet o 50 proc., ogromne problemy banków ze ściąganiem kredytów hipotecznych. Tymczasem, jak mówił podczas ubiegłotygodniowej konferencji Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej Reas, fali bankructw nie było, spadki cen były umiarkowane, a kredytowanie klientów we frankach szwajcarskich ratowała silna złotówka.
– Przez te 12 miesięcy nic dramatycznego się więc nie zdarzyło – oceniał Kirejczyk. Zauważył jednak, że pomimo marnej sprzedaży w 2009 roku, liczba transakcji i tak przewyższała liczbę lokali wprowadzanych do sprzedaży. Najbardziej spektakularne wyhamowanie nowych inwestycji odnotowano w Warszawie. W pierwszych trzech kwartałach 2007 r. na stołeczny rynek wprowadzono 17 tys. mieszkań, a w analogicznym czasie br. – mniej niż 4 tys. Czy i jak tak ogromne ograniczenie nowych projektów wpłynie na ceny mieszkań? Deweloperzy uspokajają: nie ma powodów do obaw. I zapowiadają budowę wielu nowych osiedli.
Polnord jest gotowy do budowy ok. tysiąca lokali, Gant – kilkuset. Budimex mówi zaś o uruchomieniu w przyszłym roku dwóch projektów.
[srodtytul]Metr ciągle drogi[/srodtytul]
– Teoretycznie może być jeszcze taniej. Spadły bowiem ceny choćby wykonawstwa – mówił Henryk Urbański, prezes zarządu Budimex Nieruchomości. Według niego nowo wprowadzane na rynek inwestycje nie będą więc droższe. – My podwyżek nie planujemy – deklarował prezes Budimeksu.