W ciągu minionego roku ceny wywoławcze wynajmu wzrosły w dużych miastach średnio o ponad 20 proc. Był to skutek zwiększonego zapotrzebowania. Dla wielu osób kupno drożejących szybko mieszkań, nawet ze wsparciem kredytu bankowego, okazało się inwestycją przekracza ich możliwości finansowe. Z konieczności decydowali się więc na wynajem. Pośrednicy oceniają jednak, że ceny realne płacone przez najemców wzrosły znacznie mniej albo wcale.
– Właściciele mieszkań wiedzą, że o dobrego klienta niełatwo, dlatego osobom, które wynajmują dłuższy czas, nie podnoszą opłat – twierdzi Cezary Czech z agencji Północ w Białymstoku.
Ponieważ podaż mieszkań jest na rynku duża, pośrednicy nie przewidują dalszego wyraźnego wzrostu cen wynajmu.
Z barometru „Rz” wynika, że w ciągu roku zmiany stawek, przeciętnie, nie przekroczą 3 – 4 proc. – Studenci już zaczynają szukać lokum, głównie w dzielnicach sąsiadujących z uczelniami. W naszym mieście to rejon Starego Miasta i Śródmieścia – mówi Teresa Surma z Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości.
Ceny mieszkań na wynajem, jak widać w tabeli obok, są mocno zróżnicowane. W stolicy najchętniej zasiedlane są te mniejsze, za które miesięcznie płaci się do 2 tys. zł, oraz trzypokojowe, po 2,5 – 2,7 tys. zł miesięcznie. Dla porównania, w Rzeszowie średnia cena wynajmu mieszkania jednopokojowego to 700 zł, a dwupokojowego 800 zł. Lokal większy, trzypokojowy, to wydatek około 1,1 tys. zł miesięcznie. W rejonach turystycznych lato to okres wzmożonego popytu na krótkoterminowy najem.