Obecnie w prawie jest luka. Nie ma bowiem żadnego aktu prawnego regulującego zasady zawierania tzw. umowy deweloperskiej. Tak twierdzi [b]TK, który 2 sierpnia 2010 r. wydał postanowienie w tej sprawie (sygn. S 3/10)[/b].
Według niego pilnie potrzebne są zmiany w przepisach. Jako dobry przykład wskazuje projekt Fundacji na rzecz Kredytu Hipotecznego (patrz ramka pod tekstem).
[srodtytul] Gdzie jest problem [/srodtytul]
Zdaniem TK, umowa deweloperska jest to umowa nienazwana, nieuregulowana w kodeksie cywilnym, ukształtowana jedynie przez obrót gospodarczy. Nie ma więc konkretnych przepisów. Zawiera się ją w różnych formach, najczęściej na podstawie art. 389 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=3DF9E3D82193E2DAA2AFDFA6293D7C6E?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] albo art. 9 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=9D2240E84A0D0EA39A1AFFEC1387210B?id=128489]ustawy o własności lokali[/link]. Jest także [b]wyrok Sądu Najwyższego z 9 lipca 2003 r. (sygn. IV CKN 305/2001)[/b]. Dotyczył on m.in. charakteru umów deweloperskich.
To jednak, zdaniem TK, zdecydowanie za mało. Umowy deweloperskie – twierdzi TK – z reguły są zawierane w zwykłej formie pisemnej. W razie więc uchylania się dewelopera od ustanowienia odrębnej własności co najwyżej można starać się o odszkodowanie.