Czynsz za 1 mkw. sklepu przy Piątej Alei w Nowym Jorku to 16,2 tys. euro rocznie, co daje jej pozycję lidera w rankingu najdroższych ulic handlowych firmy Cushman & Wakefield.
W pierwszej dziesiątce widać spore zmiany – co prawda wicelider jest ten sam: Causeway Bay w Hongkongu, ale na trzecią pozycję z piątej awansowała tokijska Ginza. Najdroższa w Europie jest New Bond w Londynie.
Dopiero na 40. pozycji, o jedną niżej niż rok temu, znajduje się warszawski Nowy Świat ze stawką 992 euro. Stawki czynszów windują zwłaszcza marki luksusowe, które są w stanie zapłacić krocie za sklep w prestiżowej lokalizacji. W Polsce jest inaczej – przy ulicach handlowych lokują się popularne sieciówki, restauracje, a nawet sklepy z używaną odzieżą. Przekleństwem była ekspansja banków, które podbijały stawki czynszów, ale ulice wymierały wieczorem i już nie przyciągały turystów. Takie sąsiedztwo nie odpowiada też markom luksusowym, które wciąż skarżą się na brak odpowiednich lokali na sklepy. Dopóki władze miast nie będą miały pomysłu na rozwój ulic handlowych, trudno liczyć na postęp.
– Musi się także zmienić polityka naszych konserwatorów zabytków. We Włoszech w zabytkowych kamienicach widać sklepy z dużymi witrynami.
W Polsce jest to niemożliwe. A przecież dzięki znanym markom w roli najemców wiele kamienic mogłoby zostać wyremontowanych – mówi Jerzy Mazgaj, który wprowadził do Polski m.in. Burberry i Kenzo.