Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł na korzyść właścicieli z jednej ze stołecznych wspólnot mieszkaniowych. Protestowali oni przeciw budowie w bliskim sąsiedztwie apartamentowca. Inwestor dostał pozwolenie na jego postawienie. W projekcie budowlanym musiał jednak uwzględnić uwagi właścicieli mieszkań z sąsiedniego budynku. Chodziło o zapewnienie odpowiedniego nasłonecznienia. Inaczej zaprojektował więc ostatnią kondygnację w apartamentowcu, ale zdaniem właścicieli pięciu mieszkań budynek i tak zabrałby im światło. Wnieśli więc skargi do wojewody mazowieckiego, a ten przekazał prezydentowi Warszawy sprawę do ponownego rozpoznania.
Czytaj także: Pozwolenie na budowę: trudniej będzie walczyć z niechcianą budową sąsiada
Prezydent wydał ponownie pozwolenie na budowę, decyzja nie została już jednak doręczona właścicielom pięciu mieszkań. Prezydent uznał, że nie byli oni stronami w postępowaniu o wydanie pozwolenia. Poinformował ich o tym odrębnymi pismami. To się właścicielom mieszkań nie spodobało. Raz jeszcze odwołali się do wojewody, a ten umorzył postępowanie. Dla niego było oczywiste, że stroną w postępowaniu o udzielenie pozwolenia na budowę jest wspólnota mieszkaniowa reprezentowana przez zarząd. Właściciel lokalu nie jest więc stroną w rozumieniu art. 28 ust. 2 prawa budowlanego, mimo że jest współwłaścicielem nieruchomości. Wojewoda przyznał, że właściciel lokalu może być czasami stroną: mianowicie gdy wskaże konkretną okoliczność, która godzi w jego indywidualny interes, oraz przepis prawa, który upoważnia go do działania. Tak jednak w tym wypadku nie było.
Wojewoda nie widział też żądnego niebezpieczeństwa. Apartamentowiec ma stanąć w odległości 18,8 m od tej części budynku, w której są mieszkania odwołujących się. Wysokość projektowanego budynku wynosi w najwyższym punkcie 18,22 m. Nie będzie więc zabierać światła. Wojewoda zauważył również, że mieszkania skarżących są lokalami wielopokojowymi. Zgodnie zaś z § 60 ust. 2 rozporządzenia ws. warunków technicznych w mieszkaniu wielopokojowym dopuszcza się ograniczenie wymagań dotyczących nasłonecznienia co najmniej do jednego pokoju. Ponadto polskie przepisy nie precyzują, czy czas nasłonecznienia powinien być zapewniony w sposób ciągły. Innymi słowy, wymóg nasłonecznienia dla danego pomieszczenia należy uznać za spełniony, jeśli suma wszystkich interwałów nasłonecznienia dla jednego pomieszczenia odpowiada normie 180 minut. I tak jest w tym konkretnym wypadku.
Właściciele mieszkań odwołali się do WSA. Poparła ich wspólnota mieszkaniowa. Zdaniem sądu skargi są zasadne. Właściciele mieszkań mieli prawo do wniesienia skarg, powołując się na cytowany przez wojewodę § 60 rozporządzenia ws. warunków technicznych. Wynika z niego konieczność zapewnienia minimum trzech godzin nasłonecznienia w dniach równonocy dla pokoi mieszkalnych w godz. 7–17. W mieszkaniu wielopokojowym wymóg ten musi być spełniony przynajmniej dla jednego pokoju. W budynkach zlokalizowanych w zabudowie śródmiejskiej dopuszcza się ograniczenie wymaganego czasu nasłonecznienia do 1,5 godziny, a dla mieszkania jednopokojowego w takiej zabudowie nie określa się wymaganego czasu nasłonecznienia.