Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt: II OSK 775/13) zajmował się sprawą małżeństwa Ewy i Marka D., które chciało rozbudować stary warsztat samochodowy. Planowali postawić stację kontroli pojazdów. Wystąpili do gminy o warunki zabudowy. Nie dostali jej, bo ich działka znajduje się na terenie zalewowym, a konkretnie w zlewni Wisłoki w pobliżu rzeczki Mleczki. Na inwestycję nie zgodził się więc dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie.
Na nic się zdało odwołanie do prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej. Przyznał rację dyrektorowi regionalnego zarządu. Obaj zgodnie twierdzili, że na tym terenie istnieje ryzyko powodzi raz na 100 lat. Nie wolno więc nie tylko budować, ale także rozbudowywać postawionych już budynków.
Właściciele warsztatu postanowili walczyć dalej i złożyli skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ich zdaniem doszło do złamania prawa. Argumentowali, że dla tego terenu nie ma jeszcze map zagrożenia powodziowego. A tylko w takim wypadku wójt, burmistrz (prezydent miasta) może uzgadniać projekt warunków zabudowy z dyrektorem regionalnego zarządu na podstawie art. 88d ust. 2 prawa wodnego.
Podkreślali poza tym, że już prowadzą działalność gospodarczą na tym terenie, chcą ją tylko rozszerzyć. Ponadto ich sąsiedzi budują się na swoich nieruchomościach. Co ciekawe, leżą one bliżej koryta Mleczki niż ich działka. Dlaczego więc oni nie mogą?
Małżeństwo nic jednak nie wskórało. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że nie mają racji. Jego zdaniem ich inwestycja znajduje się na terenie, na którym ze względu na zagrożenie powodziowe nie wolno co do zasady ani budować, ani rozbudowywać istniejących już zabudowań. Jest to możliwe wówczas, gdy dyrektor regionalnego zarządu wyrazi zgodę na odstępstwo od tego zakazu, a takiej w tym wypadku nie było.