Reklama

Holenderski wrak na Bałtyku

Na wschód od szwedzkiej wyspy Gotska Sandon spoczywa na dnie świetnie zachowany, nie splądrowany kadłub handlowego żaglowca z XVII stulecia.

Publikacja: 20.11.2007 18:12

Kadłub osiadł na dnie w całości, nie przełamał się

Kadłub osiadł na dnie w całości, nie przełamał się

Foto: BBC

Wyspa Gotska Sandon leży między wybrzeżami Szwecji i Łotwy. Wrak osiadł na głębokości 125 m. Stoi na dnie. Sfilmowała go załoga szwedzkiego statku badawczego "Franklin", użyto do tego zdalnie sterowanego robota. Zdjęcia zrobiono podczas nagrywania kolejnego odcinka serialu "Poszukiwacze wraków" dla jednej ze szwedzkich stacji telewizyjnych.

Kadłub nie jest przełamany, burty zachowały się w całości, z pokładu sterczą dwa maszty – przedni fokmaszt i środkowy grotmaszt; był jeszcze trzeci, blisko rufy (bezanmaszt), ale nie zachował się. Kadłub ma 25 m długości, 7 m szerokości i 7 m wysokości (nadbudówka rufowa, dawne żaglowce w tym miejscu miały największą wysokość). Na rufie tkwi cały ster, z dziobu sterczy niezłamany bukszpryt.

Wrak zlokalizowano już w roku 2003, ale dotychczas nikt go nie widział, są to jego pierwsze zdjęcia. Na pokładzie zachował się reling, czyli poręcz zabezpieczająca przed wypadnięciem za burtę. W pobliżu wraku ani na pokładzie nie ma kotwicy. Nie widać również dział – na tej podstawie szwedzcy naukowcy przypuszczają, że jest to wrak statku handlowego.

– To fantastyczne odkrycie. Jest to jeden z najlepiej zachowanych wraków na świecie. Przetrwał w takim stanie, ponieważ woda na tej głębokości jest zimna, ma stałą temperaturę około 4 st. C i zawiera mało tlenu.

Pod względem kondycji wrak koło wyspy Gotska Sandon można porównać do słynnego statku Vasa, który zatonął w 1628 roku milę od portu w Sztokholmie, podczas pierwszego wyjścia w morze – powiedział "Rzeczpospolitej" Johan Ronnby, archeolog biorący udział w realizowaniu serialu "Poszukiwacze wraków". Zarówno jeden, jak i drugi statek nie zostały nigdy splądrowane.

Reklama
Reklama

Nie wiadomo, skąd i dokąd płynął, jak się nazywał, do kogo należał. Wstępne oględziny podwodnych zdjęć skłaniają badaczy do przypuszczenia, że żaglowiec został zbudowany w jednej z holenderskich stoczni, i być może należał też do holenderskiego kupca.

W holenderskich i szwedzkich archiwach rozpoczęło się poszukiwanie dokumentów i wzmianek pomocnych w ustaleniu metryki tego statku. Niektóre cechy zewnętrzne, na przykład rzeźby na dziobie i w części rufowej, wskazują na "styl", w jakim zdobiono holenderskie żaglowce w drugiej połowie XVII wieku. Figury przedstawiają zapewne postacie biblijne, ze Starego Testamentu.

Automatyczny robot nie wpłynął do wnętrza kadłuba, dlatego nic nie wiadomo o tym, czy statek zatonął pusty, czy z ładunkiem; i z jakim. Na zdjęciach nie dostrzeżono uszkodzeń, które pozwoliłyby ustalić przyczynę katastrofy.

– Prawdopodobnie wrak nie zostanie wydobyty na powierzchnię. Co prawda spoczywa on w dogodnej pozycji, czyli na stępce, kadłub wygląda na nienaruszony, ale jednak wydobycie trzystuletniego drewnianego kadłuba z tak dużej głębokości i przetransportowanie go do portu byłoby ogromnie trudne technicznie i kosztowne.

Ale to nie wszystko, następnie należałoby, i to bardzo szybko, zabezpieczyć drewno wydobyte z wody i zbudować dla kadłuba specjalny muzealny pawilon. Dlatego sądzę, że wrak zostanie zbadany przez robota, a przy okazji powstanie niezwykły film dokumentalny – powiedział Johan Ronnby.

Na dnie Bałtyku spoczywa wyjątkowo dużo wraków z różnych okresów, poczynając od czółen z epoki brązu, statków wikingów czy słowiańskich łodzi, aż po jednostki współczesne.

Reklama
Reklama

Bałtyckie wody kryją około 220 tys. wraków. Ich przetrwaniu sprzyja to, że w Bałtyku sporadycznie występuje fauna niszcząca drewniane elementy.

Wyspa Gotska Sandon leży między wybrzeżami Szwecji i Łotwy. Wrak osiadł na głębokości 125 m. Stoi na dnie. Sfilmowała go załoga szwedzkiego statku badawczego "Franklin", użyto do tego zdalnie sterowanego robota. Zdjęcia zrobiono podczas nagrywania kolejnego odcinka serialu "Poszukiwacze wraków" dla jednej ze szwedzkich stacji telewizyjnych.

Kadłub nie jest przełamany, burty zachowały się w całości, z pokładu sterczą dwa maszty – przedni fokmaszt i środkowy grotmaszt; był jeszcze trzeci, blisko rufy (bezanmaszt), ale nie zachował się. Kadłub ma 25 m długości, 7 m szerokości i 7 m wysokości (nadbudówka rufowa, dawne żaglowce w tym miejscu miały największą wysokość). Na rufie tkwi cały ster, z dziobu sterczy niezłamany bukszpryt.

Reklama
Materiał Partnera
Dzień w smartfonie. Oto, co dzieci robią w sieci
Nauka
Festiwal innowacji w Rzeszowie: szansa dla młodych i dla biznesu
Nauka
Co działo się pod Santorynem? Naukowcy ustalili przyczynę serii trzęsień ziemi na greckiej wyspie
Materiał Partnera
Samotny jak mężczyzna. O kryzysie męskości i internetowej kulturze inceli
Materiał Partnera
Pionierskie badania. Jak religia, polityka i wojna zmieniają ewolucję przyrody w mieście
Materiał Partnera
Jak inaczej zobaczyć przeszłość? Eye-tracking w archeologii
Materiał Partnera
Dotacja czy ulga? Ten spór pojawił się wcześniej niż afera o regaty z KPO
Nauka
Niepokojące zjawisko związane z ociepleniem mórz. „Przełomowe" wyniki nowego badania
Reklama
Reklama