Dziesięć lat temu Ziemię zamieszkiwało ok. 6 miliardów ludzi. Do 2050 roku populacja wzrośnie do ponad 9 mld. To o ponad 2,3 mld więcej niż obecnie – i mniej więcej tyle, ile zamieszkiwało planetę zaledwie pół wieku temu. Według prognoz ekspertów ONZ ten trend się nie zmieni. Najpóźniej w 2100 roku przekroczymy kolejną granicę – 10 mld ludzi.
Analizą tych prognoz zajmuje się w najnowszym wydaniu „Science" prof. David Bloom z Harvard School of Public Health. Jego zdaniem najważniejsze są nie suche dane mówiące o rosnącej populacji, ale geografia tego wzrostu.
W ciągu najbliższych 40 lat prawie cały, bo aż 97 proc., prognozowany przyrost populacji przypadnie na kraje rozwijające się – zaznacza prof. Bloom. Prawie połowa (49 proc.) – w Afryce. Kraje rozwijające się prawdopodobnie nie uporają się z problemem zapewnienia obywatelom zasobów – żywności, domów, opieki medycznej czy edukacji – uważa ekspert.
– Mimo że problemy dotykające krajów rozwijających się są zupełnie inne niż te, z którymi zmagać się muszą kraje rozwinięte, w dzisiejszym zglobalizowanym świecie kłopoty demograficzne w jednym miejscu oznaczają kłopoty demograficzne wszędzie – mówi prof. Bloom.
Jednocześnie populacje krajów rozwiniętych będą się utrzymywać na mniej więcej takim samym poziomie jak obecnie. To zaś, jak zauważają w komentarzu w „Science" Gilbert Chin, Tara Marathe i Leslie Roberts, pogłębi znane już problemy z utrzymaniem starzejącego się społeczeństwa.