Blue monday to nie depresja

Rozmowa z Magdaleną Nowicką, psychologiem z Uniwersytetu SWPS

Aktualizacja: 25.01.2016 05:59 Publikacja: 24.01.2016 20:57

dr Magdalena Nowicka

dr Magdalena Nowicka

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Dziś wypada blue monday, czyli podobno najbardziej depresyjny dzień roku, wyznaczony przez brytyjskiego psychologa Cliffa Arnalla. Dlaczego to akurat poniedziałek ostatniego pełnego tygodnia stycznia ma być tak feralny?

dr Magdalena Nowicka: Arnall zwrócił uwagę na trzy aspekty. Po pierwsze na półkuli północnej koniec stycznia jest najzimniejszym okresem roku, dzień jest krótki, nasłonecznienie niewielkie. Do tego orientujemy się właśnie, że jednak nie będziemy w stanie zrealizować noworocznych postanowień.. Tracimy początkowy entuzjazm, jeśli chodzi o trzymanie diety czy regularne wizyty na siłowni. I wielu z nas właśnie teraz zaczyna odczuwać, że zbyt dużo wydaliśmy na święta, a niektórzy zaczynają spłacać świąteczne kredyty...

Na ile te założenia mają naukowe podstawy?

Właściwie nie mają. Blue monday jest bardzo krytykowany w środowisku naukowym. Arnall z góry założył, że to te czynniki najbardziej wpływają na samopoczucie większości ludzi i na ich podstawie wyznaczył dzień, w którym mamy najgorsze samopoczucie. Nie stoi za tym tak naprawdę żadna przekonująca teoria ani badania empiryczne. To typowe pojęcie pseudonaukowe.

Ale może to i tak dobrze, że jest taki dzień, w którym zastanawiamy się nad swoim zdrowiem psychicznym...

Jakoś nie widzę tu pozytywnych skutków. Wręcz dla niektórych może to pełnić rolę samospełniającego się proroctwa: skoro to taki smutny dzień, to trzeba dziś się źle czuć, nie ma wyjścia... Prawda jest taka, że to, czy ulegamy negatywnym nastrojom, w dużym stopniu zależy od szeregu innych aspektów niż te, które założył Arnall.

Często używamy dziś takiego skrótu myślowego, że to „najbardziej depresyjny" dzień...

.... Bo pojęcie depresji stosujemy w sposób kolokwialny. Depresją nazywamy różne stany obniżonego nastroju, a depresja to tak naprawdę bardzo poważna choroba. I skutkuje ona nie tyle obniżeniem nastroju, ile znacznymi jego wahaniami w trakcie doby, jakich zdrowy człowiek nie doświadcza. Do tego dochodzi szereg symptomów, które mogą maskować obniżenie nastroju, jak np. bóle głowy czy inne dolegliwości psychosomatyczne. Nie wiążmy blue monday z depresją. Choć rzeczywiście coraz częściej mamy styczność z prawdziwą depresją. Wręcz WHO przestrzega, że do 2030 roku będzie ona najbardziej rozpowszechnioną chorobą na świecie.

Dlaczego?

To wynika ze specyfiki naszego życia. Depresja jest prawdopodobnie reakcją na brak zasobów wewnętrznych, czyli energii, którą powinniśmy w sobie w jakiś sposób kumulować. Po okresie dużego wysiłku powinniśmy odpoczywać. Jednak dziś żyjemy intensywnie, wymagamy od samych siebie bardzo dużo, a niewiele odpoczywamy. Poważnym czynnik ryzyka jest oczywiście stres.

- rozmawiał Michał Płociński

Nauka
Sprawdzian z góralskiego. Czy da się jeszcze ocalić mowę Podhala?
Nauka
Szympansom bliżej do zachowań ludzi, niż nam się wydawało. Nowe wyniki badań
Materiał Partnera
Jak postrzegamy UE? Co myślimy w zależności od mediów, z których korzystamy?
Nauka
Tajny rosyjski satelita „nie jest już operacyjny”. Wywoływał spore obawy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Nauka
Dlaczego superwulkan Yellowstone nie wybucha? Naukowcy odkryli cenną wskazówkę
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne