Odkrycia dokonał archeolog i etnolog Jean-Michel Chazine z Centre de Recherche et Documentation sur l’Oceanie.
Obrazy znajdują się na pionowych skałach opadających wprost do wody. Są widoczne i dostępne wyłącznie od morza, na południowym krańcu archipelagu Misool należącego do Papui-Nowej Gwinei. Żeby do nich dotrzeć, trzeba dysponować jachtem, łodzią, statkiem. Tubylcy musieli płynąć pirogą lub czółnem co najmniej kilka godzin. Dlatego ich odkrywca sądzi, że było to miejsce wyjątkowe, związane z dawnymi rytuałami i obrzędami.
O malowidłach na nadmorskich skałach wspominają dwukrotnie relacje holenderskich żeglarzy i kupców, najpierw w XVII, potem w XIX wieku. Ale nie zawierają dokładnego określenia miejsca, w którym znajdują się te pierwotne obrazy.
Są to symboliczne, piękne obrazy nawiązujące do świata mitów i wierzeń; mogą mieć tysiące lat
Ich wielkość jest zróżnicowana, mają wysokość od jednego do kilku metrów. W wielu miejscach piętrzą się jedne nad drugimi, tworząc kilkudziesięciometrowe, bardzo kolorowe powierzchnie. Obrazy przedstawiają wszelkiego rodzaju morskie stworzenia, rozgwiazdy, skorupiaki, meduzy, ale przede wszystkim uwiecznione są na nich wielkie morskie stworzenia, duże ryby, między innymi tuńczyki, barrakudy, a także ssaki takie jak delfiny czy dugongi (rodzaj krowy morskiej).