Do tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla zgłoszono 237 kandydatów. To rekord. Wygrał 54-letni Liu Xiaobo. Pięcioosobowy Komitet Noblowski, powołany przez norweski parlament, przyznał mu nagrodę „za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach”. Ceremonia przekazania medalu, dyplomu i czeku na około 1,1 mln euro odbędzie się w Oslo 10 grudnia, ale laureat nie będzie na niej obecny. Odsiaduje w Chinach 11-letni wyrok pozbawienia wolności za „działalność wywrotową”, a jego krewni nie są nawet pewni, w którym więzieniu przebywa.
– Można jedynie spekulować, czy chińskie władze wpuszczą do kraju członków komitetu noblowskiego, by mogli wręczyć mu nagrodę – mówi „Rz” Daniel Nord, wicedyrektor Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI).
Liu, były profesor literatury, był współautorem Karty ‘08, czyli apelu o stopniowe reformy, które miałyby doprowadzić do zniesienia systemu jednopartyjnego w Chinach i zagwarantowania obywatelom wol- ności słowa. Apel podpisany przez 300 czołowych chińskich intelektualistów odbił się szerokim echem za granicą i wywołał gniew władz w Pekinie.
Jak podkreślił szef Komitetu Noblowskiego Thorbjoern Jagland, tegoroczny laureat jest symbolem walki o prawa człowieka w Państwie Środka. – Chiny stały się wielkim mocarstwem zarówno w znaczeniu gospodarczym, jak i politycznym. Jest naturalne, że wielkie mocarstwa powinny być poddawane krytyce – mówił.
Zupełnie inne zdanie na ten temat mają władze w Pekinie, które potępiły przyznanie nagrody dysydentowi. – Wyróżnienie przez komitet tej osoby nagrodą pokojową jest całkowicie sprzeczne z jej celami i nieprzyzwoite – podkreśliła rzeczniczka chińskiego MSZ Ma Zhaoxu. – Liu Xiaobo został skazany na karę więzienia, bo naruszył chińskie prawo – dodała.