Od 4 września 2010 r. obowiązuje nowela [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=0A7F9CCCAAFA49FC381F9A56D3948083?id=178080]kodeksu drogowego [/link](i kilku innych ustaw) wprowadzająca spore zmiany na drogach, i to niemal wszystkich. Za jej sprawą w kodeksie drogowym pojawiła się strefa ruchu. Jest nią obszar obejmujący co najmniej jedną drogę wewnętrzną, na który wjazdy i wyjazdy oznaczone są odpowiednimi znakami drogowymi.
Dzięki nowym przepisom policja i straż miejska miały przestać być bezradne w walce z kierowcami parkującymi na osiedlach, gdzie się tylko da. A problem jest spory. Parkowanie na trawnikach i zastawianie chodników to obraz z wielu osiedlowych uliczek. Spółdzielnie mieszkaniowe są bezradne wobec kierowców blokujących dojście do klatki schodowej czy przejazd drogą pożarową.
Po zmianach miało być bezpieczniej oraz surowiej dla kierowców, którzy po nich szarżują. Problem jednak w tym, nie wszystko dopięto na ostatni guzik i bardzo często straż miejska odmawia jeszcze ciągle interwencji. Wszystko przez to, że na osiedlach nie ma wyznaczonych stref ruchu. A takich stref nie ma, bo nie ma znaku, który miałby je oznaczyć.
Na tym jednak nie koniec. Nowela dotyczy wielu dziedzin związanych z drogami. Pracodawca, który da kluczyki lub wypuści w trasę nietrzeźwego kierowcę, odpowiada karnie. Jazda może być krótka i nawet po osiedlowym parkingu, a kodeks karny i tak przewiduje za to karę grzywny, ograniczenia wolności, a nawet do dwóch lat więzienia (kara nie dotyczy osób prywatnych).
Odpowiedzialność karną poniesie także każdy, kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości, pod wpływem działania środka odurzającego, prowadzi na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub ruchu np. rower. Za taki czyn grozi mu grzywna, ograniczenie wolności albo do roku więzienia.