Na zasądzoną od MON kwotę składa się 250 tys. zł zadośćuczynienia i 100 tys. zł odszkodowania za leczenie i rehabilitację.
Podwyższona renta (z wojska dostaje 4 tys. zł) ma umożliwić byłemu żołnierzowi życie na przyzwoitym poziomie.
Tak orzekł warszawski Sąd Okręgowy, chociaż ustalił, że po stronie wojska (państwa) nie było naruszenia prawa.
Poszkodowany w misji
38-letni teraz starszy plutonowy Mariusz Saczek został ranny 27 lipca 2010 r. w trakcie misji w Afganistanie wraz z sześcioma żołnierzami rosomaka, pod którym wybuchła mina. Doznał złamania kręgosłupa, uszkodzenia rdzenia kręgowego, ma niedowład nóg, porusza się na wózku, trochę o kulach.
To pierwszy taki wyrok zasądzający konkretne pieniądze poszkodowanemu w misji zagranicznej żołnierzowi, poza tymi, które przyznaje im wojsko. To, że może być podstawą prawną takich roszczeń, wskazał już przed rokiem warszawski Sąd Apelacyjny w sprawie (która się toczy) rannego kilka miesięcy wcześniej, także w Afganistanie, sierżanta Franciszka Jurgielewicza. Mianowicie art. 417 (2) kodeksu cywilnego, który pozwala wypłacić zadośćuczynienie lub odszkodowanie, gdy przemawiają za tym zasady słuszności, a więc moralne, nawet jeśli państwo nie naruszyło prawa.