Branża jest przekonana, że obecne nasycanie się rynku tego typu urządzeniami w kolejnych latach wywoła na rynku przewrót. – Potrzeba czasu, by te zmiany zaczęły zachodzić. To trochę tak, jakbyśmy dziś dawali ludziom mikroskop, którym wbijają gwoździe. Przez większość ludzi smartfon jest dziś jest używany jak zwykły telefon. Ten rynek eksploduje jednak za 2-3 lata – uważa Jacek Niewęgłowski, członek zarządu P4, operatora sieci Play. O nasycenie urządzeniami do odbioru nowych mediów dbają w Polsce od 15 lat m.in. właśnie operatorzy telekomunikacji, którzy subsydiują swoim klientom smartfony czy tablety.
Dla części odbiorców na razie kłopotliwe są tez powiązane z używaniem tych urządzeń sposoby płatności. - Wielu ludzi płaciłoby w systemie mikropłatności, gdyby było to łatwe – mówił Waldemar Pawlak.
Według Marka Staniszewskiego, dyrektora marketingu pionu marketingu w Canal+ Cyfrowym, motorem upowszechniającym nowe rozwiązania może być edukacja, ale też środowisko biznesowe. - Ceny tabletów będą spadały, na rynku już jest stosunkowo tani Kindle Fire Amazona, a sprzedawany w Indiach tablet Aakash kosztuje jeszcze mniej, bo tylko 30 dol. Tablety się upowszechnią: już stają się kartą chorób dla pielęgniarki lub narzędziem pracy dla handlowca – zauważał. Paweł Molga, Key Account Manager Media & Publishing, Adobe Eastern uważa, że Polacy oswoją się z urządzeniami, kiedy zaczną ich używać w zwykłych codziennych sytuacjach wykorzystując np. w szkolnictwie to, że są interaktywne. – Dzięki nim mogliby np. mieć wgląd w szkolne dzienniki – mówił.
Treści w Internecie potrzebują ochrony
Z rozwojem technologii wiąże się jednak wciąż nierozstrzygnięta kwestia zasad udostępniania treści w Internecie. - Internet zakłócił pewien porządek, bo przyzwyczaił nas do tego, że wszystko w nim wolno i wszystko jest za darmo. Przez to obserwujemy powolne zanikanie tradycyjnych mediów, a bez nich nasza cywilizacja byłaby gorsza. Potrzebujemy, by istniały zawodowe media, podlegające kontroli, przez co rozumiem odpowiedzialność prawną oraz profesjonalizm: dzisiejsze media są takie dzięki temu, że nad materiałami w nich powstającymi pracują profesjonalnie dziennikarze i redaktorzy – mówił Krzysztof Jakub Król, doradca Prezydenta RP.
Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej" zauważył, że w sytuacji, gdy w Polsce poświęca się wiele uwagi zwiększaniu dostępu do szybkiego Internetu, bardzo źle byłoby, gdyby związany z nim rozwój nowych mediów został zahamowany przez bariery legislacyjne. Przy resorcie administracji i cyfryzacji trwały w ostatnim czasie warsztaty, których celem było m.in. ustalenie, jakich zmian potrzeba w polskim prawie, by można było skutecznie chronić własność intelektualną, także w Internecie. – Tzw. urodzeni cyfrowo mają już zakorzenione przekonanie o swoim prawie do pobierania wszelkich treści– mówił Igor Ostrowski, wiceminister administracji i cyfryzacji. Jak dodawał, nie należy się skupiać na prywatnych użytkownikach w sieci. – Oni często po prostu nie wiedzą czy korzystają z legalnego czy nielegalnych treści. Za legalny wielu z nich uznaje np. portal Chomikuj.pl, bo za pobrane z niego materiały trzeba płacić. Uczestnicy warsztatów twierdzili, że trzeba przenieść uwagę na pośrednikach, czyli platformach udostępniających te treści, nazwanych przez niektórych uczestników warsztatów paserami - mówił Ostrowski. Grzegorz Hajdarowicz dodawał, że wydawcy prasy wciąż maja problemy z piractwem ich treści, nie tylko w sieci. - Czym innym jest dzielenie się ze znajomymi treściami na Facebooku, czym innym: zarabianie na czyichś treściach – mówił. Jak dodał, w czerwcu Presspublica złożyła w sądzie przeciwko publikującemu przedruki z polskiej prasy „Tygodnikowi Angora".