Można śmiało powiedzieć, że w tej sytuacji potrzeba stała się matką wynalazku. Facebook chce skutecznie konkurować z rozwiązaniami Google Docs i Slack, firmy, która w ostatnim czasie błyskawicznie zdobywa użytkowników.
Koledzy z pracy
Kluczem do uzyskania dodatkowej popularności jest umożliwienie współpracownikom z jednej firmy komunikowanie się i wymianę służbowych informacji. Społeczność zawodowa, służbowa, czy nazywając ją jeszcze inaczej, skupiona wokół wymiany kontaktów biznesowych szacowana jest na ponad miliard użytkowników. Bazuje na niej LinkedIn, Microsoft i Google, dlaczego zatem nie miałby korzystać z niej także i Facebook? Ekipa Marka Zuckerberga stawia sobie nowe wyzwanie. Trzeba zaprojektować produkt, przy pomocy którego będzie można czatować z kolegami z pracy i działać wspólnie na dokumentach jednocześnie otwieranych na wielu komputerach.
Ważne, by taka funkcjonalność nie odbiegała wyglądem od Facebooka. Mają być zatem ekrany z powiadomieniami, grupy, ale jednocześnie zostanie zachowana odrębność pomiędzy kontem prywatnym, a tym dostępnym dla innych, poważnych „biznesmenów". Ludziom z pracy użytkownicy nie będą chcieli mówić i pokazywać na zdjęciach tego samego, co pozostałym znajomym. W końcu przecież praca to praca. Nawet na Facebooku.
Wcześniej znany jako złodziej czasu
Społecznościowy gigant ma ochotę na odciągnięcie choć części tej nie do końca chętnej do korzystania z Facebooka społeczności. LinkedIn notuje 90 mln aktywnych użytkowników miesięcznie. Microsoft od 2012 roku wzmocniony jest o społecznościowy komunikator Yammer, przejęty wówczas za kwotę 1,2 mld dolarów. Poza tym oferuje wiele rozwiązań skierowanych na wymianę informacji w biznesie. W czerwcu br. Google informował o ponad 190 mln użytkowników korzystających z usługi Drive miesięcznie, do tego pozostaje jeszcze funkcjonalność Google Docs. Facebook natomiast był tym gorszym, zabierającym służbowy czas serwisem.
W firmach często go blokowano i Facebook pojawiał się w rozmowach przy kawie, podczas przerw na papierosa i w pracowych plotkach. Pracodawcy nie widzieli w im narzędzia o konkretnym charakterze, a jedynie traktowali jako złodzieja czasu. Obecnie jednak niesie ze sobą społeczność wielkości ponad 1,35 mld użytkowników opartą na produkcie doskonalonym przez 10 lat. Zuckerberg mierzy coraz wyżej, jego celem jest podłączenie do internetu oraz między sobą każdego na świecie. Coraz częściej pojawiają się słowa o kulturowej zmianie, jaką społecznościowy gigant może gwarantować ludzkości. Serwis zdaje sobie sprawę, że przed nim jest jeszcze ogromny obszar do zagospodarowania. Według danych statystycznych przeciętnie użytkownik ze Stanów Zjednoczonych spędza 40 minut na korzystaniu z Facebooka, ale już ponad 9 godzin z mediami elektronicznymi łącznie (telewizja, komputer, urządzenia mobilne). Zatem każda szansa na nową formę komunikacji, może zadziałać jak katalizator i zwielokrotnić tempo rozwoju firmy Marka Zuckerberga. A pracodawcy przy okazji zyskają nowe narzędzie dla swoich ludzi. Tego wyścigu nie da się zatrzymać, nowym celem Facebooka staje się rynek B2B.