"Zajdle", jak nazywa się tę nagrodę w środowisku miłośników fantasy i science fiction, są najważniejszym wyróżnieniem w polskiej literaturze fantastycznej. Przyznają je czytelnicy. Ogłoszenie nazwisk zwycięzców co roku kończy Polcon, czyli Ogólnopolski Konwent Miłośników Fantastyki. W tym roku to spotkanie odbywało się w dniach 28-30 sierpnia w Zielonej Górze. Niespodzianek nie było. Kiedy w czerwcu ogłoszono nazwiska nominowanych, wszyscy spodziewali się, że nagroda za powieść przypadnie Jackowi Dukajowi. Książka opublikowana w Wydawnictwie Literackim zebrała doskonałe recenzje i świetnie się sprzedała. Od grudnia 2007 roku jej nakład osiągnął 20 tys. egzemplarzy, co na naszym rynku wydawniczym jest wielkim sukcesem. O randze tej monumentalnej, ponad tysiącstronicowej powieści, której tematem przewodnim jest historia, świadczą także nominacje do Angelusa i Nike. Dukaj zdobył już pięć "zajdli". Pierwszą w roku 2001 za opowiadanie "Katedra" (na podstawie którego Tomasz Bagiński stworzył animację nominowaną do Oscara). Kolejną w 2002 za powieść "Czarne oceany", dwa lata później za "Inne pieśni", a w 2005 za "Perfekcyjną niedoskonałość". Tyle samo co Andrzej Sapkowski. Obaj prowadzą w rankingu zwycięzców.
- Kolejny "zajdel" nie przynosi już takiej ekscytacji jak pierwszy - powiedział "Rz" Jacek Dukaj. - Ale też w moim przypadku to nie są nagrody dla "tego samego Dukaja". "Czarne oceany", czy "Perfekcyjna niedoskonałość" są diametralnie inne od książki "Lód". Tegoroczne wyróżnienie na Polconie jest dla mnie bardzo ważne, gdyż pokazuje, że zmianę w moim pisarstwie zaakceptowali sami czytelnicy.
Informacja o zwycięstwie zastała pisarza w rodzinnym Tarnowie, bo na konwent do Zielonej Góry się nie wybrał. - Nigdy nie należałem do autorów mocno "udzielających się". Bywam od czasu do czasu na literackich konwentach. Ale książka jest książką, obecność autora to niekonieczny luksus - komentuje autor swoją nieobecność na Polconie. Akcja "Lodu" rozpoczyna się w 1924 roku. Polska nie odzyskała niepodległości, bo I wojna światowa nie wybuchła. Bohater Benedykt Gierosławski na żądanie Ministerstwa Zimy podróżuje koleją transsyberyjską z Warszawy na Syberię, by spotkać się z ojcem- katorżnikiem. "Lód" powstawał dwa lata. Zebranie materiałów zajęło pół roku, pisanie półtora. - Siedziałem w tym czasie w bibliotekach, konsultowałem informacje z ekspertami. Ale nie pojechałem Transsibem do Irkucka, nie wędrowałem po zimowej Syberii, nie wynajmowałem zawodowych researcherów - mówi Dukaj. - W "Lodzie" skoncentrowałem się na teoriach XIX-wiecznych, na historiozofii "zobiektywizowanej" na specyficznych założeniach logicznych.
Aktualnie pisarz pracuje nad zbiorem opowiadań "Król Bólu". - Znajdą się nim trzy teksty już znane: "Serce Mroku", "Szkoła", "Aguerre w świcie", a z nie opublikowanych na pewno "Król Bólu i pasikonik" oraz "Piołunnik" - mówi Jacek Dukaj.
I minimum trzy zupełnie nowe, ale dopóki ich nie zamknę, nie opowiadam o nich. Ostatnio sporo tekstów wrzucam do kosza. Rzecz cała powinna się ukazać w przyszłym roku. Oczywiście nakładem Wydawnictwa Literackiego.