Dla miłośników polszczyzny "Kazania świętokrzyskie" są jak relikwia. Pochodzący z XIV w. najstarszy zapis polskiej prozy zachował się we fragmentach. Ściśle biorąc – na 18 pergaminowych paskach, z których udało się ułożyć niecałe dwa zapisane obustronnie arkusze.
Bezcenny rękopis od 50 lat znajduje się w skarbcu Biblioteki Narodowej. Z oczywistych powodów eksponowany jest niezwykle rzadko, raz na dziesięć lat. Dzięki najnowszej publikacji, zawierającej m.in. kolorowe zdjęcia oryginału, tłumaczenie partii łacińskich i naukowe opracowanie uwzględniające rezultaty najnowszych badań, "Kazania świętokrzyskie" będą dostępne dla wszystkich. – Zależało mi, by uczynić z "Kazań świętokrzyskich" wyrazisty symbol Biblioteki Narodowej. Taki, jakim np. dla Luwru jest "Mona Lisa" – dodaje Halina Tchórzewska-Kabata, inicjatorka i współredaktorka.
Niezwykła forma i burzliwe, momentami wprost sensacyjne dzieje rękopisu sprawiają, że wciąż budzi on ciekawość i zainteresowanie. Nie tylko badaczy.
"Kazania świętokrzyskie" są odpisem, być może nawet kopią kopii. Zostały spisane w klasztornym skryptorium. W 1890 r. Aleksander Brückner przypadkiem odnalazł je w Petersburgu. Były pocięte na paski, których użyto do wzmocnienia łacińskiego kodeksu pochodzącego z biblioteki benedyktynów na Świętym Krzyżu.
Kodeks podklejony paskami "Kazań..." trafił wskutek represji po powstaniu listopadowym do Rosji. Do Polski wrócił w 1925 r. Nie był to jednak koniec niezwykłych peregrynacji. Po wybuchu wojny został ewakuowany do Rumunii, potem do Francji i Kanady. Do kraju ostatecznie dotarł w 1959 r.