Prawdziwe oblicze wojny 1920 roku

Wojna przedstawiona w albumie jest wojną prawdziwą. Nie ma ona nic wspólnego z lukrowanymi patriotycznymi czytankami o „malowanych chłopcach” – pisze publicysta

Publikacja: 27.10.2010 19:46

„1920. Wojna o Polskę”, Ośrodek „Karta”, Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2010

„1920. Wojna o Polskę”, Ośrodek „Karta”, Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2010

Foto: Rzeczpospolita

Choć Polacy mają tendencję do szczycenia się swoimi tradycjami wojskowymi, w ostatnich dwóch wiekach fortuna wojenna nas nie rozpieszczała. Mimo, że ambicje mieliśmy spore, regularnie braliśmy od wszystkich w skórę. W XVIII wieku nie udało się obronić niepodległości przed zaborcami, w XIX fiaskiem zakończyło się kilka, mniej lub bardziej szalonych, powstań, a wreszcie przyszedł wiek XX i największa nasza klęska w dziejach – II wojna światowa.

Na tle tego ustawicznego lania, jakie dostawaliśmy od naszych sąsiadów, wojna 1920 roku jawi się jako fantastyczny wyjątek. Wreszcie to my byliśmy górą! I doprawdy nie mogę zrozumieć dlaczego dziś, w niepodległej Rzeczypospolitej, przedmiotem kultu i uwielbienia jest przegrana bitwa, jaką było Powstanie Warszawskie, a nie wiktoria sprzed 90 lat nad straszliwym totalitarnym najeźdźcą.

Być może jest tak dlatego, że wydarzenia roku 1920 wydają się być zamierzchłą historią. Ich uczestnicy nie żyją, a komuniści przez pół wieku robili wszystko by wymazać je z powszechnej świadomości Polaków. Nie uczono o nich w szkołach, nie pisano książek, nie kręcono filmów. Całe szczęście po 1989 roku powoli nadrabiamy te zaległości, o czym świadczy choćby przygotowywana przez Jerzego Hoffmana super-produkcja (swoją drogą: dlaczego dopiero teraz!?).

Na temat wojny polsko-bolszewickiej powstaje też coraz więcej książek. Szczególne miejsce wśród nich zajmuje wydany przez „Kartę” – we współpracy z Narodowym Centrum Kultury – album „1920. Wojna o Polskę”. Nie miałem pojęcia, że z tej kampanii zachowało się aż tyle wspaniałych, wysokiej jakości zdjęć! Twórcy albumu wybrali je w wyniku długich, żmudnych poszukiwań archiwalnych prowadzonych m.in. w Nowym Jorku. Trzeba przyznać, że efekt jest fantastyczny.

[srodtytul]Zdajsia, Polak![/srodtytul]

Z jednej strony mamy ułanów śmierci z czaszkami na hełmach, pierwsze polskie tanki, pociąg pancerny „Śmiały” oraz siejące przerażenie wśród czerwonego kozactwa aparaty latające. Z drugiej gromady cudacznie odzianych, przepasanych sznurkami, bosych i brudnych bolszewików, którzy nieśli Polsce „wyzwolenie”. Do tego reprodukcje plakatów i ulotek propagandowych obu walczących stron. Zdjęcia ulic Kijowa, Grodna i dziesiątek innych miast, na których toczyły się walki.

Znakomitym pomysłem była rezygnacja z klasycznej narracji, którą zastąpiono układającymi się w logiczną całość fragmentami tekstów źródłowych. W ten sposób o wojnie opowiadają jej uczestnicy. Od przywódców obu stron, Piłsudskiego i Lenina, po walczących w obu armiach szeregowych żołnierzy. I to właśnie te relacje zwykłych uczestników wydarzeń są najbardziej interesujące.

Strony „Wojny o Polskę” zapełniają opisy bitew, potyczek, pościgów, zasadzek i innych przygód wojennych. „Walę z mauzera raz po raz do trzech najbliżej stojących i trzech leci z koni. Młody kozak w papasze z ospowatą gębą śmiało najeżdża na mnie, przytyka mi lufę karabinu do piersi i krzyczy: «Zdajsia, Polak! » [Poddaj się!] Szablą ciąłem go po łbie. Krew bryzgnęła na mnie” – wspominał ppor. Kazimierz Rzewuski.

Wojna przedstawiona w albumie jest wojną prawdziwą. Nie ma ona nic wspólnego z lukrowanymi patriotycznymi czytankami o „malowanych chłopcach” z uśmiechem umierających za ojczyznę. Jest za to krew, brud, pot, przerażenie konających zwierząt i ludzi. Przykłady wspaniałego bohaterstwa, ale i hańbiącego tchórzostwa. Te ostatnie miały miejsce, gdy polskie armie były zmuszone do odwrotu pod Warszawę.

Tak opisywał skutki użycia w walce szabli por. Tadeusz Kossak: „Widziałem odrąbane części czaszki, jakby głowa zabitego bolszewika była z masła. Widziałem siedzącego nad rowem białego jak papier krasnoarmiejca, patrzącego się na dwa własne, tryskające krwią miarowo, w takt zamierającego już pulsu, i za każdym wytryskiem krwi drgające kikuty bez obu dłoni. Jeden z moich strzelców konnych ciął go na odlew po łapach, odciął mu obie jak brzytwą”.

[srodtytul]Nasz zwycięstwo[/srodtytul]

Protokół oględzin ciał zamordowanych polskich jeńców sporządzony przez sanitariuszkę Marię Brzozowską: „Miał rozcięte gardło, przeciętą prawą rękę, skóra z głowy zdarta, jakby oskalpowana, narządy płciowe obcięte, twarz zmasakrowana. [Inny] był osmalony cały i zwęglony, czarny i spuchnięty, zupełnie nagi. Drugi miał głowę z dwóch stron rozbitą na miazgi, gardło podcięte i rany kłute w piersiach, narządy płciowe wycięte. Wszyscy leżeli w zbożu podeptanym wokoło. ”

Bolszewicy zachowywali się na zdobytych polskich terenach jak Hunowie. Dwory szły z dymem, tysiące „wrogów ludu” były mordowane przez Czerezwyczajkę, wioski i miasta plądrowane, a kobiety gwałcone. Również polscy żołnierze nie zawsze jednak byli rycerscy wobec ludności cywilnej. Podczas wyprawy kijowskiej – o czym pisał Piłsudski w liście do gen. Kazimierza Sosnkowskiego – wojsko plądrowało sprzymierzoną Ukrainę.

„Przyleciała starsza kobieta i krzyczy, że nasz żołnierz gwałci jej synową – wspominał plut. Franciszek Krzystyniak. – Widzę, że wychodzi ten żołnierz od jej synowej i śmieje się i mówi, że nie chciała Ukrainka dać po dobroci, to dała po złości. W każdej wsi było dużo Żydów i mieli sklepy dobrze zaopatrzone. Nasze żołnierzyki momentalnie taki sklep otwierali i brali, co się dało. Później wieczorami targowali się z pannami, co by której dać i jak ją wykorzystać przy tym”.

Na wojnie, jak to na wojnie, bohaterstwo mieszało się z podłością. W przypadku Polaków dominowało to pierwsze i kampanię udało się wygrać. Zwycięstwo to było tym większe, że nie tylko ratowało Polskę i pół Europy przed bolszewickim jarzmem, ale zostało osiągnięte samodzielnie. Wybijający się na niepodległość naród sam pobił śmiertelnego wroga. Endecką teorię o tym, że to nie Piłsudski, ale francuscy oficerowie, byli prawdziwymi ojcami wiktorii, można włożyć między bajki.

„Operacje wojskowe zostały wykonane przez generałów polskich na zasadzie polskiego planu operacyjnego – pisał gen. Maxime Weygand. – Moja rola, jako też rola oficerów z misji francuskiej, ograniczyła się do wypełnienia kilku braków szczegółach wykonania. To bohaterski naród polski sam siebie uratował. Francja ma dosyć własnej chwały wojskowej, aby nie robić co do niej roszczeń przyjacielskiej Polsce”.

Niestety Ośrodek „Karta” od pewnego czasu znajduje się w tarapatach finansowych. Są one na tyle poważne, że zagrażają jego dalszemu istnieniu. Jeżeli ktoś miałby jakiekolwiek wątpliwości co tego, jak wielką wartości ma ta instytucja dla Polski, powinien sięgnąć po album „1920. Wojna o Polskę”. Lepszego dowodu nie trzeba.

[ramka][srodtytul]„1920. Wojna o Polskę”[/srodtytul]

[b]Ośrodek „Karta”[/b]

[i]Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2010[/i][/ramka]

KONKURS:

Dla naszych czytelników mamy 3 książki "1920. Wojna o Polskę". Prosimy o przesłanie mejla z poprawną odpowiedzią na pytanie: [i] Jak nazywał się dowódca 1 Armii Konnej wojsk bolszewickich?[/i]

Wygrają trzy pierwsze zgłoszenia na adres [mail=kultura@rp.pl]kultura@rp.pl[/mail].

Start konkursu: środa, 27 października, godz. 14.00.

[b]Znamy już zwycięzców, poinformujemy ich drogą elektroniczną. Dziękujemy za udział w konkursie :)[/b]

[link=http://www.facebook.com/pages/edit/?id=140157390741&sk=basic#!/pages/Serwis-Kulturalny-rppl/140157390741]Zostań fanem serwisu na Facebooku [/link]

Choć Polacy mają tendencję do szczycenia się swoimi tradycjami wojskowymi, w ostatnich dwóch wiekach fortuna wojenna nas nie rozpieszczała. Mimo, że ambicje mieliśmy spore, regularnie braliśmy od wszystkich w skórę. W XVIII wieku nie udało się obronić niepodległości przed zaborcami, w XIX fiaskiem zakończyło się kilka, mniej lub bardziej szalonych, powstań, a wreszcie przyszedł wiek XX i największa nasza klęska w dziejach – II wojna światowa.

Pozostało 94% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski