Reklama

Zadławić się szczęściem na śmierć

Ze wszystkich wizji końca cywilizacji ta, w której zadławimy się na śmierć dobrobytem, wydaje się jedną z bardziej perwersyjnych, choć na pierwszy rzut oka mało prawdopodobna.

Publikacja: 29.10.2010 12:29

Naukowcy alarmują przecież nieustannie, jak to przepalamy, przeżeramy lub po prostu marnotrawimy zasoby planety. Wciąż głównym dobrem dzielonym przez większość ludzkości każdego dnia jest bieda.

Co jednak, gdyby ktoś nam ten dobrobyt podarował? Każdemu chętnemu, niemal bez limitów? Czy nastałby błogi wiek złoty, w którym wolni od trosk materialnych obywatele kontemplowaliby piękno natury i snuli filozoficzne dysputy? Czy może – jak udowadnia najnowsza historia – dobrobyt stałby się cepem, za pomocą którego wybito by nam z łepetyn resztki rozumu, pozostawiając homo sapiens na pastwę uciech coraz bardziej wyszukanych, ale coraz bardziej plugawych?

W najnowszej powieści Marka Oramusa ludzkość pada ofiarą inwazji konsumpcyjnej. Nad światem pojawiają się tajemnicze kule spełniające życzenia, ich władcy przedstawiający się jako obca, ale przychylna nam cywilizacja, duszą wręcz ludzkość dobrobytem. Rządy zaś (zwykle wbrew uradowanym obywatelom) rozpaczliwie próbują się przeciwstawić podbojowi i odkryć, kim są darczyńcy-złoczyńcy i jaki przyświeca im cel.

To genialny materiał na dobrą satyrę, ale Oramus wyciska z niego dużo więcej. Efekt? Chyba najlepsza dotąd książka jednego z najoryginalniejszych polskich pisarzy.

Trudno aż zliczyć klasyczne wątki, które twórczo przetwarza: oprócz nietypowej inwazji mamy intrygujące rozważania o naturze sztucznej inteligencji, polemikę z kolejną koncepcją ulepszania ludzkości na siłę „dla jej dobra” czy kwestię odpowiedzialności twórcy (Stwórcy?) za los swej kreacji. Patronują Oramusowi Stanisław Lem (mizantropia), Janusz A. Zajdel (przenikliwość socjologiczna) i bracia Strugaccy (troska o cudzy los). Ale cały ten koktajl jest produktem całkowicie autorskim, w niektórych partiach wspaniale warcholskim, w innych przerażającym. Wyszła z tego znakomita książka dla tych, którzy czytają, by rozumieć, a nie by zapomnieć. Że ciut staroświecka? To prawdziwy komplement.

Reklama
Reklama

[i]Marek Oramus „Trzeci najazd Marsjan”. Media Rodzina, 2010 [/i]

Naukowcy alarmują przecież nieustannie, jak to przepalamy, przeżeramy lub po prostu marnotrawimy zasoby planety. Wciąż głównym dobrem dzielonym przez większość ludzkości każdego dnia jest bieda.

Co jednak, gdyby ktoś nam ten dobrobyt podarował? Każdemu chętnemu, niemal bez limitów? Czy nastałby błogi wiek złoty, w którym wolni od trosk materialnych obywatele kontemplowaliby piękno natury i snuli filozoficzne dysputy? Czy może – jak udowadnia najnowsza historia – dobrobyt stałby się cepem, za pomocą którego wybito by nam z łepetyn resztki rozumu, pozostawiając homo sapiens na pastwę uciech coraz bardziej wyszukanych, ale coraz bardziej plugawych?

Reklama
Literatura
Jedyna taka trylogia o Polsce XX w.
Literatura
Kalka z języka niemieckiego w komiksie o Kaczorze Donaldzie zirytowała polskich fanów
Literatura
Neapol widziany od kulis: nie tylko Ferrante, Saviano i Maradona
Literatura
Wybitna poetka Urszula Kozioł nie żyje. Napisała: „przemija życie jak noc: w okamgnieniu.”
Literatura
Dług za buty do koszykówki. O latach 90. i transformacji bez nostalgii
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama