Książka, jak to przystało na legendarnego Pana Sułka, anegdotami stoi, zresztą znakomitymi. Ale nie tylko. Aktor na ludzi patrzy z życzliwością, choć czasem przywołuje wydarzenia, o których woleliby pewnie zapomnieć. Znanej z serialu „Plebania" Katarzynie Łaniewskiej, która domaga się lustracji, przypomina czasy, gdy jako aktywna działaczka Związku Młodzieży Polskiej pisała donosy na profesorów warszawskiej PWST oraz słynnego reżysera Konrada Swinarskiego.
Opowiadając o swej karierze, Kowalewski sporo miejsca poświęca czasom spędzonym w legendarnym teatrze STS i przyjaźni z Jerzym Dobrowolskim oraz Stanisławem Tymem. Z sentymentem wspomina teatr Kwadrat, w którym spotykał się na scenie z Januszem Gajosem, Janem Kobuszewskim czy Edwardem Dziewońskim. Nie mogło zabraknąć opowieści o warszawskim Teatrze Współczesnym, z którym aktor związany jest od 35 lat. Premiery tej sceny - jak pisze - „miały siłę dynamitu". Przypomina także głośne spektakle: „Mistrz i Małgorzata", „Jak się kochają", „Martwe dusze" czy „Tango".
Są opowieści związane z legendarnym Panem Sułkiem, którego Kowalewski zagrał przez przypadek, bo autor początkowo myślał o... Kazimierzu Kaczorze.
Roman Dziewoński, ceniony biograf, reżyser i radiowiec, na prośbę samego Krzysztofa Kowalewskiego jego wypowiedzi przeplótł własną narracją. Kwestie aktora są czasem chropawe, zdarzają się w nich powtórzenia, ale dzięki temu czytelnik ma wrażenie, że słucha żywego człowieka.