W opublikowanym 8 marca 1931 roku dziesiątym numerze „Wiadomości Literackich" Stanisław Helsztyński, pisząc o „dwóch dezerterach kultury amerykańskiej", po raz pierwszy przybliżył polskiemu czytelnikowi postać Ezry Pounda (drugim dezerterem był T.S. Eliot).
Pisał tak: „Ezra Pound [...] w poszukiwaniu świeżych materiałów do monografii o Lope de Vega utonął w poetach prowansalskich, średniowiecznej romańszczyźnie, truwerach i trubadurach [...] po trzech tomikach z dawnego poety o ożywczym tchnieniu został archeolog, poszukiwacz niezwykłych form, wirtuoz strof i rytmu, niezrównany naśladowca lirycznej starofrancuszczyzny. Już przed wojną stanął rydwan Pounda w piaskach. Nastąpiły tłumaczenia, pośrednio nawet z chińskiego, próby, fajerwerki, cacka i zabawki, pogrążenie zupełne poety w pedancie-literacie. Tylko kiedy autor cofnie się do swych pierwszych wzorów, do Browninga i prerafaelitów, tworzy jeszcze dzieła żywe..."