Nad Domem Literatury przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie od września przetaczają się burzowe chmury. Przyszłość legendarnej od ponad 70 lat siedziby polskich pisarzy jest zagrożona.
Prof. Anna Nasiłowska, prezes Stowarzyszenia Pisarzy Polskich przypomina, że na Dom Literatury składają się dwie kamienice - Johna i Prażmowskich, które po zniszczeniach wojennych zostały odbudowane od zera przy udziale pisarzy, przeznaczających m.in. odpisy od umów autorskich na ten cel. Od początku był przeznaczony na siedzibę ówczesnego Związku Literatów Polskich.
Dziś Dom Literatury jest siedzibą Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Związku Literatów Polskich i Polskiego PEN-Clubu oraz Fundacji Domu Literatury i Domów Pracy Twórczej, działającej od lat 90. w ich imieniu jako administrator budynku.
Konflikt zaczął się od wrześniowego pisma burmistrza Dzielnicy Śródmieście Aleksandra Ferensa, odmawiającego Fundacji Domu Literatury i Domów Pracy Twórczej przedłużenia umowy dzierżawy.
W środowisku literatów zawrzało. Nikt nie mógł zrozumieć zaskakującego uzasadnienia decyzji, że została podjęta „z uwagi na bardzo ciężką sytuację m.st. Warszawy związaną z brakiem zapewnienia dostatecznych środków finansowych na realizację wszystkich niezbędnych zadań oraz ze względu na kryzys wywołany wojną w Ukrainie…” Motywy decyzji były niejasne, tym bardziej że Fundacja płaci Dzielnicy, bo do niej nieruchomość należy, czynsz, który w ostatnich trzech latach wzrósł czterokrotnie i obecnie miesięcznie wynosi ok. 30 tys. zł. Płaci go regularnie z dochodów samodzielnie przez siebie wypracowanych (m.in. z podnajmu sal wraz zapleczem restauracji działającej w budynku i wynajmu pokoi gościnnych, ale tylko gdy nie korzystają z nich literaci), bo miasto nie dotuje działalności Domu Literatury.