Maratończyk

Publikacja: 08.03.2013 15:00

„Łańcuch historii" jest dokonanym jeszcze przez autora, wyborem prac profesora UW Pawła Piotra Wieczorkiewicza (1948-2009). Tom otwiera wygłoszony w roku 1976, opracowany wspólnie ze Stanisławem Bębenkiem, studencki referat „Kształtowanie się aparatu bezpieczeństwa publicznego w świetle pamiętników (1944-1947)". Autor posłowia, Sławomir Cenckiewicz, dotarł w IPN do zapisu ówczesnego szefa SB w Bydgoszczy: „Treść referatu jest tendencyjna: pomija dorobek, a nawet ubliża funkcjonariuszom i aparatowi SB i MO tego okresu".

Spośród następujących dalej 20 szkiców i 4 wywiadów, szczególnie ciekawy i literacko doskonały jest trzydziestopięciostronicowy esej: „Jak Rastignac Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej został Balzakiem Polskiej Republiki Ludowej. Przypadek Mieczysława Franciszka Rakowskiego".

Mimo szyderczej tonacji tytułu rzecz jest niesłychanie wyważona. Daleko wykracza też poza to, co można wyczytać z owych balzakowskich 10 tomów „Dzienników Politycznych". Okazuje się, że ojciec MFR był zamożnym chłopem wielkopolskim, podoficerem i znanym lokalnym działaczem społecznym, który z tej racji został przez Niemców rozstrzelany już w roku 1939, a syn wysiedlony wraz z matką z rodzinnego gospodarstwa, musiał po skończeniu czterech klas szkoły powszechnej, pracować – kilkunastoletni – jako tokarz w firmie pod niemieckim zarządem. Wkroczenie armii sowieckiej było dla niego prawdziwym wyzwoleniem. Zgłosił się do wojska, ukończył szkołę oficerów politycznych, został człowiekiem PPR. W roku 1949, „posiadający słuszne klasowe podejście" porucznik R. awansował do Wydziału Prasy i Propagandy KC. Skierowano go wkrótce na studia w Instytucie Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym. Korzystając z wojennej znajomości niemieckiego przygotował dysertację doktorską o „SPD w okresie powojennym".

Kolejnym jego przydziałem stał się tygodnik „Polityka" stworzony w styczniu 1957 roku, by dać odpór pismom radykalnych nadziei października: „Po prostu" i „Nowej Kulturze" Wiktora Woroszylskiego, choć zapraszając do współpracy obiecywano, że będzie również stanowić zaporę wobec twardogłowych przeciwników Gomułki. Gdy Gnom uznał, że rewizjonizm to gruźlica, a dogmatyzm jest nie więcej niż lekkim przeziębieniem, zlikwidowano „Po prostu", a Wiktora Woroszylskiego, wybranego przez zespół, wyrzucono z redakcji, twórca „Polityki" Stefan Żółkiewski stracił upodobanie do partyjnych rozgrywek i ustąpił z redakcji, by zająć się socjologią literatury i zawiłymi teoriami semiotyki. Zostając naczelnym, dr MFR przez ponad dwa dziesięciolecia sprawnie lawirował między minimum lojalności wobec aktualnego I sekretarza a okazywaniem szczególnych względów trafnie na ogół typowanemu następcy. W opisie rzeczywistości „Polityka" cieszyła się nieporównanie większą swobodą niż inne pisma; jej tonacja moralna budziła jednak pewną nieufność. Zwykle w jakiś czas po szczególnie przejmującym reportażu o nadużyciach w pewnym województwie, okazywało się, że chodziło o atak na wojewódzkiego sekretarza z frakcji, która ma przegrać.

Profesor wie o czym pisze, nie tylko ze swoich lektur. Mecenas Edward Wende bronił w czasie stanu wojennego młodego człowieka przyłapanego na wydaniu reprintu kilku rozdziałów jednej z najważniejszych polskich książek XX wieku, siedmiotomowego „Od białego do czerwonego caratu" Jana Kucharzewskiego. Seryjny zarzut brzmiał: „Rozpowszechnianie fałszywych wiadomości". Ktoś poradził Wendemu, by zwrócił się o ekspertyzę do ówczesnego docenta Wieczorkiewicza. Docent przygotował ekspertyzę, niesłychanie korzystną dla oskarżonego, odmówił przyjęcia honorarium. „Panu też pewnie nie płacą. Może pan mecenas dodać, że jestem II sekretarzem PZPR w Instytucie Historii na UW". W pierwszych latach wolnej Polski komplet Kucharzewskiego – dziś nieosiągalny w księgarniach – ukazał się z przypisami Wieczorkiewicza i Andrzeja Szwarca.

Paweł Piotr Wieczorkiewicz, opowiadając o mozolnym, lecz sprawnym wdrapywaniu się doktora MFR na szczyty władzy – także o zdobywaniu pozycji towarzyskiej dzięki małżeństwu z wybitną skrzypaczką Wandą Wiłkomirską, nieuporządkowanym życiu osobistym, nabywaniu dóbr z willą na Mazurach i zapisie do wodnego ORMO, by móc pływać motorówką po jeziorze Nidzkim – odnotowuje także uczynki szlachetne, jak skrócenie kary Ryszardowi Kowalczykowi.

Inne tematy Wieczorkiewicza to stosunki rosyjsko-polskie od przełomu XIX i XX stulecia do dziś, ze szczególnym uwzględnieniem działań rosyjskich tajnych służb, historia generalicji polskiej przed wrześniem (ale także w PRL) czy Wehrmachtu, ocenianego jako armia mająca wybitnych dowódców.

Autor, który pisał wiele (tom kończy zestawiona przez Justynę Błażejowską, licząca 52 strony druku bibliografia prac autora, w której odnotowano 8 książek oraz setki recenzji, wywiadów, wstępów, polemik, rozpraw jego autorstwa lub współautorstwa), czytał również wiele. Poza archiwami tomy wspomnień w paru językach, prasę aktualną i roczniki sprzed wielu lat. W przypisie do szkicu „Kobiety i seks na Kremlu" z roku 2007 niespodziewanie cytuje za pisemkiem „Lewą nogą" oszalałą niemiecką feministkę i stwierdza: „Bełkot ten przypomina słynne rozważania Jana Kotta na temat wpływu handlu odeskiego na „Sonety Krymskie".

No, to już zupełny wymysł! Rzecz dotyczy zapewne uwag Kotta podczas rozprawy habilitacyjnej Stefana Żółkiewskiego „Spór o Mickiewicza". Głupstwo to musiał usłyszeć młody Paweł Piotr w domu rodzinnym. Jego ojciec, językoznawca Bronisław był profesorem warszawskiej polonistyki. Autor „Słownika gwary warszawskiej" i gawędy „O gwarze warszawskiej", tomiku wydanego w Bibliotece Syrenki, żywiłby może niechęć do kolegi z wydziału, utalentowanego pisarza, którego „Szkice o Szekspirze" miały za życia K. trzy wydania krajowe i były tłumaczone na 19 języków.

Znacznie gorsze rzeczy autor pozwala sobie wypisywać o Władysławie Andersie: sugeruje m.in., że uniknięcie Katynia przez generała mogło mieć miejsce za sprawą zobowiązania współpracy. A przecież Anders dostał się do niewoli ciężko ranny, podczas gdy pasażerowie do Katynia, poszturchiwani bagnetami, musieli wsiąść i wysiąść z pociągów o własnych siłach.

Wieczorkiewicz powołuje się na gen. Mieczysława Borutę-Spiechowicza, którego określił, nie wiadomo na jakiej podstawie, jako „oficera nieposzlakowanego honoru i prostolinijności". Z bardzo solidnie udokumentowanej pracy Romana Artymowskiego „Repatriacja żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych z Europy Zachodniej do Polski w latach 1945-48" (doktorat u Andrzeja Nowaka) dowiadujemy się, że władze PRL usiłowały tuż po zakończeniu wojny narzucić Armii Polskiej na Zachodzie, przed jej powrotem do kraju, własne dowództwo. Na czele miał stanąć Karol Świerczewski, jego zastępcą do spraw politycznych miał być pułkownik Wiktor Grosz. Dla uspokojenia władz alianckich zgodzonoby się jeszcze na generała z Zachodu. I to właśnie Boruta-Spiechowicz miał zastąpić Andersa, którego nie chciano widzieć w kraju, na stanowisku dowódcy II Korpusu. Miał on, jak widać, najmniej zastrzeżeń do współpracy z reżimem lubelskim. Wrócił zresztą do Polski w listopadzie 1945. W dodatku opinia Boruty pochodzi z wywiadu ogłoszonego przez Tadeusza Krawczaka w roku 2004, 19 lat po śmierci rozmówcy. Baza źródłowa profesora Wieczorkiewicza może więc budzić liczne wątpliwości.

„Łańcuch historii" jest dokonanym jeszcze przez autora, wyborem prac profesora UW Pawła Piotra Wieczorkiewicza (1948-2009). Tom otwiera wygłoszony w roku 1976, opracowany wspólnie ze Stanisławem Bębenkiem, studencki referat „Kształtowanie się aparatu bezpieczeństwa publicznego w świetle pamiętników (1944-1947)". Autor posłowia, Sławomir Cenckiewicz, dotarł w IPN do zapisu ówczesnego szefa SB w Bydgoszczy: „Treść referatu jest tendencyjna: pomija dorobek, a nawet ubliża funkcjonariuszom i aparatowi SB i MO tego okresu".

Pozostało 93% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski