Kto powinien skutecznie zadbać o bezpieczeństwo lekowe Polski

Potrzebny jest jeden ośrodek, który skoordynowałby działania różnych ministerstw i instytucji.

Publikacja: 06.05.2025 04:50

Jak podkreślili uczestnicy debaty w Katowicach, współpraca resortów, której efektem ma być bezpiecze

Jak podkreślili uczestnicy debaty w Katowicach, współpraca resortów, której efektem ma być bezpieczeństwo lekowe, na razie kuleje

Foto: mat. pras./PTWP

Bezpieczeństwo jest postrzegane przez pryzmat starego sposobu myślenia na temat polityki odstraszania, który został ukuty w latach 50., kiedy rywalizacja państw sprowadzała się do wielkości potencjału militarnego.

– Od kilku lat otwarcie mówi się o tym, że polityka odstraszania nie może opierać się na szeroko rozumianych militariach, lecz powinna prezentować sobą wszelkie aspekty, które pośrednio i bezpośrednio determinują bezpieczeństwo danego państwa – wskazał podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach (EKG) gen. broni prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. – Znaczenie ma to, jakie państwo ma podpisane umowy międzynarodowe, jak silną gospodarkę, jak silny system ochrony zdrowia, jak wygląda jego sytuacja pod kątem bezpieczeństwa lekowego – tłumaczył.

W tym kontekście znaczenia nabiera „system złożoności”. – Im bardziej jesteśmy złożeni z punktu widzenia potencjalnego agresora, im większą liczbą możliwości dysponujemy, tym wzbudzamy większy niepokój i zastanowienie, czy aby na pewno warto go zaatakować? – tłumaczył generał.

Czytaj więcej

Lipcowe podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia. AOTMiT zaczyna szacować koszty

Suwerenność lekowa tylko w jednej trzeciej

Polska wypada słabo na tle innych krajów europejskich, jeżeli chodzi o element „systemu złożoności”, jakim jest bezpieczeństwo lekowe. Do takiego wniosku prowadzi analiza wskaźnika suwerenności lekowej, którego poziom w przypadku Polski wynosi 32 proc. – To znaczy, że Polska zabezpiecza 32 proc. potrzeb obywateli (w zakresie bezpieczeństwa lekowego – red.) – powiedział gen. Gielerak. Jak uzupełnił, państwa, takie jak Francja, Niemcy, Wielka Brytania czy Włochy, zabezpieczają te potrzeby w ponad 100 proc.

– To jest prawdziwie bezpieczeństwo lekowe i do tego powinniśmy dążyć. (…) Jeżeli chcemy sprowadzić dyskusję na ten temat do tego, w jaki sposób być konkurencyjnym w stosunku do leków wytwarzanych w Indiach czy Chinach, to my nigdy w negocjacjach z Ministerstwem Zdrowia (nieważne, jak ono byłoby przychylne polskim producentom) niczego nie osiągniemy, bo jesteśmy z góry skazani na porażkę. Sukces ma szansę pojawić się wtedy, jeżeli zaczniemy łączyć wszystkie te obszary, które tak naprawdę tworzą politykę lękową, czyli badania i rozwój, nowoczesne technologie, odpowiednia polityka finansowa. Jeżeli w ramach tego konglomeratu policzymy koszty i korzyści wynikające ze współpracy, to np. przemysł nowych technologii może pracować na rzecz przemysłu farmaceutycznego, ale również dla innych dziedzin, co też przynosi profity i rzutuje pośrednio na łączny koszt leku wytwarzanego w Polsce, wtedy możemy stać się konkurencyjni. I musimy do tego dążyć – tłumaczył generał.

Czytaj więcej

Inwestycje w ochronę zdrowia to inwestycje w przyszłość

O zaangażowaniu resortu zdrowia w obszarze bezpieczeństwa lekowego mówiła podczas debaty na temat bezpieczeństwa i systemu ochrony zdrowia podczas EKG Katarzyna Piotrowska-Radziewicz, dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w Ministerstwie Zdrowia. – Jako Ministerstwo Zdrowia próbujemy współpracować z Ministerstwem Obrony Narodowej w zakresie bezpieczeństwa lekowego i myślę, że „próbujemy” jest tutaj dobrym określeniem – powiedziała. Jak wskazała, kwestia bezpieczeństwa lekowego jest jednym z tematów poruszanych na arenie unijnej przez Polskę w ramach prezydencji w Radzie UE.

W tym kontekście kluczowe znaczenie mają pieniądze. Jak przekonywała Piotrowska-Radziewicz, Ministerstwo Zdrowia współpracuje z wieloma resortami, w tym z MON, z myślą o znalezieniu zachęt do produkcji leków krytycznych w kraju. Szefowa Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w MZ zapowiedziała też, że już po zakończeniu prezydencji w Radzie UE polski rząd będzie upominać się na forum europejskim o finansowanie „twardych potrzeb związanych z pobudzeniem produkcji” leków, co również jest związane z bezpieczeństwem militarnym.

Współpraca między resortami szwankuje

W praktyce współpraca różnych resortów w obszarze bezpieczeństwa lekowego nie działa, co podkreślił na EKG Krzysztof Kopeć, prezes zarządu Krajowych Producentów Leków (KPL). – To nam się nie udaje i to jest największy problem. Największym plusem jest to, że nadal próbujemy – powiedział.

W kontekście bezpieczeństwa lekowego Kopeć przypomniał też o kierunku repolonizacji i odbudowy polskiej gospodarki, jaki wyznaczył podczas niedawnego wystąpienia na Europejskim Forum Nowych Idei premier Donald Tusk. – To lider daje pewną dyrektywę, którą trzeba wdrożyć. I pytanie teraz, czy ktoś w Ministerstwie Zdrowia to słyszy? Czy ktoś w resorcie gospodarczym to słyszy? Czy ktoś w MON to słyszy? I jeszcze trudniejsze pytanie, które jest pochodną poprzednich: czy ktoś to zrozumiał i zaczyna to wdrażać? – komentował Kopeć.

Prezes Krajowych Producentów Leków ostrzegał przed konsekwencjami zaniedbań w obszarze bezpieczeństwa lekowego. – Spowodujemy, że w momencie kryzysu, kiedy nadejdzie prawdziwe „sprawdzam”, 3–4 mln cukrzyków może umrzeć, bo nie dostaną leków na czas, 4 mln astmatyków zacznie się dusić, nie będziemy też w stanie przeprowadzić żadnej operacji w szpitalach, nawet tych najlepiej wyposażonych – wyliczał.

Czytaj więcej

Konsultant krajowa w dziedzinie położnictwa i ginekologii nt. aborcji w Oleśnicy

Kopeć przypomniał też o przygotowanej przez MZ pierwszej polskiej liście leków krytycznych, której ogłoszenie nie przełożyło się jednak na praktyczne działania. W ocenie prezesa KPL resorty zdrowia i rozwoju powinny teraz wspólnie ustalić, w jaki sposób wspierać tworzenie linii produkcyjnych leków krytycznych w ramach dostępnych środków europejskich.

– Wiemy, że na tej liście jest 301 leków, z czego tylko 24 proc. jest produkowanych w Polsce. Tylko 2 proc. leków krytycznych produkujemy w Polsce w całości, czyli w polskich zakładach z polskiego API (substancji czynnej, czyli substancji leczniczej, która wchodzi w skład leku – red.) – zauważyła Barbara Misiewicz-Jagielak, dyrektor ds. relacji zewnętrznych w Polpharmie. – To bardzo niebezpieczne – podkreśliła i przypomniała początki pandemii Covid-19, kiedy wszystkie państwa, w tym Polska, zamknęły granice, a w rezultacie dostępne były jedynie leki i substancje czynne produkowane w kraju oraz te, które znajdowały się w magazynach.

– Jeśli projekt zapewnienia bezpieczeństwa lekowego Polski będzie w rękach wyłącznie Ministerstwa Zdrowia, które nie zarządza funduszami europejskimi ani wszystkimi funduszami polskimi, to się nic nie zmieni – oceniła Misiewicz-Jagielak. W tym zakresie – wskazała – konieczna jest współpraca ministrów zdrowia, rozwoju, funduszy europejskich i obrony narodowej. Misiewicz-Jagielak przypomniała też, że w większości państw, w których działa przemysł farmaceutyczny, rządy robią wszystko, żeby leki powstawały w kraju. Oprócz kwestii bezpieczeństwa przemawiają za tym korzyści gospodarcze. – To jest przemysł najbardziej innowacyjny i bardzo dokłada się do PKB – powiedziała dyrektor ds. relacji zewnętrznych w Polpharmie.

– Chcielibyśmy, żeby deklaracje zmieniły się w czyny, bo musimy zrozumieć, że ten przemysł (farmaceutyczny – red.), produkując w Polsce, generuje wartość dodaną przeszło 20 mld zł do polskiego budżetu. To jest bez mała tyle, ile wynosi cały budżet NFZ na leki i programy lekowe oraz leki w aptekach – powiedział Krzysztof Kopeć.

Czy premier o tym wie?

Wzmocnieniu produkcji leków krytycznych na poziomie Unii Europejskiej ma służyć Akt o lekach krytycznych. – Mieliśmy niedawno nieformalne spotkanie EPSCO (unijnej Rady ds. Zatrudnienia, Polityki Społecznej, Zdrowia i Ochrony Konsumentów – red.), podczas którego odbyła się dyskusja na temat bezpieczeństwa lekowego w kontekście Aktu o lekach krytycznych – wskazała dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w resorcie zdrowia. – Wszyscy ministrowie zdrowia zgodzili się, że to zagadnienie bardzo istotne. Jednak na końcu wybrzmiało coś innego – że powinniśmy przede wszystkim wspierać te państwa, w których produkcja API jest najbardziej rozwinięta. I znów wracamy do punktu wyjścia, do potrzeby wspierania własnych zasobów i krajowego potencjału – powiedziała.

Jak podkreśliła, polski rząd nie uchyla się od tego zadania. – Od początku mówimy, że potrzebujemy pieniędzy, wsparcia, środków europejskich, ale tylko tych, które są solidarnie podzielone. Nie może być tak, że znów pięć najbogatszych krajów otrzyma najwięcej, bo tak to mniej więcej wygląda. A tak nie musi być – powiedziała Radziewicz-Winnicka.

Czytaj więcej

Program „Moje Zdrowie”. Będzie system "kija i marchewki" dla POZ

– Lobbujemy na forum europejskim, żeby Polska była hubem zabezpieczającym tę część Europy w zakresie produkcji leków, i o tym głośno mówimy również w Brukseli. Jest to ważne i na pewno jako rząd od tego nie odstąpimy. Ale nie jest to też łatwe – dodała.

Wypowiedź przedstawicielki resortu zdrowia skomentowała Barbara Misiewicz-Jagielak z Polpharmy. – Czy premier o tym wie, że to jest tak interdyscyplinarny projekt, iż Ministerstwo Zdrowia jest osamotnione, że powinno mieć potężne wsparcie ze strony Ministerstwa Funduszy i Ministerstwa Rozwoju pod patronatem sprawczej osoby wyznaczonej przez premiera Donalda Tuska? Przegramy rywalizację o produkcję leków w Europie i nasze uzależnienie tylko będzie wzrastać. Szczególnie po słowach wypowiedzianych ostatnio o potrzebie wsparcia polskich przedsiębiorców warto zapytać – czy premier o tym wie?

Bezpieczeństwo jest postrzegane przez pryzmat starego sposobu myślenia na temat polityki odstraszania, który został ukuty w latach 50., kiedy rywalizacja państw sprowadzała się do wielkości potencjału militarnego.

– Od kilku lat otwarcie mówi się o tym, że polityka odstraszania nie może opierać się na szeroko rozumianych militariach, lecz powinna prezentować sobą wszelkie aspekty, które pośrednio i bezpośrednio determinują bezpieczeństwo danego państwa – wskazał podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach (EKG) gen. broni prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. – Znaczenie ma to, jakie państwo ma podpisane umowy międzynarodowe, jak silną gospodarkę, jak silny system ochrony zdrowia, jak wygląda jego sytuacja pod kątem bezpieczeństwa lekowego – tłumaczył.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Leki i terapie
Farmakoterapia dla chorych na otyłość. Problemem nierefundowane leki
Leki i terapie
Pfizer rezygnuje z leku na odchudzanie. Miał poważne skutki uboczne
Leki i terapie
Konsekwencje braku leków mogą być gorsze niż inwazja rosyjska
Leki i terapie
Produkcja leków krytycznych w Europie jest nierentowna. „W Chinach była dotowana”
Leki i terapie
Trzeba zapewnić stabilność dostaw leków w kryzysie
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku