W większości przypadków rak piersi jest rozpoznawany we wczesnym stadium. Może się wydawać, że mamy wówczas prostą sytuację: leczymy nowotwór i zapominamy o nim. Leczenie chirurgiczne nie daje jednak gwarancji wyleczenia. Dlaczego?
Niestety nowotwory złośliwe, a rak z definicji jest nowotworem złośliwym, charakteryzują się tym, że ich przebieg jest nieprzewidywalny i że pojawiają się nawroty i przerzuty odległe. Wiemy z biologii nowotworów, z doświadczenia, że przerzuty pojawiają się często już w momencie, gdy guz jest wykrywany i kiedy przeprowadzane jest leczenie operacyjne. Leczenie systemowe szeroko pojęte, tzn. chemioterapia, hormonoterapia i terapie innymi nowymi lekami, prowadzone jest po to, żeby zniszczyć przede wszystkim ogniska mikroprzerzutów, o których istnieniu nie wiemy i których istnienia współczesnymi metodami nie jesteśmy w stanie wykryć, ale o których z doświadczeń wiemy, że u wielu chorych są obecne i po pewnym czasie się ujawnią. Leczenie chirurgiczne pozwala na wyleczenie tej części pacjentek, która mikroprzerzutów nie miała lub u których układ odpornościowy jest w stanie je zniszczyć. Niestety, u części inne ogniska nowotworu są już obecne i jeżeli się z nimi nic nie zrobi, to się ujawnią.
Czy jest moment, w którym kobieta z wczesnym rakiem piersi może odetchnąć, że po zakończeniu terapii choroba nigdy nie nawróci?
Raki piersi są różne. Można je podzielić na te z ekspresją receptorów estrogenowych i bez niej. Mają one zupełnie inny przebieg. Raki bez ekspresji receptorów estrogenowych, m.in. raki potrójnie ujemne, są generalnie bardziej agresywne i przede wszystkim w tych przypadkach występują wczesne nawroty. W przypadku tych chorych po przeżyciu kilku lat bez nawrotu są bardzo duże szanse, że zostały one wyleczone. W przypadku raków z ekspresją receptora estrogenowego, czyli tzw. raków luminalnych, przebieg naturalny jest bardzo długi. Ogólnie rokowanie jest lepsze niż w przypadku braku receptora estrogenowego, ale nawroty zdarzają się po kilkunastu, a nawet po kilkudziesięciu latach. Patrząc statystycznie, o wyleczeniu w przypadku raka piersi nie można mówić. Pięć lat, które często jest przyjmowane jako surogat wyleczenia, w raku piersi jest bezwartościowe. Więcej nawrotów występuje powyżej pięciu lat niż w ciągu pierwszych pięciu lat od leczenia. Mówimy więc tutaj o ryzyku trwającym wiele lat, a tak naprawdę przez całe życie.
Czytaj więcej
Żeby zwiększyć skuteczność programów profilaktycznych, potrzebna jest realizowana ponad podziałam...
Czy jest zatem ryzyko nawrotu we wczesnym raku piersi i jak dużej części pacjentek dotyczy?
To ryzyko zależy od wyjściowego zaawansowania i biologii nowotworu, czyli mówiąc prościej – ilości i jakości nowotworu. Jest taka stara prawda, że lepiej jest mieć mniej niż więcej raka. Więc te panie, które mają mniej zaawansowanego raka piersi, mają większe szanse wyleczenia. Dlatego wielki apel, żeby przeprowadzać badania przesiewowe, zgłaszać się na mammografię, żeby te nowotwory wykrywać wcześnie.
Inną kwestią jest jakość raka i na to niestety nie mamy wpływu; nowotwory różnią się między sobą agresywnością. Obie te cechy składają się na łączne ryzyko nawrotu i jest ono niezaniedbywalne. Najlepsze rokowanie jest przy rakach do 2 cm bez zajęcia węzłów chłonnych. W ich przypadku wyleczonych zostaje 80–90 proc. chorych. Statystycznie oznacza to, że nawrót nie pojawi się do końca życia. W przypadku II stopnia zaawansowania, czyli chorych pośredniego ryzyka, ryzyko nawrotu na przestrzeni 20–25 lat sięga 30–40 proc. W przypadku III stopnia zaawansowania, czyli chorych z dużym guzem pierwotnym, z masywnym zajęciem węzłów chłonnych, ale nadal bez rozpoznanych przerzutów odległych, czyli chorych, które leczymy z założeniem wyleczenia, ryzyko nawrotu na przestrzeni wielu lat przekracza nawet 50 proc. To są duże wartości nawet dla tych raków, które są uważane za stosunkowo najmniej groźne, czyli tych z ekspresją receptora estrogenowego. I te nawroty niestety zwykle są nieuleczalne.