Walka z wczesnym rakiem piersi potrzebuje nowych terapii

Pacjentki z wysokim ryzykiem nawrotu powinny mieć szansę na leczenie mniej toksycznymi metodami – mówi prof. dr hab. Elżbieta Senkus-Konefka z Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Publikacja: 28.05.2025 05:20

Walka z wczesnym rakiem piersi potrzebuje nowych terapii

Foto: AdobeStock

W większości przypadków rak piersi jest rozpoznawany we wczesnym stadium. Może się wydawać, że mamy wówczas prostą sytuację: leczymy nowotwór i zapominamy o nim. Leczenie chirurgiczne nie daje jednak gwarancji wyleczenia. Dlaczego?

Niestety nowotwory złośliwe, a rak z definicji jest nowotworem złośliwym, charakteryzują się tym, że ich przebieg jest nieprzewidywalny i że pojawiają się nawroty i przerzuty odległe. Wiemy z biologii nowotworów, z doświadczenia, że przerzuty pojawiają się często już w momencie, gdy guz jest wykrywany i kiedy przeprowadzane jest leczenie operacyjne. Leczenie systemowe szeroko pojęte, tzn. chemioterapia, hormonoterapia i terapie innymi nowymi lekami, prowadzone jest po to, żeby zniszczyć przede wszystkim ogniska mikroprzerzutów, o których istnieniu nie wiemy i których istnienia współczesnymi metodami nie jesteśmy w stanie wykryć, ale o których z doświadczeń wiemy, że u wielu chorych są obecne i po pewnym czasie się ujawnią. Leczenie chirurgiczne pozwala na wyleczenie tej części pacjentek, która mikroprzerzutów nie miała lub u których układ odpornościowy jest w stanie je zniszczyć. Niestety, u części inne ogniska nowotworu są już obecne i jeżeli się z nimi nic nie zrobi, to się ujawnią.

Czy jest moment, w którym kobieta z wczesnym rakiem piersi może odetchnąć, że po zakończeniu terapii choroba nigdy nie nawróci?

Raki piersi są różne. Można je podzielić na te z ekspresją receptorów estrogenowych i bez niej. Mają one zupełnie inny przebieg. Raki bez ekspresji receptorów estrogenowych, m.in. raki potrójnie ujemne, są generalnie bardziej agresywne i przede wszystkim w tych przypadkach występują wczesne nawroty. W przypadku tych chorych po przeżyciu kilku lat bez nawrotu są bardzo duże szanse, że zostały one wyleczone. W przypadku raków z ekspresją receptora estrogenowego, czyli tzw. raków luminalnych, przebieg naturalny jest bardzo długi. Ogólnie rokowanie jest lepsze niż w przypadku braku receptora estrogenowego, ale nawroty zdarzają się po kilkunastu, a nawet po kilkudziesięciu latach. Patrząc statystycznie, o wyleczeniu w przypadku raka piersi nie można mówić. Pięć lat, które często jest przyjmowane jako surogat wyleczenia, w raku piersi jest bezwartościowe. Więcej nawrotów występuje powyżej pięciu lat niż w ciągu pierwszych pięciu lat od leczenia. Mówimy więc tutaj o ryzyku trwającym wiele lat, a tak naprawdę przez całe życie.

Czytaj więcej

Jak przekonać Polaków do profilaktyki?

Czy jest zatem ryzyko nawrotu we wczesnym raku piersi i jak dużej części pacjentek dotyczy?

To ryzyko zależy od wyjściowego zaawansowania i biologii nowotworu, czyli mówiąc prościej – ilości i jakości nowotworu. Jest taka stara prawda, że lepiej jest mieć mniej niż więcej raka. Więc te panie, które mają mniej zaawansowanego raka piersi, mają większe szanse wyleczenia. Dlatego wielki apel, żeby przeprowadzać badania przesiewowe, zgłaszać się na mammografię, żeby te nowotwory wykrywać wcześnie.

Inną kwestią jest jakość raka i na to niestety nie mamy wpływu; nowotwory różnią się między sobą agresywnością. Obie te cechy składają się na łączne ryzyko nawrotu i jest ono niezaniedbywalne. Najlepsze rokowanie jest przy rakach do 2 cm bez zajęcia węzłów chłonnych. W ich przypadku wyleczonych zostaje 80–90 proc. chorych. Statystycznie oznacza to, że nawrót nie pojawi się do końca życia. W przypadku II stopnia zaawansowania, czyli chorych pośredniego ryzyka, ryzyko nawrotu na przestrzeni 20–25 lat sięga 30–40 proc. W przypadku III stopnia zaawansowania, czyli chorych z dużym guzem pierwotnym, z masywnym zajęciem węzłów chłonnych, ale nadal bez rozpoznanych przerzutów odległych, czyli chorych, które leczymy z założeniem wyleczenia, ryzyko nawrotu na przestrzeni wielu lat przekracza nawet 50 proc. To są duże wartości nawet dla tych raków, które są uważane za stosunkowo najmniej groźne, czyli tych z ekspresją receptora estrogenowego. I te nawroty niestety zwykle są nieuleczalne.

Mówimy o ryzyku nawrotu. Czy pacjentka jest dziś o nim informowana i na jakim etapie? I na jakim powinna być, by móc świadomie brać udział w całej ścieżce terapeutycznej?

Myślę, że to jest pewien problem, że my, jako lekarze, nie jesteśmy dobrzy w komunikowaniu takich rzeczy pacjentom. Staramy się to robić, ale oczywiście przekaz nie może być taki sam dla wszystkich. Musi być dostosowany do wykształcenia, oczekiwań i priorytetów pacjentek. Ale bardzo ważne jest, aby uświadamiać, jakie jest ryzyko, co i ile można zyskać dzięki danej metodzie leczenia. Dlatego że mamy pewnie tendencję do przeszacowywania lub niedoszacowywania korzyści płynących z poszczególnych metod leczenia, stąd warto to czasami zobiektywizować.

Czytaj więcej

Nowoczesna opieka zdrowotna musi opierać się na współpracy

Są różnego rodzaju narzędzia, które z pewnym przybliżeniem pozwalają określić i przedstawić, jaka jest korzyść z leczenia w konkretnej sytuacji klinicznej dla konkretnej pacjentki. To jest bardzo indywidualne. Bo jeżeli założymy, że korzyść leczenia jakąś metodą w wartościach bezwzględnych oznacza np. obniżenie ryzyka nawrotu o 5 proc. czy ryzyka zgonu o 5 proc., to jest wartość, którą zwykle przyjmuje się jako próg tego, że dane leczenie jest warte przeprowadzenia, akceptując związane z tym toksyczności czy koszty. Np. w odniesieniu do chemioterapii przyjmuje się, że 5 proc. pacjentek odnosi korzyść, a 95 proc. nie – ale jest narażone na toksyczności, na ewentualne koszty leczenia. Trzeba więc rozumieć, co oznaczają te liczby. I to już jest wybór danej pacjentki, czy dla niej 5 proc. jest wystarczające do podjęcia leczenia. Są takie, które będą robić wszystko dla 1 proc., są takie, dla których 5 proc. to za mało, i rezygnują, szczególnie z bardziej toksycznych metod leczenia, aby uniknąć ich toksyczności, zaburzenia funkcjonowania czy pogorszenia jakości życia.

Trzeba też pamiętać, że różne metody leczenia, które często dają podobną korzyść, mają różny koszt – nie mówię tu o koszcie finansowym, choć oczywiście nie jest on obojętny – pod względem toksyczności, czyli wpływu na jakość życia pacjentek. Generalnie mniej toksyczne są nowsze metody leczenia, choć nie można powiedzieć, że są toksyczności pozbawione. Myślę, że będzie trend, żeby przy założeniu uzyskania tego samego wyniku zastępować metody bardziej toksyczne mniej toksycznymi.

Jednak ostatnie lata przynoszą dobre informacje dla pacjentek z wczesnym rakiem piersi z wysokim ryzykiem nawrotu. Wyniki dużych badań z ostatnich lat pokazują, że dodanie we wczesnym raku piersi do standardowego leczenia nowych leków, tzw. cyklibów, zwiększa szansę na to, że choroba nie wróci. Jak działają te leki?

Jest to grupa leków, która w leczeniu raka piersi, o którym mówimy, czyli zaawansowanego, luminalnego HER2, jest w Polsce obecna już od kilku lat. Leki te stały się powszechnie dostępne, ponieważ uzyskały refundację w 2019 r. Mamy już z nimi spore doświadczenie i stały się one numerem 1 w leczeniu zaawansowanego raka piersi tego typu. W tej grupie chorych zastąpiły one niemal całkowicie chemioterapię, która dotąd była powszechnie stosowana w tej populacji. Są to leki dobrze znane, dobrze tolerowane, generalnie lubiane i przez pacjentów, i przez lekarzy.

Zwyczajowa historia rozwoju nowych leków polega na tym, że najpierw są one badane w chorobie zaawansowanej, a potem w chorobie wczesnej. Wyniki badań w chorobie wczesnej dla dwóch cyklibów – czyli najpierw abemacyklibu w grupie pacjentek wysokiego ryzyka, czyli tej z ryzykiem nawrotu powyżej 50 proc., a później dla rybocyklibu w grupie pacjentek średniego i wysokiego ryzyka, czyli tych, u których przekracza 30 proc. – wykazały, że dodatek tych leków stosowanych dość długo (abemacyklib stosuje się dwa lata, a rybocyklib trzy) znacząco poprawia wyniki leczenia przy akceptowalnej tolerancji i przy tym, że pacjentki w czasie leczenia tymi lekami są w stanie normalnie funkcjonować. Nie jest tak jak w przypadku chemioterapii, która wyłącza je z normalnego życia społecznego czy rodzinnego. Zatem te leki to na pewno duży krok do przodu i stanowią wskazówkę, że pewnie w przyszłości takimi mniej toksycznymi lekami będziemy zastępować dotychczas stosowane, bardziej szkodliwe opcje.

Czytaj więcej

Dziś chirurg onkologiczny piersi to nie wycinacz tkankowy, ale filozof

Jak dziś wygląda leczenie wczesnego raka piersi w Polsce? Jak zwiększyć szansę, by choroba nie wróciła?

W raku luminalnym HER2- podstawowe metody leczenia systemowego to oczywiście hormonoterapia, która jest stosowana praktycznie u wszystkich chorych – tylko z niewielkimi wyjątkami – oraz chemioterapia, która jest stosowana w przypadku podwyższonego ryzyka nawrotu. Przy czym zagadnienie, u kogo stosować chemioterapię, jest bardzo trudne i bardzo kontrowersyjne. Nie ulega wątpliwości, że jest to metoda dość toksyczna, także u chorych wysokiego ryzyka. U chorych średniego ryzyka jest to szara strefa, gdzie mamy możliwość posiłkowania się różnymi dodatkowymi narzędziami, m.in. niestety nierefundowanymi w Polsce badaniami molekularnymi, które pozwalają lepiej określić rzeczywiste ryzyko w danym przypadku i przewidywaną korzyść z chemioterapii. W efekcie część chorych opłaca sobie komercyjne badania, ale część nie może sobie na to pozwolić. To narzędzia, które we współczesnej onkologii pozwalają na uściślenie wskazań i bardziej indywidualny dobór leczenia.

Mówimy o starych metodach, czyli o chemioterapii i o hormonoterapii u wszystkich. W ostatnich latach pojawiają się wspomniane nowe metody. Pojawiło się wiele leków ukierunkowanych molekularnie, które są stosowane w przypadku zaawansowanych nowotworów i próbuje się je również wprowadzić je do leczenia wczesnego nowotworu. Jedyne sukcesy odnotowano tu w odniesieniu do tzw. cyklibów, czyli inhibitorów CDK4/6.

Dwa znane dziś cykliby – mając na uwadze imponująco szybki efekt, który zaobserwowano w badaniach – weszły do standardów postępowania w wielu krajach, zwłaszcza u pacjentek, u których ryzyko nawrotu jest duże. A jak to wygląda w Polsce?

W Polsce od 1 kwietnia tego roku mamy refundację abemacyklibu, w zasadzie zgodną z kryteriami doboru chorych do badania klinicznego, które potwierdziło jego skuteczność. Czyli są to chore z grupy wysokiego ryzyka, co jest określone jako zajęcie przez nowotwór co najmniej czterech węzłów chłonnych lub zajęcie jednego do trzech węzłów chłonnych i obecność dodatkowego czynnika ryzyka. Jest to więc populacja stosunkowo wąska. Szczęśliwie jednak większość raków piersi wykrywanych jest w Polsce we wcześniejszym stadium. Dla chorych z grup wysokiego ryzyka jest to na pewno duży postęp. Ale pozostaje wiele chorych z grupy pośredniego ryzyka – przy czym, jak mówiłam, to pośrednie ryzyko wcale nie jest takie niskie – i one też potrzebują zaopiekowania.

Czytaj więcej

Naukowcy znaleźli rewolucyjny sposób na raka. Nie trzeba go niszczyć

Czyli grupa pacjentek, która skorzystałaby na leczeniu drugim cyklibem (rybocyklibem), jest szersza niż ta, u których można zastosować cyklib (abemacyklib)?

Tak, to wynika z konstrukcji przeprowadzonych badań klinicznych i wynikających z nich zapisów rejestracyjnych. Badanie rejestracyjne abemacyklibu dotyczyło, jak wspomniałam, chorych z wysokim ryzykiem nawrotu. Badanie rejestracyjne rybocyklibu, NATALEE, miało zdecydowanie szersze kryteria włączenia – i w tej szerszej populacji chorych udowodniono korzyść. Generalnie leki stosuje się w tych populacjach, dla których udowodniono korzyść dla konkretnego leku, co prawdopodobnie nie oznacza, że w poszerzonej populacji ten drugi lek nie byłby aktywny. Ale uzyskane dane pokazują, że w przypadku rybocyklibu korzyść jest udowodniona dla zdecydowanie szerszej populacji niż w przypadku abemacyklibu.

Konsekwencje tego widoczne są także w postaci zapisów rejestracyjnych czy potem założeń refundacji w poszczególnych krajach, które różnią się między sobą. Doświadczenie uczy, że w Polsce należy spodziewać się zapisu zbliżonego do kryteriów włączenia do badania klinicznego.

Prof. dr hab. n. med. Elżbieta Senkus-Konefka jest specjalistą w zakresie radioterapii onkologicznej i onkologii klinicznej. Jej zainteresowania naukowe i zawodowe obejmują raka piersi, jest zaangażowana w tworzenie krajowych i międzynarodowych standardów jego leczenia. Jest koordynatorką Centrum Chorób Piersi UCK oraz członkiem paneli ekspertów międzynarodowych konferencji uzgodnieniowych nt. raka piersi.

W większości przypadków rak piersi jest rozpoznawany we wczesnym stadium. Może się wydawać, że mamy wówczas prostą sytuację: leczymy nowotwór i zapominamy o nim. Leczenie chirurgiczne nie daje jednak gwarancji wyleczenia. Dlaczego?

Niestety nowotwory złośliwe, a rak z definicji jest nowotworem złośliwym, charakteryzują się tym, że ich przebieg jest nieprzewidywalny i że pojawiają się nawroty i przerzuty odległe. Wiemy z biologii nowotworów, z doświadczenia, że przerzuty pojawiają się często już w momencie, gdy guz jest wykrywany i kiedy przeprowadzane jest leczenie operacyjne. Leczenie systemowe szeroko pojęte, tzn. chemioterapia, hormonoterapia i terapie innymi nowymi lekami, prowadzone jest po to, żeby zniszczyć przede wszystkim ogniska mikroprzerzutów, o których istnieniu nie wiemy i których istnienia współczesnymi metodami nie jesteśmy w stanie wykryć, ale o których z doświadczeń wiemy, że u wielu chorych są obecne i po pewnym czasie się ujawnią. Leczenie chirurgiczne pozwala na wyleczenie tej części pacjentek, która mikroprzerzutów nie miała lub u których układ odpornościowy jest w stanie je zniszczyć. Niestety, u części inne ogniska nowotworu są już obecne i jeżeli się z nimi nic nie zrobi, to się ujawnią.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Leki i terapie
Donald Trump obwinia Europę o wysokie ceny leków w USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Leki i terapie
Kto powinien skutecznie zadbać o bezpieczeństwo lekowe Polski
Leki i terapie
Farmakoterapia dla chorych na otyłość. Problemem nierefundowane leki
Leki i terapie
Pfizer rezygnuje z leku na odchudzanie. Miał poważne skutki uboczne
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Leki i terapie
Konsekwencje braku leków mogą być gorsze niż inwazja rosyjska
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont