„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów

„Jurassic World: Odrodzenie” kolejny raz przypomina, jak chciwe są korporacje.

Publikacja: 11.07.2025 15:45

„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów

Foto: mat.pras.

To już siódma odsłona cyklu zapoczątkowanego przez „Park Jurajski” Stevena Spielberga. Od jego premiery upłynęły 32 lata, lecz dinozaury wciąż ekscytują widzów. Symbolizują zachwyt nad pięknem natury, a jednocześnie są urzeczywistnieniem wszystkich strasznych bajek o smokach i wilkach.

Za „Jurassic World: Odrodzenie” odpowiada Gareth Edwards, reżyser „Godzilli”, „Twórcy” czy kameralnej „Strefy X”. I do tej kameralności dąży w swoim najnowszym filmie. Zaczyna od rozczarowania: okazuje się, że z symbiozy ludzi i dinozaurów z „Jurassic World: Dominion” niewiele wyszło. Potężne gady nie były w stanie przetrwać w świecie zanieczyszczonym przez człowieka i tylko w wąskim pasie równikowym wciąż mają się dobrze. To właśnie tam, na wyspę Ile Saint-Hubert, wybiera się grupa śmiałków. Na zlecenie korporacji farmaceutycznej mają pozyskać próbki od trzech gigantycznych gadów. Posłużą one do stworzenia nowego i zapewne obłędnie drogiego leku na choroby serca.

Czytaj więcej

Smoki, dinozaury i Scarlett Johansson w rolach głównych

Film jest dość standardowym widowiskiem, bez wątpienia efektownym, ale przewidywalnym, wręcz wtórnym. Uwagę zwracają śmiałe decyzje obsadowe, w tym Scarlett Johansson w roli zmęczonej życiem komandoski i Manuel Garcia-Rulfo w roli opiekuńczego taty. Owszem, taty, bo bohaterowie zabierają po drodze rodzinę rozbitków. To ukłon w stronę kina familijnego, w którym Spielberg – bądź co bądź producent filmu – zawsze gustował.

Czytaj więcej

„Jurassic World Rebirth": Kto tu na kogo poluje?
Reklama
Reklama

Poprzednia trylogia nie wszystkim przypadła do gustu, ale „Jurassic World: Odrodzenie” udowadnia, że marka się nie zestarzała. To dobry film przygodowy, a dinozaury wciąż są niesamowite!

Michał Zacharzewski, Zdalaodpolityki.pl

To już siódma odsłona cyklu zapoczątkowanego przez „Park Jurajski” Stevena Spielberga. Od jego premiery upłynęły 32 lata, lecz dinozaury wciąż ekscytują widzów. Symbolizują zachwyt nad pięknem natury, a jednocześnie są urzeczywistnieniem wszystkich strasznych bajek o smokach i wilkach.

Za „Jurassic World: Odrodzenie” odpowiada Gareth Edwards, reżyser „Godzilli”, „Twórcy” czy kameralnej „Strefy X”. I do tej kameralności dąży w swoim najnowszym filmie. Zaczyna od rozczarowania: okazuje się, że z symbiozy ludzi i dinozaurów z „Jurassic World: Dominion” niewiele wyszło. Potężne gady nie były w stanie przetrwać w świecie zanieczyszczonym przez człowieka i tylko w wąskim pasie równikowym wciąż mają się dobrze. To właśnie tam, na wyspę Ile Saint-Hubert, wybiera się grupa śmiałków. Na zlecenie korporacji farmaceutycznej mają pozyskać próbki od trzech gigantycznych gadów. Posłużą one do stworzenia nowego i zapewne obłędnie drogiego leku na choroby serca.

1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Rafał Lisowski: Dla oddechu czytam komiksy
Plus Minus
Cédric Klapisch: Nie wiemy, co będzie z nami za pięć lat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama