„Kiedy ludzie mówią Ci, że nie możesz czegoś zrobić, tak jakby chcesz spróbować… prawda?” – mówiła Margaret Chase Smith. Jak słowa byłej senator Stanów Zjednoczonych odnoszą się do dwóch projektów, nad którymi pani pracuje?
Faktycznie Republikanie lubią próbować tego czego nie można (śmiech)! U mnie góruje polska zasada: „Ja nie zrobię? - no to patrz” (śmiech). Tak poważnie, to do dwóch projektów zmusiło mnie moje wewnętrzne rozdarcie pomiędzy rozbieżnymi muzycznymi klimatami. Zdaję sobie sprawę z tego, że wydanie dwóch materiałów naraz to po pierwsze czasochłonne, po drugie bardzo kosztowne, a po trzecie najzwyczajniej w świecie nieopłacalne z biznesowego punktu widzenia. Wszystkie te argumenty wrzucam jednak do kosza kiedy buzują we mnie nieokiełznane muzyczne uczucia.
„Jestem wewnętrznie podzielona, kocham jedno i drugie, czuję klimaty housowe, trapowe, popowe, ale również kocham funk, soul i R'n'B z których się wywodzę” – przyznała pani w ostatnim czasie. Od jak dawna jest pani tak wewnętrznie podzielona?
Nigdy nie zamierzałam dochowywać wierności określonym gatunkom, więc pozwoliłam sobie na taki trójkąt muzyczny. Pierwsze kroki stawiałam w chórze Gospel, to muzycznie i mentalnie bardzo daleko od mojej pierwszej płyty. Uwielbiam klimaty klasyczne, ale mam niesamowity pociąg w stronę nowoczesności muzycznej. Fascynuje mnie to, jak muzyka się zmienia, niuanse brzmienia i ogólnie podejście do nagrania. Zawsze czułam, że uczestniczę w wytwarzaniu czegoś nowego na polskiej scenie. Teraz popularne są klimaty trapu... Mój pierwszy trapowy kawałek to Slavica z 2014 roku. Wtedy prawie nikt w Polsce nie podejmował takich klimatów.
Choć klimat dwóch płyt został zarysowany, słuchacze zastanawiają się nad tym, kiedy pojawiają się oba krążki?