Tytus się nie zmienia. Zmienia się otoczenie Tytusa. A ja? Ja nie mam kontaktu z rzeczywistością. Moi koledzy pomarli. Ze względu na wiek nie podróżuję już samochodem. Mój kontakt z codziennością odbywa się poprzez prasę i telewizję. Dawniej miałem kontakt bezpośredni i wiedziałem, czym dzieci żyją, co jest modne, o czym mówi ulica. Znałem powiedzonka, słownictwo młodzieży. Dziś nie potrafiłbym rysować już humorystycznie na tematy aktualne. Do albumów historycznych nie potrzebuję kontaktu z rzeczywistością, bo ja już żyję przeszłością. Polityką się nie interesuję. Czasem polityka mnie dotyka, ale ja zawsze staram się od niej stronić.
Ale podobno Papcio wspiera PiS i był nawet w honorowym komitecie wsparcia partii Jarosława Kaczyńskiego?
Dzisiaj nie popieram żadnej partii politycznej. Informacje o moich kontaktach z PiS wzięły się stąd, że jako były uczestnik Powstania Warszawskiego żywiłem wdzięczność do Lecha Kaczyńskiego za budowę Muzeum Powstania Warszawskiego. Narysowałem Lechowi Kaczyńskiemu rysunki, popierając go w wyborach na prezydenta Warszawy. Również Marcie Kaczyńskiej podarowałem obrazek. Córka Lecha Kaczyńskiego w dzieciństwie miała pieska, szkockiego czarnego teriera, którego nazwała Tytus. Narysowałem pani Kaczyńskiej jej psa tańczącego z Tytusem de Zoo.
Jak Papcio reagował na zarzuty, że komiksem infantylizuje kulturę?
To infantylne zarzuty. W PRL próbowano umniejszyć i poniżyć sztukę komiksu. Ale mnie się specjalnie nie czepiano. Na podstawie „Tytusa" powstała sztuka teatralna, film...
Jak podobał się Papciowi film o Tytusie, do którego głosy podłożyli m.in. Marek Kondrat, Andrzej Chyra, Dorota Stalińska, Artur Barciś czy Gustaw Holoubek, a muzykę przygotował Wojciech Waglewski?
Chyba nie tylko ja byłem rozczarowany tym filmem. Byłem przekonany, że scenariusz filmu zostanie oparty na stworzonych przeze mnie księgach, ale stało się inaczej. Nie doczytałem aneksu umowy i stworzono coś, co z „Tytusem, Romkiem i A'Tomkiem" nie ma wiele wspólnego. W filmie Tytus nawet ma mniej palców. Skandal! Ale nie chcę się denerwować. Tytus to całe moje życie.
Nie tylko Papcia. Politycy i artyści cytują Tytusa. Kultowym hasłem jest: „Życie ludzkie jest ważniejsze niż czyjeś interesy". Co dla Papcia było najważniejsze w życiu?
Humor i spokój. Mam dobre, długie życie. Zresztą opisałem je aż w dwóch autobiografiach: „Urodziłem się w Barbakanie", wydanej przez Prószyńskiego i S-kę, oraz książce „Tytus zlustrowany", czymś w rodzaju drugiego tomu tej biografii. Jeśli pożyję dłużej, to napiszę tom trzeci. Nie znam przepisu na szczęśliwie życie, ale wiem, że w życiu nie ma sensu się napinać. Stres zabija.
W miarę starzenia się musiałem zrezygnować początkowo z pływania, potem z jazdy na nartach, na rowerze. Musiałem przestać jeździć motocyklem, a później samochodem. Lubiłem podróżować i spotykać się z ludźmi, lubiłem, jadąc motocyklem, podziwiać krajobrazy. A to czasem jakiś zajączek wyskoczył na drogę, a to sarenka. A teraz są wszędzie ekrany dźwiękoszczelne. Nic nie widać i nic nie słychać. Ludzie dzisiaj się izolują, żyją mniej uważnie. Polacy są też coraz bardziej podzieleni. To smutne. Zawsze chciałem łączyć ludzi. Bawić. Spuszczać z nich powietrze. Żyję z żartów, więc będę żartować do śmierci. A do setki jeszcze trochę mi zostało.
—rozmawiał Jacek Nizinkiewicz