Zdechły Osa wyszedł z podziemia: Huczy o tym cały Internet

Zdechły Osa wyszedł z podziemia, a nagrywając dla Warnera Polska album „Sprzedałem dupe” – twarz osłaniał bandaną nawet przed pandemią - wykonał, jak to się teraz mówi, „postironiczną” zasłonę dymną.

Aktualizacja: 31.05.2021 06:58 Publikacja: 31.05.2021 06:53

Zdechły Osa wyszedł z podziemia: Huczy o tym cały Internet

Foto: YouTube

Wcale nie zdrady undergroundowych ideałów, lecz debiutu płytowego: intrygującego jednych, rajcującego młodych, a – być może - bulwersującego starszych z powodu tekstów, od których „więdną uszy”.

Cała zresztą otoczka premiery jest taka. Jak napisał Marek Fall w newonce.pl – Warner tak był napalony, żeby mieć Osę w swoim katalogu, że opublikowałby płytę nagraną zgodnie z instrukcją, cytuję, „możesz uderzać penisem o parapet, a my i tak to wydamy”.

Osa sugestię zachował chyba na koniec kariery. Teraz potrafi być frywolniejszy. Wcześniej w wywiadzie dla newonce.pl mówił, że woli być nazywany żulem niż raperem i to się dopiero nazywa autoironia. Z rapu szydzi, zaś „żul” to niezła przewrotka dzisiejszego trikstera, który nie daje się zaszufladkować nawet w najmodniejszym gatunku. Papiery na żula ma: ach te jego przekleństwa (prawdziwe bagno!) i naturalistyczne aż do bólu (prawdziwego) obserwacje kosmicznych, nomen omen, balang na wrocławskim osiedlu Kosmos. A przecież nawet literaturoznawcy z XX w. podarowaliby Osie w uznaniu zasług kostium poety, który kiedyś nazywałby się wyklęty jak inny wrocławianin Rafał Wojaczek. Może i dziś spotka się z krytyką. Jeśli tak - z pewnością pomoże w sprzedaży płyty lepiej niż tytuł.

Ale niech lepiej płyta Osy nie będzie współczesnym bohaterem przestrogi o tłuczeniu termometru, gdy pokazuje zbyt wysoką temperaturę. W tym przypadku – emocji. Emocji młodych ludzi, którzy niejedno przeżyli, bo żyją ekstremalnie. Ekstremalna jest też muzyka, rozpięta między punkiem – jedna z kompozycji „Spytaj policjanta”  nawiązuje znacząco do Dezertera - a mroczną elektroniką, która nie towarzyszy niewinnym zabawom.

Osa na szczęście żyje, choć żądli po wielokroć, by uświadomić, że polskie blokowiska są areną strzałów – także złotych. W tym przypadku walenie w artystów, którzy operują językiem Geneta i Sex Pistols (dzis to już chyba klasycy) – nie ma sensu. Tak postąpiłby gombrowiczowski profesor Pimko. Lepiej nadstawić uszu, by wiedzieć co w trawie piszczy i odczytać, w czasami przerażających tekstach, głos wrażliwości, a być może wołania o ratunek w imieniu pokolenia, choćby nawet jego części.

Warto się w ten krzyk wsłuchać, choć nie oczekujcie od wokalisty perfekcyjnej dykcji Jana Peszka albo studenta Akademii Teatralnej, zgrzeszycie bowiem wtedy czymś, co dziś nazywa się „bodyshaming”. Tak: warto na początku nie zrozumieć, co śpiewa Osa, żeby potem tym bardziej pojąć o co mu chodzi. Hit „Zakochałem się w twojej matce” wskazuje, że Osa nawet wśród pokolenia rodziców może liczyć na wzajemność.

Wcale nie zdrady undergroundowych ideałów, lecz debiutu płytowego: intrygującego jednych, rajcującego młodych, a – być może - bulwersującego starszych z powodu tekstów, od których „więdną uszy”.

Cała zresztą otoczka premiery jest taka. Jak napisał Marek Fall w newonce.pl – Warner tak był napalony, żeby mieć Osę w swoim katalogu, że opublikowałby płytę nagraną zgodnie z instrukcją, cytuję, „możesz uderzać penisem o parapet, a my i tak to wydamy”.

Pozostało 82% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"