Kiedy po wprowadzeniu stanu wojennego aktorzy wycofali się z występów w telewizji, widzowie z entuzjazmem przyjęli ich postawę. Po blisko 30 latach wspominają nie tylko chwile triumfu, ale i goryczy.
Zakosztowali jej młodzi aktorzy startujący dopiero w życiu zawodowym. Wprawdzie Maciej Orłoś, wtedy student PWST z entuzjazmem wspomina: „kiedy nasi profesorowie przystąpili do bojkotu, było to dla nas bardzo oczywiste - my też”, ale Artur Barciś przypomina uczciwie: „łatwiej było podjąć bojkot tym, którzy już byli znanymi aktorami, mieli już jakieś zasoby finansowe - mieszkania, samochody. Najtrudniej było tym, którzy dopiero zaczynali”. On był wśród nich. Serial, w którym grał jako debiutant główną rolę przed grudniem 1981, nie został ukończony. Propozycję zagrania w filmie realizowanym przez Franciszka Trzeciaka odrzucił po przeczytaniu scenariusza. Miał opowiadać o dwóch ludziach z „Solidarności” mordujących policjantów.
- Chciałyśmy posłuchać tych, którzy w ogóle odeszli z zawodu, ale po długich rozmowach z aktorami doszliśmy do wniosku, że nie odeszli z powodu bojkotu - wyjaśnia Nina Makowiecka, autorka scenariusza i współreżyserka dokumentu. - Telewizja była zawsze trampoliną dla utalentowanych, a ci i tak dali sobie radę, co pokazuje choćby przykład Artura Barcisia. Trzeba jednak przyznać, że w stanie wojennym wielu przeżywało dramaty nie mogąc utrzymać się z wyuczonego zawodu. Starsi znajdowali publiczność w kościołach czy teatrach offowych, a młodzież nie bardzo miała co ze sobą zrobić. Jeszcze trudniejsza sytuacja była poza Warszawą. Odmówić grania w mniejszych miastach, gdzie był na przykład jeden teatr, oznaczało brak szansy na pracę. Ale i tam byli tacy, którzy rezygnowali i odchodzili.
Na wypowiedź do filmu nie zgodził się żaden z aktorów popierających stan wojenny.
- Niektórzy początkowo się zgadzali, ale potem żartując, wycofywali - mówi autorka filmu. - Do tamtych chwil nie chciał wracać ani Ignacy Gogolewski, ani Wojciech Siemion, Stanisław Mikulski czy Emilia Krakowska. Do tej pory nie czują się komfortowo wspominając początek lat 80.