– Gdyby teraz żył, to albo byłoby nas czterech, albo jeden z nas musiałby ustąpić miejsca Kiepurze – powiedział kiedyś Placido Domingo, jeden z trzech słynnych tenorów.
Jan Kiepura był pierwszym śpiewakiem operowym, który będąc u szczytu sławy, wyszedł na miejskie place i śpiewał popularne piosenki. Miał niebywały zmysł autoreklamy i tego, co dziś nazywamy public relations. Może więc dlatego, mimo upływu lat, wciąż jest rozpoznawalny i pewnie dlatego też uczestnicy plebiscytu Muzeum Historii Polski i „Rz” na ikony dwudziestolecia tak chętnie oddawali na niego głos.
Jan Kiepura przyszedł na świat w Sosnowcu w 1902 roku. Jego ojciec był piekarzem (podobnie jak ojciec Luciano Pavarottiego). Od najmłodszych lat ojciec wpajał synom, że ojczyzna jest najważniejsza, toteż Jan jako
17- latek wziął udział w pierwszym powstaniu śląskim.
Miał być prawnikiem, ale zamiast na wykłady młody Kiepura chodził na lekcje śpiewu. Zadebiutował na deskach Opery Narodowej w Warszawie w drugoplanowej roli. I na debiucie się skończyło