Młodzi wykonawcy łamią muzyczne bariery

Wspólną cechą laureatów Blues Rock Jazz Warsaw Festival jest eklektyzm. Artyści deklarują, że przypisanie ich do określonego gatunku jest umowne – czerpią bowiem z wielu źródeł.

Publikacja: 22.04.2009 16:02

Amuse me

Amuse me

Foto: Rzeczpospolita

Red

Bluesowy laureat Ścigani, ma więcej wspólnego z tradycyjnie pojętym rockiem niż posiłkujący się elektroniką Amuse me. Jazzowi zwycięzcy zaś – intrygująca formacja The Transgress – prezentują muzykę, która może zaskoczyć zwolenników jazzowego mainstreamu.

[srodtytul]Nigdy więcej bluesa[/srodtytul]

Taki przewrotny tytuł nosi debiutancki krążek śląskiej formacji Ścigani – laureata w kategorii blues. Grupa powstała w 2001 roku na Śląsku. Od tego czasu dorobiła się dwóch albumów i opinii świetnej kapeli koncertowej. Zespół zdobył wiele nagród na festiwalach i uchodzi za jedną z czołowych młodych formacji tego gatunku w Polsce. Cieszą się dużą estymą w bluesowym środowisku, czego dowodem jest dwukrotne zwycięstwo w ankietach Blues Top – w kategoriach odkrycie 2005 roku i zespół 2007.

Twórczość Ściganych jest mocno osadzona w blues rockowej tradycji, ale muzycy nie boją się wycieczek w inne rejony – w ich grze słychać także funk, soul czy reggae.

– Blues to umowne hasło, zależy nam, by grać po prostu dobre piosenki – mówi Maciej Lipina, gitarzysta i wokalista grupy.

– Moim zdaniem najciekawsze rzeczy w muzyce dzieją się na styku różnych gatunków. Oczywiście, że czerpiemy z bluesa, przecież współczesna muzyka rozrywkowa w mniejszym bądź większym stopniu ma takie korzenie.

Śląsk jest regionem, w którym takie granie zawsze było popularne, Ścigani wydają się podążać śladami słynnych grup kojarzonych z tym regionem.

– Nie da się ukryć, że jesteśmy skażeni tzw. śląską szkołą bluesa – przyznaje lider Ściganych. – A jest się czym pochwalić. – Dżem, Krzak czy SBB to wspaniałe zespoły, z których może być dumny nie tylko Śląsk, ale i cała Polska. Podziwiamy ich, ale chcemy tworzyć coś własnego, oryginalnego.

W Polsce blues często bywa postrzegany jako styl archaiczny, słuchany przez garstkę zapaleńców. Ścigani zdają się przeczyć tej tezie. Grupa nie ogranicza się do stałego grona odbiorców, nie zamyka we własnym środowisku. Ostatnio można ich było obejrzeć w prowadzonym przez Zbigniewa Hołdysa programie „Hit Generator”. Rywalizowali z grupami grającymi nowocześniejszą muzykę. Widzowie docenili ich przebojowe melodie i świetny warsztat wykonawczy. Ścigani znaleźli się w finale. Nie sposób odmówić ich muzyce sporego potencjału komercyjnego, co wyróżnia ich spośród młodych formacji bluesowych. Niewątpliwym atutem zespołu są umiejętności wokalisty, dysponującego w dodatku rozpoznawalną barwą głosu. Udział w festiwalu traktują jako szansę zdobycia nowych fanów.

– Bardzo dobrze, że to impreza, która łączy różnorodne gatunki – uważa Lipina. – Jest okazja pokazania bluesa publiczności, która nie przyjechałaby np. na Rawę Blues.

Występ przed Joe Bonamassą będzie dla młodych muzyków dużym wydarzeniem.

– Cenię go za eklektyzm, nie mieści się w żadnych ramach stylistycznych – mówi młody polski bluesman. – Mam chyba wszystkie jego płyty.

[srodtytul]Elektronika i rock[/srodtytul]

Zespół Amuse me powstał w 2004 roku w Działdowie. Założyli go wokalistka Iza Komoszyńska i gitarzysta Robert Rochoń. Początkowo działali jako duet, później do składu dołączyli basista Tomek Wincenciak, bębniarz Marek Veith i saksofonista Mariusz Godzina.

Znakiem rozpoznawczym zespołu jest wokalistka obdarzona charakterystycznym głosem, która gra również na instrumentach klawiszowych. Grupa w ciekawy sposób wplata w swoje kompozycje elementy muzyki elektronicznej.

– Takie są nasze korzenie – tłumaczy basista Tomek Wincenciak. – Początkowo dominowała elektronika, w pewnym momencie chcieliśmy poszerzyć paletę o żywe bębny. Miał to być okazjonalny występ na koncercie poświęconym Kurtowi Cobainowi, jednak grało nam się tak dobrze, że perkusja została w zespole. Korzystanie ze zdobyczy współczesnej techniki pozwala na lepsze realizowanie naszych koncepcji, daje większe możliwości.

Wśród swoich największych sukcesów zespół wymienia udział w składankowych wydawnictwach dokumentujących młode zespoły z kręgu rockowej alternatywy – „Don’t Panic We Are From Poland” i „Minimax pl” – kompilację stworzoną przez Piotra Kaczkowskiego. Na tle pozostałych grup brzmią łagodniej i bardziej finezyjnie.

Mieliśmy przyjemność poznać zespoły, które są na tych składankach – mówi Wincenciak. – Traktuję je jak jedną wielką rodzinę – gramy wspólnie, organizujemy koncerty, pomagamy sobie. Na pewno czujemy się częścią sceny alternatywnej. Chciałbym, aby za kilkanaście lat alternatywa osiągnęła w Polsce podobny status, jakim cieszy się w Wielkiej Brytanii czy USA – marzy muzyk.

Liderka Iza Komoszyńska udziela się również w popularnym alternatywnym zespole Sorry Boys, który zresztą występuje razem z Amuse me na wspomnianych składankach.

– Nie ma z tego powodu konfliktów – zapewnia Wincenciak. – To dwie różne grupy, z inną publicznością i innym pomysłem na muzykę.

Na przełomie kwietnia i maja na rynku pojawi się debiutancka płyta Amuse me. Jej wydawcą będzie zasłużona dla alternatywnego rocka w Polsce wytwórnia Ars Mundi, która wydawała m.in. albumy Armii i Partii.

– Koncert na festiwalu zbiega się idealnie z premierą płyty – cieszy się basista grupy.

[srodtytul]Nie nazywamy tego jazzem[/srodtytul]

Formacja The Transgress zwycięstwo podczas festiwalowych eliminacji zawdzięcza oryginalności – odważnej, nietypowej wizji muzyki. Co ciekawe, zespół zagrał tam swój pierwszy koncert.

– Grupa powstała w 2008 roku, zarejestrowaliśmy materiał na płytę, ale nie mieliśmy okazji występować przed publicznością – tłumaczy Marcin Steczkowski, lider The Transgress,grający na fortepianie. – Skład koncertowy odbiega nieco od tego, który zaplanowaliśmy. Miał to być kwartet smyczkowy z fortepianem wzmocniony kontrabasem i przeszkadzajkami. Taki był pierwotny zamysł i taka będzie płyta. Do nagrań zaprosiliśmy wielu gości, ale na razie ze względów praktycznych raczej nie będziemy występować w tak rozbudowanym składzie. Formuła koncertowa jest bardziej dynamiczna – pojawia się zestaw perkusyjny, a zamiast kwartetu – tylko skrzypce i altówka.

The Transgress prezentuje muzykę raczej wykorzystującą elementy jazzu niż w pełni wyczerpującą wymogi gatunku. Muzycy są otwarci na różnorodne inspiracje, szukają własnych oryginalnych rozwiązań.

– Nie chcieliśmy nazywać tego jazzem, zamykać się w jednym stylu – mówi Steczkowski.

– Nie nastawiamy się także na określonego słuchacza, choć liczymy na jazzową publiczność – wyrobioną i gotową na eksperymenty.

Lider The Transgress przyznaje się do inspiracji folklorem i muzyką klezmerską.

– Chętnie używamy elementów etnicznych – wyjaśnia.

– Większość z nas wywodzi się z Podkarpacia i grała muzykę ludową. Niemal każdy brał udział w popularnej w naszym regionie tradycji „turków” – kiedy przy okazji świąt wielkanocnych chodzi się od domu do domu i gra ludowe melodie. Nie ukrywam, że jestem fanem klezmerskiego jazzu rodem z nowojorskiej wytwórni Tzadik. W naszej muzyce pobrzmiewa także taka nuta.

Marcin Steczkowski gra równolegle w grupie Orange The Juice, która znalazła się w finałowej trójce rockowego konkursu. Grają muzykę kojarzącą się nieco z Naked City Johna Zorna.

– Nie jest to typowy zespół rockowy – mówi Steczkowski.

– Forma muzyczna jest bardzo zawiła, nie gramy piosenek. Udzielam się także w grupie Minimatikon, która wykonuje na żywo muzykę do niemych filmów.

Zespołu The Transgress będzie można posłuchać także podczas tegorocznej edycji prestiżowego festiwalu Tzadik w Poznaniu. Niebawem na rynku pojawi się debiutancki album tej nietypowej grupy. Zanim to nastąpi, The Transgress pojawi się w warszawskiej Sali Kongresowej jako support jazzowej gwiazdy – amerykańskiej formacji Medeski Martin and Wood.

– Do koncertu podchodzimy spokojnie, w końcu jesteśmy tylko supportem – stwierdza mój rozmówca.

[ramka][b]Juror w kategorii blues – Andrzej Matysik, redaktor naczelny kwartalnika „Twój Blues”[/b]

Do konkursu zgłosiły się nie tylko grupy na dorobku, lecz także ścisła czołówka polskiego bluesa. W skład jury, oprócz mnie i Sławka Wierzcholskiego, weszli także Paweł Kacprzycki i Mariusz Pluta – ludzie o ogromnej wiedzy muzycznej, ale niezwiązani bezpośrednio ze środowiskiem bluesowym. Byłem bardzo ciekaw ich opinii. Wszyscy oddaliśmy głos na grupę Ścigani, która najlepiej zaprezentowała się na żywo. Również wybierając Sebastiana Kozłowskiego z grupy Devil Blues jako najlepszego gitarzystę konkursu, byliśmy zgodni. Otrzyma specjalną nagrodę – jedną z gitar Joe Bonamassy.

Ten festiwal ma szanse stać się ważnym wydarzeniem, bowiem stara się łączyć trzy żywioły – bluesa, rocka i jazz.Scena bluesowa, raczej hermetyczna, żyje własnym życiem. Jazz jest bardziej doceniany. Natomiast blues rzadko bywa obecny w mediach, publiczność nie wie, jak wygląda współczesne oblicze tej muzyki w Polsce. Mam nadzieję, że ten festiwal choć trochę zmieni sytuację, choć na pewno blues zawsze pozostanie muzyką niszową.

[b]Juror w kategorii jazz – Janusz Zdunek, trębacz jazzowy[/b]

Wydawało mi się, że tak niekomercyjna muzyka jak jazz nie przyciąga już młodych zespołów, a jeśli przyciąga, ich poziom pozostawia wiele do życzenia. Podczas przesłuchań konkursowych okazało się, że nie miałem racji, wystąpiło wiele świetnie grających grup.

Cieszę się, że ludzie szukają własnej drogi, nie kopiują. Młodzi wykonawcy udowodnili, że jazz to muzyka współczesna, łączą go z rockiem, muzyką elektroniczną, etniczną, folkową, flamenco. Mieszając te style, posługując się improwizacją, pokazali, że potrafią stworzyć bardzo ciekawe brzmienie.

The Transgress, który wygrał, nie był perfekcyjny technicznie, za to niezwykle oryginalny. Wydaje mi się, że drugiego takiego zespołu nie ma na świecie. Myślę, że nagroda pieniężna, a zwłaszcza występ przed Medeski Martin and Wood, będzie dla zwycięzcy nobilitująca. Czy grupa na stałe zaistnieje w świadomości odbiorców? Nie sposób przewidzieć – to zależy od wielu czynników, najważniejsza jest wytrwałość w dążeniu do celu.

[b]Jurorka w kategorii rock – Anja Ortodox, wokalistka rockowa, liderka grupy Closterkeller[/b]

Zespoły grające w finałach pokazały ciekawe pomysły i dobry warsztat. Mieliśmy poważny problem z wyborem laureatów poszczególnych etapów. Po jednym z konkursowych koncertów obradowaliśmy dwie godziny, zaglądając na profile zespołów na MySpace. Wszystkie prezentowały wyrównany, wysoki poziom. Jeżeli to oni są wizytówką młodego polskiego rocka, to znaczy, że jest bardzo dobrze!Słuchałam bardzo różnych grup. Młodzi grają wszystkie odmiany rocka, trudno na podstawie konkursu uchwycić dominujący nurt. Oczywiście ciągle bardzo popularne są punk rock i klasyczny hard rock.Paradoksalnie, zespół Amuse Me wcale nie był technicznie najlepszy, ale mieli to „coś”. Wyróżniali się z finałowej trójki. Ich wielkim atutem jest ciekawie śpiewająca wokalistka. Ona nadaje wyraz i kształt ich muzyce.[/ramka]

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Co nowego w kinach?
Kultura
Polsko-brytyjski sezon kulturalny. Szereg wydarzeń w obu krajach
Kultura
Maciej Wróbel nowym wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego
Kultura
Paszporty „Polityki”: Marek Koterski, ukarana hafciarka i demaskatorzy rosyjskich agentów
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Kultura
Zalana Łempicka w Muzeum Narodowym w Krakowie i wiele skarg pracowników na dyrektora
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego