Dziennikarzom, którzy przyszli na konferencję Targów MIDEM, wręczono m.in. wydany po angielsku przewodnik po Polsce prezentujący wszystkie miejsca związane z kompozytorem. Andrzej Sułek, dyrektor Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, dodatkowo rekomendował zwłaszcza Żelazową Wolę i Brochów, zapraszał do Warszawy na otwarcie Muzeum Chopina, choć cudzoziemcy nie mogli pojąć, dlaczego dopiero teraz postanowiliśmy je utworzyć. Trochę czasu zajęło więc wyjaśnienie, że muzeum istnieje od dawna, ale przeszło gruntowną metamorfozę.
Mówiono też o Chopinie jako bohaterze kultury masowej, a Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza, przekonywał, że w Polsce obserwujemy prawdziwą erupcję talentów. Największe jednak zainteresowanie budził 14-letni Jan Lisiecki, którego chopinowska płyta jest w ofercie targowej.
Pomysł, by on był naszym najważniejszym artystą na tegorocznych targach, okazał się trafiony. Ten chłopak o typowo słowiańskiej urodzie ma luz, więc bez tremy udzielał wywiadów w bezbłędnej angielszczyźnie, bo urodził się i mieszka w Kanadzie.
Jan Lisiecki okazał się też gwiazdą wtorkowej gali, na której wręczano doroczne nagrody fonograficzne MIDEM Classical Awards. Wprawdzie nie otrzymał jeszcze żadnej z nich, ale z Sinfoniettą Cracovia pod dyrekcją Johna Axelroda zagrał koncert e-moll Chopina. I udowodnił, że tę muzykę wykonuje z naturalną swobodą i elegancją, jakiej mogą pozazdrościć mu dojrzalsi wiekiem pianiści.
Młody Polak otrzymał na swój występ znacznie więcej czasu niż bardziej utytułowani artyści: operowa sława Łotyszka Elina Garanca czy brytyjski zespół The King’s Singers. I dodał splendoru nagrodzie za najlepsze nagranie chopinowskie, której laureat Nikołaj Demidenko nie mógł odebrać osobiście, bo właśnie wczoraj grał w Warszawie.