The Collective Improvisation Group olśniewa pomysłowością, promieniuje radością tworzenia dźwięków. To projekt oparty na improwizacji, jak wskazuje nazwa zespołu. Ale zebranie siedmiu muzyków, którzy w każdym momencie wzajemnie się inspirują, to zasługa lidera.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9145,548415-Najwazniejsze-jest-brzmienie.html]Czytaj rozmowę Marka Duszy z Tomkiem Sowińskim [/link][/wyimek]
Kolektyw zadebiutował cztery lata temu albumem „Illustration”. Płyta „Synergy” została nagrana w septecie, ale nie liczba muzyków jest istotna, ale brzmienie, jakie uzyskali. Utwory mają ledwie zarysowany schemat, proste melodie, które rozwijają się i komplikują. Finałem jest zawsze kilka uporządkowanych akordów układających się w chwytliwy temat.
Nie ma tu podziału na solówki, każdy z muzyków dodaje coś od siebie, kiedy uważa za stosowne. Zwykle łatwo wówczas o bałagan i anarchię, ale nie w The Collective Improvisation Group. Twórcy zjednoczeni ideą demokratycznego współtworzenia stanowią jeden muzyczny organizm.
Wielu z nich to jazzmani dobrze znający tradycję, jak choćby trębacz Jerzy Małek, pianista Piotr Mania i Tomek Sowiński. A jednak brzmią nowocześnie jak najlepsze grupy improwizujące.