Muzyka dla prawdziwego wirtuoza

Dwa utwory Ignacego Jana Paderewskiego orkiestra Opery i Filharmonii Podlaskiej nagra z Kevinem Kennerem jako solistą

Publikacja: 17.11.2010 08:02

Kevin Kenner, wykonawca utworów Paderewskiego na nowej płycie Opery i Filharmonii Podlaskiej

Kevin Kenner, wykonawca utworów Paderewskiego na nowej płycie Opery i Filharmonii Podlaskiej

Foto: Fotorzepa, Juliusz Multarzyński JM Juliusz Multarzyński

Trzy tygodnie temu minęła 150. rocznica urodzin Ignacego Jana Paderewskiego, ale przyćmił ją Rok Chopinowski. Raz jeszcze usunął się w cień, by wyeksponować tego, którego muzykę promował jako pianista. Może w 2011 roku, gdy wypadnie 70. rocznica śmierci Paderewskiego, oddamy mu wreszcie należny hołd.

Nie okazujemy mu bowiem specjalnej wdzięczności, choć jako polityk i żarliwy patriota przyczynił się do odzyskania przez Polskę niepodległości, a w 1919 roku stanął na czele rządu. Czynił to z potrzeby serca, bezinteresownie. Nie był związany z żadną partią, nie pasuje zatem na patrona żadnego z dzisiejszych ugrupowań politycznych.

Jego pianistyczne sukcesy pokrył zaś kurz zapomnienia, trochę zrekonstruowanych starych nagrań czy występ u schyłku życia utrwalony w filmie „Sonata księżycowa” przekazują drobną część jego wirtuozowskiej sztuki. Pozostaje jedynie muzyka, jaką skomponował. Ale nie ma jej zbyt dużo, po sonacie fortepianowej ukończonej w 1903 roku całkowicie poświęcił się występom oraz polityce.

A przecież za młodu bardzo chciał zostać kompozytorem i taki cel przyświecał mu, gdy w 1878 roku ukończył warszawskie konserwatorium. Życie zmusiło go wszakże do podjęcia pracy pedagogicznej i nie odmawiał występów, bo te zapewniały mu utrzymanie.

W 1883 roku rozpoczął jednak pracę nad koncertem fortepianowym, ale utwór rodził się z problemami. „U mnie wszystko powoli idzie – donosił w końcu 1884 roku przyjacielowi. – Koncert jeszcze nieskończony i zapewne nieprędko nim będzie. Ostatnią część ciągle przerabiam, teraz może będzie dobrą; forma będzie gładka i opracowanie tematów niezłe – nie wiem tylko, czy wszystko będzie dobrze brzmiało w orkiestrze”.

Jeździł z nieukończoną partyturą po Europie, zmuszony odkładać ją w natłoku innych zobowiązań. Wreszcie na początku 1889 roku koncert fortepianowy a-moll ukończył. Zadedykował go swemu nauczycielowi Teodorowi Leszetyckiemu, dzięki któremu stał się wirtuozem fortepianu. Prawykonanie odbyło się już w styczniu tegoż roku, solistką była Anette Jessipow. Dziesięć miesięcy wcześniej recitalem w Paryżu Paderewski odniósł ogromny sukces i zaproszenia na występy posypały się z całej Europy. Nazywano go nowym Chopinem, lwem pianistów, królem fortepianu. Nic dziwnego, że i jego utwór wzbudził zainteresowanie. Po wykonaniu w 1889 roku koncertu w Paryżu jeden z krytyków napisał, że „choć Paderewski nie olśniewa tylu fantastycznymi pomysłami co Czajkowski, to imponuje przejrzystością i świetnym opracowaniem”.

Niewątpliwymi atutami koncertu a-moll są: potoczystość melodii i zgrabna konstrukcja z umiejętnym wyeksponowaniem partii fortepianu. Utwór ma tradycyjną, trzyczęściową formę. W początkowym Allegro Paderewski zawarł dwa główne tematy (w pierwszym można odnaleźć motyw zaczerpnięty z folkloru). Środkowy Romans jest poetycki, a finałowe Allegro ma formę dynamicznego ronda.

W następnych latach kariera pianistyczna Paderewskiego nabrała w świecie ogromnego przyspieszenia. Z myślą zatem o własnych występach, ale także by przypominać kraj, z którego pochodził, Paderewski ukończył w 1893 roku „Fantazję polską” na fortepian i orkiestrę. Grał ją często i chętnie. Jest to utwór jednoczęściowy, choć można w nim wyróżnić trzy oddzielne fragmenty, złączone motywem mazura.

„Fantazji” chętnie słuchała publiczność, ale krytycy bywali podzieleni. U schyłku XIX stulecia romantyczna w klimacie kompozycja z wyraźnymi nawiązaniami do muzyki ludowej mogła wydawać się zbyt tradycyjna. Inni pisali natomiast: „Rola instrumentu jest świetna, taka, jakiej może sobie życzyć wielki wirtuoz”.

Takim wirtuozem był Ignacy Jan Paderewski i koncertowe życie „Fantazji polskiej” splotło się nierozerwalnie z estradową aktywnością jej twórcy. Po II wojnie światowej utwór grany był znacznie rzadziej, ale też wymaga wykonawcy, który będzie umiał w pełni ukazać jej blask. Takie predyspozycje ma z pewnością Kevin Kenner, pianista amerykański od lat związany z Polską. Od czasu zwycięstwa w Konkursie Chopinowskim w 1990 roku chętnie powraca do naszego kraju. Nie tylko po to, by grać utwory Chopina – jest artystą wszechstronnym. Jego płyta z utworami Piazzolli w 2006 roku zdobyła Fryderyka.

Kevin Kenner utrwalił obecnie z orkiestrą Opery i Filharmonii Podlaskiej pod dyrekcją Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego koncert fortepianowy a-moll i „Fantazję polską gis-moll” Paderewskiego.

Trzy tygodnie temu minęła 150. rocznica urodzin Ignacego Jana Paderewskiego, ale przyćmił ją Rok Chopinowski. Raz jeszcze usunął się w cień, by wyeksponować tego, którego muzykę promował jako pianista. Może w 2011 roku, gdy wypadnie 70. rocznica śmierci Paderewskiego, oddamy mu wreszcie należny hołd.

Nie okazujemy mu bowiem specjalnej wdzięczności, choć jako polityk i żarliwy patriota przyczynił się do odzyskania przez Polskę niepodległości, a w 1919 roku stanął na czele rządu. Czynił to z potrzeby serca, bezinteresownie. Nie był związany z żadną partią, nie pasuje zatem na patrona żadnego z dzisiejszych ugrupowań politycznych.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami