I stanie się zapewne wydarzeniem artystycznym. Warszawska publiczność pozna bajkę o Kopciuszku w scenicznym ujęciu jednego z największych choreografów XX wieku –sir Fredericka Ashtona.
– To jest spełnienie dwóch moich marzeń – zdradza Krzysztof Pastor, szef Polskiego Baletu Narodowego. – Chcę, by nasz zespół miał w repertuarze najlepsze balety klasyczne, a także spektakle familijne: dla dzieci, rodziców i dziadków. I taki właśnie jest „Kopciuszek”.
Frederick Ashton, nazywany ojcem współczesnego baletu angielskiego, wiernie opowiedział bajkę Charles’a Perraulta. Jego choreografia jest prosta i przystępna dla dzieci, a przy tym na najwyższym poziomie artystycznym. I trudna dla tancerzy.
Zmarły w 1988 roku Ashton niechętnie się zgadzał, by jego balety tańczyły inne zespoły poza londyńskim Royal Ballet, z którym był związany przez lata. Także spadkobiercy jego choreografii postępują podobnie, stawiając wysokie wymagania zainteresowanym. Tym większe słowa uznania należą się Polskiemu Baletowi Narodowemu, że otrzymał prawo wystawienia „Kopciuszka”.
– Taniec w ujęciu Ashtona jest niesłychanie wysmakowany – mówi Wendy Ellis Somes, która przygotowuje premierę. – Tu nie ma cyrkowych popisów, panuje elegancja. Ashton przywiązywał też ogromną uwagę do ruchów rąk, co miało, jego zdaniem, znaczenie dla ruchu tancerzy.