Akcję „Kawalera z różą” Richarda Straussa – operowego arcydzieła z początku XX wieku – można sprowadzić do wielokrotnie użytego schematu.17-letni Oktawian, kochanek o 20 lat starszej Marszałkowej, zostaje poproszony o spełnienie ważnej wedle tradycji roli posłańca. Młodej Sophie ma wręczyć srebrną różę w imieniu barona Ochsa, bogatego prowincjusza z arystokratycznym tytułem.
Ta roża to znak, że baron chce poślubić niewinną Sophie. Ale ona, ujrzawszy nieznanego jej Oktawiana, zakochuje się w nim z wzajemnością zresztą. I jak to dzieje się z reguły w komedii, po serii licznych perypetii następuje spodziewany happy end.
Richard Strauss poszedł śladem Mozarta
Z takiego pomysłu nie da się jednak stworzyć arcydzieła. Zatem Richard Strauss wspólnie ze swoim znakomitym librecistą Hugonem von Hoffmansthalem standardową intrygę misternie skomplikowali. Odwołali się do operowej tradycji kobietom powierzającą role młodych mężczyzn odkrywających urok miłości (by przywołać choćby inne arcydzieło, jakim jest „Wesele Figara” Mozarta). Zatem ich Oktawian także śpiewa żeńskim mezzosopranem.
Wtargnąwszy rankiem niespodziewanie do sypialni Marszałkowej, baron omal nie nakrył Oktawiana, który w ostatniej chwili przebrał się za pokojówkę. Ta zaś tak bardzo spodobała się Ochsowi, że natarczywie zaczął się do niej zalecać. Czy zatem „Kawaler z różą” jest klasyczną farsową zabawą z podtekstem jednak, bo kogo w końcu baron namawia na noc pełną uciech? Ponętną pokojówkę czy atrakcyjnego młodego chłopca przebranego w kobiecy strój?