I była miłość w getcie – dokument wg Marka Edelmana

O tym, co znaczyło kochać w sytuacji ekstremalnej, o pamięci miejsc oraz szczególnej więzi łączącej dawnych i obecnych mieszkańców Muranowa, mówi reżyserka pełnometrażowego dokumentu „I była miłość w gettcie”, kręconego na podstawie wspomnień Marka Edelmana.

Publikacja: 02.04.2011 20:41

W sobotę ekipa Jolanty Dylewskiej kręciła w miejscu bunkra przy ul. Miłej 18, gdzie 8 maja 1943 roku

W sobotę ekipa Jolanty Dylewskiej kręciła w miejscu bunkra przy ul. Miłej 18, gdzie 8 maja 1943 roku samobójstwo popełnił m.in. Mordechaj Anielewicz

Foto: Fotorzepa, Przemek Wierzchowski

O swoim filmie „Po-Lin. Okruchy pamięci" mówiła pani, że jest rodzajem zadośćuczynienia. Za to, że „Kroniką powstania w getcie warszawskim według Marka Edelmana" i „Children of the Night" przyłożyła pani rękę do mówienia o Żydach prawie wyłącznie w kontekście Holocaustu. Teraz wraca pani do tego tematu. Dlaczego?

Jolanta Dylewska:

Na rozkaz komendanta. W 2008 roku dr Marek Edelman czuł, że odchodzi. I mówił: „Dlaczego nikt mnie nie pyta, czy w getcie była miłość? Dlaczego nikogo to nie interesuje? O miłości w getcie ktoś powinien zrobić film. To ona pozwalała trwać". Wcześniej, zimą 1993 roku, o to samo prosiła mnie dr Świdowska, czyli Adina

Blady-Szwajgier, lekarka ze szpitala dziecięcego Bersonów i Baumanów w getcie. Była już wtedy śmiertelnie chora, odeszła dwa tygodnie po naszej rozmowie. Ten temat został mi więc niejako powierzony. Ja sama nie ośmieliłabym się na opowiadanie o uczuciach tamtych ludzi.

Będzie to inne spojrzenie na Zagładę. Książka nie opowiada o upodleniu i zdegradowaniu człowieka.

Spisana przez Paulę Sawicką opowieść Marka Edelmana pokazuje, że można było unicestwić ciało, ale nie ducha. Nie można było pomniejszyć, zabić czegoś, co w tych strasznych warunkach było w ludziach piękne i czyste. Postaramy się, żeby między widzami a bohaterami filmu powstała intymna więź, która pozwoli współczesnym zrozumieć to, co z dzisiejszego punktu widzenia jest trudne do ogarnięcia. To, że Lutek Rotblat podczas ataku Niemców na bunkier na Miłej 18 zabił swoją matkę i siebie. To, że młoda lekarka podała ciężko chorym dzieciom tuż przed wejściem Niemców truciznę, żeby spokojnie zasnęły w łóżeczkach. To też były akty miłości.

Dzięki niej zachowywało się godność i wolność w momencie śmierci. Ale była i miłość, która – jak mówił Marek Edelman – dawała kroplę szczęścia.

W Doli Keilson, przełożonej pielęgniarek ze szpitala Bersonów i Baumanów, zakochał się folksdojcz. 17-letnia Deda Tenenbaumówna, której matka popełniła samobójstwo, żeby przekazać jej numerek życia (zaświadczenie uprawniające do pozostania w getcie w czasie akcji likwidacyjnej

– przyp. red.), poznała miłość i przez trzy miesiące była szczęśliwa, ukrywając się z ukochanym chłopcem. Później ich wydano. Złotogórski i jego młodziutka przyjaciółka któregoś dnia po prostu zniknęli... Jest też w książce historia Poli Lifszyc, która – choć miała „dobry wygląd" i mogła wyjść na aryjską stronę – poszła na śmierć z matką.

Te cztery opowieści zaistnieją w filmie w formie fabularnej. Udział w ich realizacji poza panią wezmą dwaj inni twórcy.

Niezwykli twórcy. Reżyserią zajmie się Andrzej Wajda. Scenariusz pisze Agnieszka Holland. Ja będę operatorem tej części.

Inne fragmenty będą rekonstruowane i dokumentalne?

Film ma formułę eseju dokumentalnego. Jego sercem jest rozmowa z Markiem Edelmanem nakręcona latem 2008 roku. On nas prowadzi, wyznacza swą opowieścią dramaturgię. Mamy również sceny i nagrania z doktor Świdowską. Ważną częścią będą materiały archiwalne z getta. Nie potraktujemy ich jak relację ze zdarzenia, lecz jak zdarzenie. Będziemy kręcić wewnątrz nakręconych kadrów, by dotrzeć do świata uczuć filmowanych. Mimo iż filmujący nazistowscy operatorzy ani nie mieli do tego świata dostępu, ani tym dostępem nie byli zainteresowani, ich kamery przeniosły ukrytą w oczach i gestach intymną prawdę o filmowanych.

Czytaj więcej w Życiu Warszawy

O swoim filmie „Po-Lin. Okruchy pamięci" mówiła pani, że jest rodzajem zadośćuczynienia. Za to, że „Kroniką powstania w getcie warszawskim według Marka Edelmana" i „Children of the Night" przyłożyła pani rękę do mówienia o Żydach prawie wyłącznie w kontekście Holocaustu. Teraz wraca pani do tego tematu. Dlaczego?

Jolanta Dylewska:

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"