Pina Bausch planowała przegląd swoich spektakli w Warszawie rok przed śmiercią w 2009 r. – mówi dr Martin Wälde, dyrektor Goethe-Institut w Warszawie. – Chciała pokazać zarówno prace wcześniejsze, jak i te najnowsze. Spełniamy życzenie artystki, polska publiczność będzie mogła podziwiać różnorodność jej sztuki. Pokazy „Święta wiosny", „Cafe Müller" i „Vollmond" zainaugurują Sezon Kulturalny Nadrenii Północnej-Westfalii w Polsce, którego współorganizatorem jest właśnie Goethe-Institut.
Pina Bausch, urodzona w 1940 r., związała życie zawodowe z tym niemieckim regionem, pracując na scenie w Wuppertalu. Gdy w 1973 r. została szefem tamtejszej sekcji baletu, przemianowała ją na Tanztheater, czyli teatr tańca.
Wybory artystyczne Bausch od początku budziły kontrowersje. Jej przedstawienia łamały taneczne konwencje – wykonawcy mówili, śpiewali, a nawet wybuchali płaczem i śmiechem. Mawiała: „Nie interesuje mnie sposób, w jaki ludzie się ruszają, ale to, co ich porusza". Fascynowała ją burza emocji, która powstaje w relacjach międzyludzkich, głównie w miłości pomiędzy mężczyzną a kobietą. Jej choreografia nawiązywała do zwykłych czynności dnia codziennego.
W „Cafe Müller" (1978 r.) połączyła taniec z kabaretem. Akcja spektaklu dzieje się w kawiarni pełnej krzeseł i stołów. Miejsce może przywodzić na myśl restauracje ojca artystki niedaleko Düsseldorfu, w której jako dziecko spędzała dużo czasu. Tancerze w niemal komiczny sposób zmagają się z otoczeniem – zderzają się ze ścianami czy wpadają na krzesła. Są jak manekiny, które bezwolnie obijają się o przedmioty. W słynnej miłosnej scenie powtarzanej w spektaklu kilka razy mężczyzna próbuje przytulić kobietę. Ona wysuwa mu się jednak z ramion i upada na ziemię. Wykonawcom towarzyszy barokowa muzyka angielskiego kompozytora Henry'ego Purcella.
W „Święcie wiosny" (1975 r.) zrealizowanym przez Pinę Bausch do baletowej muzyki Igora Strawińskiego wykonawcy uczestniczą w rytuale – jedna z postaci musi zostać złożona w ofierze.