Serial umiejętnie kreuje atmosferę tajemnicy. Narratorem jest Jake, autystyczny chłopczyk, który od urodzenia nie wypowiedział ani jednego słowa. Słyszymy tylko jego głos wewnętrzny. Ze światem komunikuje się poprzez cyfry spisywane w zeszycie oraz telefony komórkowe, które potrafi zaprogramować, aby np. dzwoniły w tym samym czasie.
W pierwszym odcinku ojciec chłopca, grany przez Kiefera Sutherlanda, odkrywa, że liczby wypełniające po brzegi notatki jego syna układają się we wzory rządzące rzeczywistością i ludzkimi zachowaniami. Na ich podstawie mały bohater przewiduje przyszłość. Serial nawiązuje bowiem do banalnego przesłania ruchu New Age, głoszącego, że wszystkie zdarzenia na świecie są ze sobą powiązane. Jeśli jednak zaakceptujemy logikę „Touch", akcja trzyma w napięciu i sprawia dużo przyjemności.
Fabuła na pewno jest bardziej wiarygodna niż w słynnym serialu z lat 90. — „Zdarzyło się jutro", opartym na analogicznym pomyśle. Tam główny bohater dostawał rano gazetę z następnego dnia i starał się nie dopuścić do przestępstw czy katastrof w niej opisanych. W serialu z Kieferem Sutherlandem ojciec zgłębia wzory produkowane przez syna i zapobiega przyszłym tragediom, np. wypadkowi szkolnego autobusu czy samobójczej śmierci dziecka z Bliskiego Wschodu.
W tej walce z czasem pomaga bohaterowi pracowniczka opieki społecznej, która najpierw chciała odebrać mu prawa rodzicielskie. Zachwycona jednak cudownymi zdolnościami Jake angażuje się w ratowanie życia nieświadomym zagrożenia ludziom.
„Touch" nie jest opowieścią typu „Lost: Zagubieni", w której przez kolejne sezony poznawaliśmy sekrety i reguły wykreowanego świata. Pilot serialu daje widzowi najważniejsze informacje, a następne odcinki jedynie powielają schemat – powstają nowe wzory, które trzeba rozszyfrować. Twórca produkcji, Tom Kring (wcześniej wymyślił „Heroes") powołał do życia oryginalny procedural, czyli serial, którego każda część opowiada o innej zagadce. Gatunek do tej pory zarezerwowany był dla historii kryminalnych, prawniczych oraz medycznych.