Ma dopiero 26 lat, a już zdobył kilka znaczących nagród, wziął udział w nagraniu kilkunastu albumów, z których cztery firmuje własnym nazwiskiem. Zyskał entuzjastyczne recenzje w USA po wydaniu tam płyty „Magical Theatre" z grupą Damage Control. Zachwyt niemieckich krytyków wzbudził jego występ na festiwalu Berlin Jazz Fest 2011. Chwilę później podpisał kontrakt z prestiżową wytwórnią ACT z Monachium. To ona wydała płytę „Imaginary Room", a firmuje ją zespół: Adam Bałdych & The Baltic Gang. Towarzyszą mu znakomici skandynawscy muzycy z dobrze nam znanym z występów i nagrań z Leszkiem Możdżerem kontrabasistą Larsem Danielssonem na czele. Producentem albumu jest puzonista Nils Landgren, czołowa postać szwedzkiego jazzu i wytwórni ACT.
Ekspresyjną grą w grupie basisty Piotra Żaczka Mutru już w 2006 r., na festiwalu JVC Jazz Festival Warsaw, Bałdych zwrócił na siebie uwagę . Zaprosiła go do swej grupy Urszula Dudziak, występował z gitarzystą Jarkiem Śmietaną, z którym nagrał znaczący album „A Tribute to Seifert" poświęcony pamięci naszego najlepszego, przedwcześnie zmarłego skrzypka jazzowego.
Adam Bałdych jest kolejnym po Michale Urbaniaku, Zbigniewie Seifercie i Krzesimirze Dębskim polskim skrzypkiem, który aspiruje do światowej czołówki. Jego styl najbliższy jest temu, który utrwalił na płytach Seifert zainspirowany muzyką Johna Coltrane'a.
Podobnie jak ci dwaj wielcy jazzmani Bałdych nasyca swoje improwizacje silnymi emocjami. Jest przy tym wirtuozem, lecz nie popisuje się zręcznością. Ważniejsza jest dla niego idea stworzenia spójnego brzmienia sekstetu. Z muzykami skandynawskimi łączy go szczególna melancholia, a my usłyszymy tę szczególnie bliską naszym sercom słowiańską romantykę.
Adam Bałdych jest autorem wszystkich kompozycji. Tylko w dwóch utworach ma wspólników. Nastrojowy „Time Traveler" napisał i wykonał w duecie z pianistą Jacobem Karlzonem, a zamykającą album balladę „Million Miles Away" z Danielssonem.