Iskry snobom

Liczę na czytelniczych snobów, na ich potrzebę posiadania papierowej książki – mówi w rozmowie z Katarzyną Kazimierowską Wiesław Uchański, od ćwierć wieku szef wydawnictwa Iskry, które właśnie obchodzi 60. urodziny

Publikacja: 23.09.2012 19:00

Iskry snobom

Foto: Forum, Krzysztof Zuchowski Krzysztof Zuchowski

Zacznę od komplementu: siedziba Iskier – salon Boya-Żeleńskiego przy ul. Smolnej 11 w Warszawie – jest niezwykle wysmakowaną wizytówką państwa wydawnictwa.

– Zobaczyłem to miejsce 25 lat temu i poczułem jego genius loci. Boy pod tym właśnie adresem mieszkał i prowadził wydawnictwo, które jednak zbankrutowało, ale uznałem, że warto to miejsce upamiętnić, próbując odtworzyć je w klimacie dwudziestolecia międzywojennego. I tak to mieszkanie stało się wartością samą w sobie, jeśli chodzi o promocję wydawnictwa, ale też miejscem niezwykle inspirującym dla autorów i współpracowników. Ale to oznacza coś jeszcze, i to jest druga strona medalu. Ta firma wygląda na bardzo zamożną, co bardzo pogarsza moje pole manewru, gdy dochodzi do negocjacji z autorami i współpracownikami.

Jednocześnie wystrój wydawnictwa wiele mówi o filozofii firmy, o zamiłowaniu do historii, tradycji i pewnego stylu.

– W ciągu tych 25 lat mojego kierowania wydawnictwem dokonała się rewolucja. Przyszedłem w czasach ancien régime. Wiadomo było wówczas, że żadne przedsiębiorstwo, w tym wydawnictwo, zbankrutować nie może. Tymczasem po 1989 r. zmieniły się warunki, wydawnictwa stały się przedsiębiorstwami komercyjnymi, których celem jest może nie maksymalizowanie zysku, ale zapewnienie bezpieczeństwa finansowego. Przetrwałem tę rewolucję, jestem jedynym szefem Iskier niezmiennie od 25 lat. I dziś zadaję sobie pytanie, jak to się stało? Nauczyłem się wprawdzie nowych reguł gry, ale na pewno zadziałał też element przypadku i sprzyjających okoliczności.

Wspomniałam o filozofii firmy, bo nie wydajecie literatury dla każdego.

– Wydaję to, co jestem w stanie przeczytać. Gdy zaczynałem pracę, wydawnictwo miało recenzencki zespół doradców, w skład którego wchodzili m.in. Henryk Bereza, a wcześniej Tadeusz Konwicki czy Wiesław Myśliwski. Teraz decyzja musi zapaść szybko, więc czytam sam. Nie ukrywam też, że nie umiałbym przeczytać np. współczesnej powieści postmodernistycznej. Wyobrażam sobie czytelnika jako kogoś sobie podobnego. Jestem snobem, bo wszyscy jakoś jesteśmy snobami. Zakładam, że ten czytelnik ma takie gusta jak ja, dość elitarne, to ktoś niekoniecznie do mnie podobny wiekiem czy płcią ale podobny w sposobie oglądania świata.

Od czego zależy sukces książki? Jak sprawić, by została zauważona?

– Wiadomo, że książkę najlepiej sprzeda skandal, lepiej niż liczne, dobre recenzje. My jednak nie szukamy mołojeckiej sławy skandalistów. Nie mam pojęcia, dlaczego ludzie kupują te, a nie inne książki. W swojej pracy kieruję się głównie intuicją. Jeśli jakaś historia mnie obchodzi, to zakładam, że 3–4 tys. potencjalnych czytelników też zwróci na nią uwagę. A jeśli jeszcze tę niegłupią treść opakujemy w atrakcyjną okładkę, tak, żeby ładnie wyglądała jako prezent, to jej szanse rosną. Ale co zrobić, żeby książka stała się bestsellerem? Nie wiem.

Czy te nagłaśniane przez media rankingi książek jakoś przekładają się na sprzedaż, na zainteresowanie?

– Takie rankingi spełniają przede wszystkim funkcję informacyjną i pokazują preferencje czytelnicze. W tych coraz bardziej nielicznych gronach, w których się rozmawia o literaturze, informowanie się o kolejnych tytułach jest dowodem udziału w kulturze wyższej. Żadnej formy czytelnictwa czy udziału w kulturze nie potępiam. Jestem jednak przeciwnikiem źle rozumianego prometeizmu kulturowego, czyli krzewienia kultury na siłę. Bliższa mi jest kultura elitarna.

Ale czy wiadomo dziś jeszcze, co to jest literatura elitarna? Mam wrażenie, że to pojęcie uległo rozmyciu.

– Bo ono dla różnych ludzi o różnych zainteresowaniach oznacza co innego. I faktycznie niewiele jest osób o wszechstronnych zainteresowaniach, prezentujących intelektualizm renesansowy. Spotykam jednak jeszcze ludzi zainteresowanych najlepszą wysoką literaturą. Co więcej, wbrew temu, co się powszechnie mówi, nie jest tak, że młodzież od tej elitarności odchodzi. Jest wiele tysięcy młodych ludzi, którzy mają poważne aspiracje intelektualne, chcą zrozumieć świat, to, co się dookoła nich dzieje, i tak chyba długo będzie. Na nich liczę, na ich snobistyczną potrzebę posiadania papierowej książki.

A czy to snobowanie nie ogranicza się już tylko do pozy, do wizerunku? Chodzimy z mądrą książką pod pachą, do której nie zaglądamy, stawiamy mądre tytuły na półce, niech o nas mówią więcej, niż sobą reprezentujemy...

– Jest taka opowieść straszak o ludziach, którzy zamiast książek stawiają na półkach ich atrapy czy tylko same okładki. To ma być przykład zagrożenia dla intelektualizmu. Ale pozowanie na intelektualizm istniało zawsze. Byli tacy, którzy nadawali ton, i ci, którzy świecili światłem odbitym i intelektualistów jedynie udawali. To jest snobizm bezpieczny. Gorsze są te domy – a znam takie – gdzie nie ma ani jednej książki, choć mieszkają tam ludzie świetnie wykształceni. Nie obawiałbym się radykalnego odejścia ludzi od książek i czytelnictwa, raczej spodziewam się, że to wersje elektroniczne książek zaczną wypierać papier, kultura Gutenberga przegra z nowymi technologiami.

Zmienia się moda na książki?

– Moda się zmienia, bo zmienia się algorytm języka. Gdyby się nie zmieniał, nadal trwalibyśmy w literaturze XIX-wiecznej. Dzięki temu i pani Masłowska, i panowie Pilch i Stasiuk mają szansę istnieć, bo algorytm ich języka jest bliski obecnemu pokoleniu czytelników. Najtrwalszymi pozycjami klasyki są te, które bronią się same, a nie przez nakaz szkolny. Takim przykładem dla mnie jest Dostojewski. Jako ciekawostkę mogę podać fakt, że książka, której najwięcej egzemplarzy sprzedaliśmy w historii Iskier, to „Przygody Tomka Sawyera" Marka Twaina – półtora miliona. Nie wiem, czy ktoś ją jeszcze wznawia i ktoś jeszcze czyta. Niestety nie istnieje już w powszechnym obiegu kulturowym. Choć to książka świetna.

Dziś mamy nowych bohaterów, Tomek Sawyer po prostu odkleił się od naszej rzeczywistości.

– Czytelnicy mają pewien poziom referencji wynikający z hierarchii wartości i zainteresowań. Dlatego jeden woli czytać Cortazara, a drugi Houellebecqa. To nie dotyczy samych treści, ale sposobu patrzenia na świat. I to jest dobre, bo mamy w końcu różne potrzeby.

A jaki jest pana typ opowieści czy narracji, do którego pan wraca, co jest dla pana przykładem literatury, której pan potrzebuje?

– Pomijając kanon taki jak „Mistrz i Małgorzata", „Sto lat samotności" czy „Czarodziejska góra", ciągle wracam do Trylogii, do niektórych jej fragmentów. Lubię czytać memuary, ale te niebanalne, zawierające nie tylko informacje o życiu codziennym, ale też refleksje. A z tego, co się teraz wydaje, czytam Pilcha i Stasiuka.

Zacznę od komplementu: siedziba Iskier – salon Boya-Żeleńskiego przy ul. Smolnej 11 w Warszawie – jest niezwykle wysmakowaną wizytówką państwa wydawnictwa.

– Zobaczyłem to miejsce 25 lat temu i poczułem jego genius loci. Boy pod tym właśnie adresem mieszkał i prowadził wydawnictwo, które jednak zbankrutowało, ale uznałem, że warto to miejsce upamiętnić, próbując odtworzyć je w klimacie dwudziestolecia międzywojennego. I tak to mieszkanie stało się wartością samą w sobie, jeśli chodzi o promocję wydawnictwa, ale też miejscem niezwykle inspirującym dla autorów i współpracowników. Ale to oznacza coś jeszcze, i to jest druga strona medalu. Ta firma wygląda na bardzo zamożną, co bardzo pogarsza moje pole manewru, gdy dochodzi do negocjacji z autorami i współpracownikami.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"