To najbardziej spektakularny sukces ostatnich lat, zmieniający sposób odbioru elitarnej sztuki, za jaką uchodziła opera. Gdy w 2006 r. Metropolitan po raz pierwszy zdecydowała się na bezpośrednią transmisję swego przedstawienia do sal kinowych w USA, sprzedano 30 tys. biletów. W tym sezonie szacuje się, że będzie to 3 miliony widzów w 54 krajach.
W Polsce transmisje zyskały popularność nie tylko w największych miastach (Katowice, Kraków, Łódź, Warszawa, Wrocław). Mają też widzów w Elblągu, Gliwicach, Kielcach, Olsztynie i Rzeszowie.
Autorem rewolucji w promocji opery jest dyrektor nowojorskiej MET Peter Gelb, który do tego teatru przyszedł z przemysłu fonograficznego. Zapowiedział, że chce pozyskać nową publiczność i zarabiać, i widać wie, jak to robić.
Ze względu na różnice czasowe między Ameryką a Europą zdecydowano się pokazywać przedstawienia, które w Nowym Jorku w soboty zaczynają się o godz. 13. Wybierane są najważniejsze premiery i spektakle z udziałem gwiazd. Cykl rozpocznie w sobotę „Napój miłosny" Donizettiego, w obsadzie m.in. Anna Netrebko i Mariusz Kwiecień.
Jako pierwsza na transmisje zdecydowała się u nas w 2008 r. Filharmonia Łódzka i robi to nadal. – Mamy ten przywilej, że umowę zawieramy bezpośrednio z teatrem – mówi „Rz", Lech Dzierżanowski, dyr. artystyczny Filharmonii Łódzkiej. – Ci, co zdecydowali się na transmisje po nas, muszą korzystać z czeskiego pośrednika i dzielić się z nim swoją częścią.