Reklama

Internetowa burza po koncercie The Rolling Stones

Tytuły w stylu "200 tysięcy funtów kary dla Stonesów za złamanie ciszy nocnej" i pytania, dlaczego nie zagrali "Satisfaction" wywołują burze na portalach największych światowych gazet i muzycznych periodyków.

Publikacja: 27.11.2012 14:36

The Rolling Stones

The Rolling Stones

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Straż w kulisach

Rzecz wygląda prościej niżby można sądzić.

Pierwszy z pięciu koncertów The Rolling Stones uświetniających 50-lecie zespołu miał się rozpocząć w minioną niedzielę w londyńskiej O2 Arena o godz. 20.00. Również dlatego, by grupa nie weszła w kolizję z lokalnym prawem, które zakazuje naruszania ciszy nocnej hucznymi imprezami po godz. 22.30.

Muzycy się jednak spóźnili, weszli na estradę 35 minut po planowanym rozpoczęciu show. Jego główna część złożona była z 21 piosenek, potem wrócili jeszcze na dwa bisy. Ostatecznie skończyli grać o godz. 23.00 - 50 minut później niż planowano i uzgodniono m. in. z władzami londyńskiego metra.

Jeszcze przed powrotem muzyków na estradę, w kulisach pojawili się przedstawiciele straży miejskiej, która poinformowała o finansowych konsekwencjach złamania prawa. Miało chodzić o grzywnę w wysokości 200 tysięcy funtów. Jak powiedział Bernard Doherty, agent koncertowy zespołu, muzycy nie przejęli się tym i postanowili dokończyć występ. - Nikt nie stwierdził: "Idziemy do domu" - dodał Doherty.

Zmiana programu

Falę spekulacji, że jest inaczej - że grupa przestraszyła się kary - wywołała tzw. setlista zespołu, czyli spis piosenek, jakie mieli wykonać Stonesi, kolportowany wcześniej wśród dziennikarzy.

Reklama
Reklama

Znalazł się w nim najsłynniejszy hit grupy "(I Can't Get No) Satisfaction". Jagger "Satisfaction" nie zaśpiewał. Dlatego na forach pojawiły się szydercze komentarze, że zespół nie dał pełnej satysfakcji ani sobie, ani fanom, a znaczące okazały się słowa innego wielkiego przeboju "You Can't Always Get What You Want" ("Nie zawsze możesz mieć, co chcesz").

Prawda może być jednak inna - menedżerowie twierdzą, że muzycy podczas koncertu zdecydowali o zmianie programu.

Co będzie w czwartek

Do tej pory większość wpisów na forach koncentrowała się wokół kwestii "zapłacą czy nie zapłacą". Komentarze były następujące: jeśli nawet - to Stonesi nie stracą wiele, bo za pięć koncertów mają zarobić 16 mln funtów (25 mln dolarów). Wielu fanów było wręcz wściekłych, że bilety kosztowały od 200 do 800 funtów. Nie okazywali współczucia.

Decydujący okazał się głos rzecznika Greenwich Council, któremu podlega okolica, gdzie mieści się O2 Arena. Powiedział, że The Rolling Stones nie zapłacą kary. Jedyną, jaką mogą ponieść, są dodatkowe koszty wynajęcia sali. Wątpię jednak, by w okresie, gdy wszyscy liczą na przyszłoroczne tournee kwartetu, agent koncertowy zdecydował się wyciągać rękę po pieniądze Micka Jaggera, który jest osobą, co najmniej, oszczędną.

W całym tym medialnym zgiełku uszedł uwagi fakt, że koncert był dobry i wzięli w nim udział dwa byli członkowie grupy, czyli Bill Wyman i Mick Taylor, a także Jeff Beck i Mary J. Blige.

Dla Polaków najważniejsza jest informacja, że ostatni z trzech amerykańskich koncertów (8, 13, 15 grudnia) będzie można oglądać w formie pay per view.

Reklama
Reklama

Tymczasem drugi z londyńskich występów Stonesów już w czwartek. Ciekawe, co się wydarzy?

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama