Krew z krwi telenoweli
Pierwszym tegorocznym rozczarowaniem był serial „Krew z krwi" wyprodukowany dla Canal +. Jego podstawowa wada to bezrefleksyjne kalkowanie obcych wzorów. Zamiast autorskiego serialu o trójmiejskich gangach, dostaliśmy remake holenderskiej serii „Penoza". Postacie, wątki i konkretne sceny w polskiej wersji są niemal identyczne.
W telewizji amerykańskiej
Sam fakt, że główna bohaterka ma na imię Carmen, wywołuje uśmiech na twarzy. Twórcy jednak zachowują śmiertelną powagę. Ciekawe wątki są rozciągane do przesady, tak że całość dryfuje w stronę telenoweli. Sytuację ratują świetni aktorzy — m. in. Agata Kulesza, Mariusz Bonaszewski, choć Aleksander Domagarow, nie miał do zagrania nic więcej ponad sztampowego rosyjskiego gangstera. Żal również potencjału Trójmiasta, które zasługuje na kawałek dobrego kina.
Kultura 2012 - czytaj więcej
Misja w telewizji kodowanej
Druga propozycja Canalu + „Misja Afganistan" wypadła lepiej. Doświadczenie reżysera Macieja Dejczera i świetnego operatora Jarosława Szody (zdjęcia m.in. do serialu „Glina" Pasikowskiego) pozwoliły ukryć fakt, że Afganistan „zagrała" Polska. Widz zalicza wszystkie schematy kina wojennego, ale dzięki niezłemu aktorstwu i barwnym postaciom drugiego planu (m. in. świetny Eryk Lubos i Piotr Rogucki) oglądanie serialu stanowi solidną rozrywkę. Jedynie muzyka, mogła być bardziej subtelna. Dudniące bębny wojenne przy każdym rajdzie Rosomaków potrafią być męczące.
Choć serialu nie wyprodukowała TVP, to „Misja Afganistan" promuje polskie wojsko. Żołnierze są ukazywani w pozytywnym świetle, doskonale rozumieją, że ich zadaniem jest przede wszystkim stabilizacja.