Seriale 2012

TVP, Polsat i TVN straciły monopol. Gonią je kodowane stacje HBO i Canal+. Ich propozycje są ambitne, ale efekty różne: dobre pomysły, słabsza realizacja – piszą Tomasz Gromadka i Marcin Kube

Publikacja: 27.12.2012 16:17

"M jak Miłość” – oglądalność ponad 6,5 mln widzów. ?Opera mydlana o rodzinie Mostowiaków. Dowód nisk

"M jak Miłość” – oglądalność ponad 6,5 mln widzów. ?Opera mydlana o rodzinie Mostowiaków. Dowód niskiego poziomu popkultury.

Foto: TVP

 

Machina promocyjna zawsze działa podobnie. Wpierw jest gorący news obsadowy: „Agata Kulesza głową mafijnej rodziny", „Małaszyński żołnierzem w Afganistanie", „Bogusław Linda znowu policjantem. Franz Maurer po latach? ". Do tego nazwiska znanych reżyserów średniego pokolenia: Xawery Żuławski, Greg Zgliński, Borys Lankosz.

Zobacz galerię zdjęć

Rozgrzane oczekiwania widzów studzą jednak zazwyczaj pierwsze odcinki. Choć pomysły scenariuszowe są coraz ciekawsze i odważniejsze, to wciąż polskim serialom daleko do świetności.

Polskie seriale z największą oglądalnością

Krew z krwi telenoweli

Pierwszym tegorocznym rozczarowaniem był serial „Krew z krwi" wyprodukowany dla Canal +. Jego podstawowa wada to bezrefleksyjne kalkowanie obcych wzorów. Zamiast autorskiego serialu o trójmiejskich gangach, dostaliśmy remake holenderskiej serii „Penoza". Postacie, wątki i konkretne sceny w polskiej wersji są niemal identyczne.

W telewizji amerykańskiej

Sam fakt, że główna bohaterka ma na imię Carmen, wywołuje uśmiech na twarzy. Twórcy jednak zachowują śmiertelną powagę. Ciekawe wątki są rozciągane do przesady, tak że całość dryfuje w stronę telenoweli. Sytuację ratują świetni aktorzy — m. in. Agata Kulesza, Mariusz Bonaszewski, choć Aleksander Domagarow, nie miał do zagrania nic więcej ponad sztampowego rosyjskiego gangstera. Żal również potencjału Trójmiasta, które zasługuje na kawałek dobrego kina.

Kultura 2012 - czytaj więcej

Misja w telewizji kodowanej

Druga propozycja Canalu + „Misja Afganistan" wypadła lepiej. Doświadczenie reżysera Macieja Dejczera i świetnego operatora Jarosława Szody (zdjęcia m.in. do serialu „Glina" Pasikowskiego) pozwoliły ukryć fakt, że Afganistan „zagrała" Polska. Widz zalicza wszystkie schematy kina wojennego, ale dzięki niezłemu aktorstwu i barwnym postaciom drugiego planu (m. in. świetny Eryk Lubos i Piotr Rogucki) oglądanie serialu stanowi solidną rozrywkę. Jedynie muzyka, mogła być bardziej subtelna. Dudniące bębny wojenne przy każdym rajdzie Rosomaków potrafią być męczące.

Choć serialu nie wyprodukowała TVP, to „Misja Afganistan" promuje polskie wojsko. Żołnierze są ukazywani w pozytywnym świetle, doskonale rozumieją, że ich zadaniem jest przede wszystkim stabilizacja.

 

Po emisji pierwszych odcinków próbowano zdyskredytować serial z powodu błędów w szczegółach uzbrojenia polskiego kontyngentu. Krytyczne uwagi specjalistów są cenne, ale nie powinny przesłaniać dobrej roboty filmowej. Średnia oglądalność pierwszych odcinków przekroczyła 100 tysięcy widzów, z czego stacja jest zadowolona.

Gliniarze w TVP

Największym tegorocznym osiągnięciem TVP jest kryminalny „Paradoks". Momentami można nawet ulec wrażeniu, że to zagraniczna produkcja. Zdjęcia Witolda Płóciennika („Wymyk") kreują mroczny klimat. Długie ujęcia i nieśpieszne najazdy kamery na aktorów budują atmosferę napięcia i niepokoju. Dobre dialogi są pełne inteligentnego humoru.

Sam pomysł na serial też jest zaskakujący. Każdy odcinek to śledztwo dotyczące śledztwa. Młoda i ambitna podkomisarz z wydziału wewnętrznego (świetna Anna Grycewicz) analizuje dawne sprawy warszawskiego wydziału zabójstw. Co rusz natrafia na błędy i tajemnice. TVP potwierdza, że ma nosa do kryminałów — mają na koncie produkcje znakomitego „Pitbulla" i „Gliny".

Jedynie gra Bogusława Lindy zamiast stanowić atut serialu, jest jego słabością. Aktor próbował wskrzesić swoją rolę z „Psów". Efekt tego wysiłku jest mizerny. W roli odpychającego i niepokornego gliniarza wypadł nieprzekonująco.

Choć wyniki oglądalności (1,3 mln widzów) były poniżej oczekiwań stacji, „Paradoks" zdobył uznanie najwybredniejszych i najbrutalniejszych recenzentów: internautów. Dawno tak nie chwalono polskiego serialu w sieci.

Tajemnica sukcesu „Bez tajemnic"

Jednak prawdziwym fenomenem jest pierwszy polski serial stacji HBO — „Bez tajemnic". To dowód, że czasem nie trzeba wielkiego budżetu, by stworzyć w telewizji przejmującą i wciągającą opowieść. Akcja rozgrywa się na dwóch fotelach w gabinecie psychoterapeuty Andrzeja Wolskiego (Jerzy Radziwiłowicz), ale napięcie i emocje są jak z thrillera.

Seria jest adaptacją amerykańskiego „In Treatment", który z kolei powstał na podstawie izraelskiego „BeTipul". Jednak polscy aktorzy wnoszą do zagranicznego formatu nową jakość. W 2012 r. emitowana jest druga seria „Bez tajemnic" a w rolę pacjentów wcielili się m. in. Janusz Gajos, Danuta Stenka i Magdalena Cielecka. Bez świetnej obsady serial byłby klapą. Tylko najlepsi aktorzy potrafią wprowadzić widza w świat głęboko skrywanych sekretów w sposób tak subtelny.

„Bez tajemnic" daje także widzowi swoistą wolność. Każdego dnia tygodnia bohaterem jest inny pacjent, dlatego nie ma problemu, aby wybrać jeden wątek i śledzić go, bez obaw, że nie zrozumie się całości. Podobnie jak w „Paradoksie", główny aktor bywa tu czasem największą słabością. Jerzy Radziwiłowicz gra chwilami zbyt mechanicznie, irytująco. Nie zmienia to faktu, że nowe odcinki „Bez tajemnic" są największym telewizyjnym osiągnięciem 2012 roku.

W telewizji amerykańskiej

W 2012 r. najlepsze w amerykańskich telewizjach były kontynuacje znanych już seriali: „Zakazane imperium", „Gra o tron", „Homeland" i „Walking Dead". Zawiodła jednak kolejna, piąta już cześć, jednego z najlepszych seriali w historii telewizji - „Breaking Bad".

Nowości są coraz bardziej udziwnione i oderwane od rzeczywistości. Przykłady? „Awake" o detektywie żyjącym w światach równoległych lub „Touch", gdzie autystyczne dziecko ratuje świat. Jeśli chodzi o sitcomy to tylko „Biuro" i „Teoria wielkiego podrywu" potrafią jeszcze rozśmieszyć widza, reszta powinna jak najszybciej zniknąć z anteny. Złota era telewizji w USA, która rozpoczęła się pod koniec lat 90., prawdopodobnie pomału dobiega końca.

Polskie seriale z największą oglądalnością

„M jak Miłość" (średnio ponad 6,5 mln) - opera mydlana o rodzinie Mostowiaków. Jej popularność świadczy o niskim poziomie polskiej popkultury. W USA telenowele od dawna nie zajmują wysokich miejsc w rankingach oglądalności.

„Ranczo" (blisko 6 mln) - cieszy jednak fakt, że na drugim miejscu znalazła się dobra propozycja dla widzów szukających relaksu i prostodusznego humoru. Wybrednych widzów może jednak znużyć.

„Na dobre i na złe" (ponad 5 mln) - kolejna opera mydlana o lekarzach ze szpitala w Leśnej Górze

„Ojciec Mateusz" (prawie 5 mln) - familijny serial kryminalny o księdzu pomagającym ciapowatym policjantom. Niezbyt atrakcyjny, ale też nie wywołujący irytacji jak telenowele.

t.g.

Machina promocyjna zawsze działa podobnie. Wpierw jest gorący news obsadowy: „Agata Kulesza głową mafijnej rodziny", „Małaszyński żołnierzem w Afganistanie", „Bogusław Linda znowu policjantem. Franz Maurer po latach? ". Do tego nazwiska znanych reżyserów średniego pokolenia: Xawery Żuławski, Greg Zgliński, Borys Lankosz.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"