Ale zanim oddamy głos młodziutkiej Kanadyjce przypomnijmy dwie kariery kojarzone z nastoletnimi aktorkami – Shirley Temple i Drew Barrymore.
Shirley Temple urodziła się w 1928 r. Santa Monica w Kalifornii. Cztery lata później zaczęła się jej oszałamiająca kariera w Hollywood. Małą, złotowłosą piękność odkrył Charles Lamont. Zagrała w ponad 40 filmach, średnio zarabiała ok. 300 000 dolarów za rolę. Otrzymała specjalnego Oscara za wkład w rozrywkę ekranową. Jednak w 1950 postanowiła zerwać z filmem i oddać się życiu rodzinnemu. Długo nie wytrzymała, po kilku latach wkroczyła na arenę polityczną, po stronie Republikanów. Była szefem protokołu w administracji prezydenta Geralda Forda i ambasadorem USA w Ghanie i Czechosłowacji.
Inaczej ułożyło się życie Drew Barrymore. Urodzona w 1975 r. w rodzinie aktorskiej, śliczna blondynka była predestynowana do bycia gwiazdą. Po raz pierwszy na ekranach pojawiła się już w wieku 11 miesięcy, w reklamie jedzenia dla psów. Świat poznał ją w „E.T." Stevena Spielberga. Niestety, nie poradziła sobie z popularnością, uzależniła się od alkoholu i narkotyków. Swój upadek opisała w wydanej w 1991 r. autobiografii pt. „Mała, zagubiona dziewczynka". Spielberg na dwudzieste urodziny podarował jej koc z napisem „Przykryj się". Nie podobało mu się, że jego pupilka lansuje się jako symbol seksu.
Mimo wzlotów i upadków, prawie co roku pojawia się film z jej udziałem. Gra w serialach, próbowała również sił jako reżyserka i producentka. W lipcu tego roku w kinach wyświetlane będą „Rodzinne rewolucje", komedia, w której zagra u boku Adama Sandlera.