Hiszpański dramaturg Pablo Remón stworzył ponadczasową przypowiastkę o środowisku artystów. Spektakl rozpisany jest na czwórkę aktorów: Justynę Kowalską, Annę Lobedan, Oskara Hamerskiego i Mateusza Rusina, którzy wcielają się w ponad 30 postaci. To rzecz o tęsknotach, niespełnionych marzeniach, wybujałych oczekiwaniach, ale też o chwilach radości i spełnienia. Opowieść o tym, jak życie weryfikuje plany i marzenia, o tym, jak łatwo usprawiedliwiamy komercję, a jednocześnie tęsknimy za ambitną sztuką. To także opowieść o tym, jak chcąc spełnić oczekiwania i wyobrażenia widza, aktor staje się niewolnikiem cudzych pragnień.
Czytaj więcej
Spektakl Radosława B. Maciąga „Tęsknię za domem” Teatru Kochanowskiego w Radomiu doceniono na róż...
Autor stawia wiele ciekawych tez dotyczących nie tylko sensu życia, ale i sensu marzeń. Co bystrzejszy widz odnajdzie w scenariuszu cytaty z „Trzech sióstr” Czechowa, „Czarnoksiężnika z krainy Oz” L. Franka Bauma, „4.48 Psychosis” Sary Kane i innych utworów. Znakomity aktor i reżyser Grzegorz Małecki chcąc osadzić całość w naszych realiach, odniósł się w dialogach także do kilku znaczących postaci Teatru Narodowego.
Spektakl ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Jest koncertem gry aktorskiej. Każda rola warta Oscara. Spójrzmy choćby na Oskara Hamerskiego, który jest równie przekonujący jako Producent, jak też Partner, Ojciec, a nawet wygadany Sześciolatek. Z pozostałymi jest podobnie. Dla mnie jako widza to nie Zaćmienie, to po prostu Olśnienie.